Sir Benthed odpowiedział na zadane pytania zgodnie z hierarchią ich wartości. Gdy z nimi rozmawiał każdy z nich mógł wyczytać na jego twarzy zmęczenie i jakoby smutek To nic dziwnego, to jest wada niektórych zbytnie przywiązywanie się do bytów materialnych... Trza nam lecieć z prądem. Myślał spoglądając w twarz mówcy. Po zakończonej rozmowie opuścili karczmę "Dumny paw" i zajęli się dosiadaniem swych wierzchowców. Oczywiście największe problemy miał z tym Celerus, który wywołał na ulicy niemałe widowisko. Oburzony całą sytuacją i zdenerwowany, podprowadził swego kuca pod płotek karczmy po czym już swobodnie dosiadł swego "rumaka". Drużyna jeszcze długo potem miała doskonały materiał do ubawu, zaś niziołek nieco ośmmieszony umilkł i tylko niezręcznie prowadził kuca za kompanami.
Był tak zamyślony i nawet obrażony momentami na kompanów, że nie w głowie było mu podziwianie piękna przyrody. Obojętnie mijał wszelkie małe cuda i zjawiska, którymi raczyła ich Matka Natura.
Krajobrazy mimowolnie mijały im przed oczami, podobnie jak i karawany czy samotni jeźdźcy, którzy zmierzali w różne kierunki, czasami nawet zaczepiając naszych podróżników. -Wiecie co może mały postój?- zagadnął marudnym głosem Celerus, któremu rzyć dawała o sobie znać mocnym bólem, wywołanym brakiem przyzwyczajenia do jazdy. -Im szybciej osiągniemy nasz cel tym lepiej, nie możemy tracić czasu, marudo- stwierdził Aldo, przy akompaniamencie karcącego wzroku Uru. -He he, tak tylko żartowałem, jasne, że nie chcę się zatrzymać, sztywniaki, rozmowę chciałem rozpocząć, he he - wymuszanym uśmiechem, zakończył dywagacje i przewiercił się w siodle, by choć trochę zminimalizować ból.
Czas mijał niemiłosiernie wolno, sekunda po sekundzie. W końcu jednak dotarli do rozstaju dróg i skierowali swe kroki do Voonlar, a w niedługo potem Uru wybrał dla nich idealne miejsce na nocleg. -Zgadzam się Darcie- przyznał zadowolony niziołek, który w przypływie nieukrywanej radości podbiegł na swym kucu do miejsca obozowiska i zszedł niezdarnie w efekcie wywijając kozła, to zesztywniałe ciało dało o sobie znać -Tylko powiedzcie coś, a poznacie swego Boga jeszcze dziś- powiedział zirytowany po czym wstał i zaczął się rozciągać. -Dobra, Ja idę zaznajomić się z terenem i ewentualnie nazbierać trochę chrustu do rozpalenia ogniska, powinno się przydać- dodał już nieco ciszej i oddalił się w poszukiwaniu drewna, oraz by trochę w trakcie spaceru rozruszać mięśnie.
Ostatnio edytowane przez Verax : 12-05-2008 o 14:30.
|