Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-04-2008, 08:53   #41
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Karczma… Znowu są głodni… pomyślał Volodni. Było to dla niego uciążliwe, stratą czasu i lekko irytujące, że te istoty potrzebowały tyle jedzenia i marnowały tyle czasu na odpoczynek. Niestety nie mógł nic innego zrobić w tej chwili jak pójść z nimi, miał zamiar się im przyjrzeć i przekonać do czego ta historia ich zaprowadzi.

Gospoda wydawała się schludna, nieco kiczowata być może, jak i sama jej nazwa „Dumny Paw”, ale nie przyszli tu, aby podziwiać miejscową sztukę i kulturę w końcu… a szkoda… gdyż Volodni chciał przecież zbadać ludzki ród.

Wtem pojawił się elf wraz z małą świtą, wydawał się on znać jego i jego towarzyszy.. Drzewo-mózgi… wyjątkowo grzeczna oblega.
Elf był bardzo dumny, naśladował styl arystokratyczny, lecz czy był arystokratą tego Uru nie wiedział. Było pewne jednak, że nie lubił go i reszty, czego nie śmiał nie okazywać. Jednak Volodni było to obojętne, zwyczajnie go zignorował, obrócił się plecami i zauważył wchodzącego Bena.

Złożył on im ofertę sprawdzenia co z karawaną, choć wiadomym było już jaki los ją spotkał i co ich czeka…. Więc przygarnął nas, abyśmy darmo zajmowali się ochroną jego interesów…
Volodnii nie wątpił, że takie sytuacje się powtórzą w przyszłości… ale z braku alternatywy i chęci wydostania się z tego paskudnego miasta….

- Chodźmy…- te słowa wydostały się z gardła Uru. Chciał opuścić to miasto i cos w końcu zrobić, rozprostować gałęzie i pochodzić po lesie, poczuć jego słodki smak w ustach i liściaste pieśni w swoich uszach zamiast kurzu i gwaru tysięcy głosów przekrzykujących się, jakby najgłośniejszy miał tylko rację.

Dart chciał się dowiedzieć kim byli ci osobnicy z elfem na czele… lecz Uru nie miał ochoty już dłużej czekać… a opowieści o nich mogą zająć zbyt dużo czasu…

- Dowiemy się tego Darcie kiedy wrócimy z wyprawy, dajmy Benowi odpocząć, a sami zajmijmy się karawaną… mogła być napadnięta, a ktoś z jej członków wzięty w niewolę lub ranny… Chodźmy…- znowu musiał użyć więcej słów niżby chciał… ale była to konieczność, aby w końcu opuścić te kamienne więzienie…
 
Qumi jest offline  
Stary 10-04-2008, 14:46   #42
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Bardzo się cieszę - powiedział Ben, gdy usłyszał, że zechcecie mu pomóc - Naprawdę będę bardzo wdzięczny. Na słowa Volodni mężczyzna odparł: Nie ma pośpiechu Uru, poczekaj jeszcze chwilę odpowiem na wasze pytania. Potem możecie ruszać.Benthed rozsiadł się wygodnie na krześle, wyciągnął z kieszeni fajkę, którą zaraz odpalił po czym zaciągnął się i zaczął mówić:

A więc wasi koledzy, - mówiąc "koledzy" zrobił palcami w powietrzu niewidzialny cudzysłów - których przed chwilą spotkaliście to awanturnicy tak jak wy, lecz oni w przeciwieństwie do was za pieniądze zrobią wszystko, naprawdę wszystko - tu pozwolił sobie na uśmiech. Chodziły słuchy, że odnaleźliście dość znaczną sumkę ukrytą w... yyy - tu zamyślił się drapiąc się po głowie po czym poddawszy się kontynuował - nie pamiętam już gdzie, ale Ci idioci z elfem na czele też szukali tego miejsca. Byliście troszkę szybsi. Zgarnęliście im złoto tuż sprzed nosa. Gdzie indziej prędzej od nich wykonaliście zadanie i to wam przypadała nagroda. Często byliście górą, ale nie zawsze. Narodziła się między wami rywalizacja, która przekształciła się we wzajemną niechęć. Tyle wiem o nich i o waszych stosunkach. Nie jest to dużo, ale informacje wystarczają aby stwierdzić, że z całą pewnością za sobą nie przepadacie.

W międzyczasie do stołu podszedł karczmarz niosąc na tacy kieliszek i butelkę, które zaraz postawił przed Benem. Ukłonił się i powrócił do baru. Benthed polał wiśniówki każdemu kto zechciał, po czym napełnił swój kieliszek by zaraz go wychylić.

Teraz odpowiem na Twoje pytania Aldo dotyczące karawany. Jak już wspomniałem miała przybyć dwa dni temu wschodnią bramą, gdyż mieli jeszcze zahaczyć o Voonlar. Rozstaliśmy się o cztery godziny pieszej drogi od Ciernistej Doliny. W wozach było po trochu ubrań, szkła, papieru, książek trochę broni i pancerzy oraz biżuterii. Główny transport "szedł" ze mną. Obstawa to dwudziestu średnio uzbrojonych ludzi plus kilku handlarzy oraz moja prawa ręka Kerwyn Nathkail. On dowodził tamtą częścią karawany. Mieli przybyć najpóźniej dzień przed nami czyli dwa dni temu. Oto mapa - mówił wyciągając z torby wycinek. Czerwoną strzałką zaznaczone jest miejsce gdzie się znajdujemy. Niebieska linia biegnie koło czarnej która jest drogą, którą powinien jechać Kerwyn.



To wszystko co musieliście wiedzieć. Jakieś pytania?
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 10-04-2008, 15:29   #43
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Niziołek wziął ostatni już głęboki haust czegoś, co z trudem mu przez gardło przechodziło i nazywało się piwem Fuuu, cholera w życiu nie piłem takiego szmatławca jak to coś! Powiedział do siebie w myślach, patrząc na dno kufla.
-...złoto tuż sprzed nosa- na te słowa Celerus oderwał wzrok od dna naczynia i zaczął wpatrywać się skupionym wzrokiem w Ben'a. Gdy ten skończył, niziołek zabrał głos:
-Reasumując, zaczynamy nasze nowe życie targając za sobą cienie z przeszłości- mówił zdeka rozbawionym tonem- Nie wiem jak wam, ale mi się to podoba, brak pamięci, wściekła ekipa zabijaków, którzy nie wiedzą o naszym położeniu, czyli nie pozostaje nam nic innego, jak ciągnięcie tej nienawiści- obrócił wzrokiem w geście myślenia po czym zaskoczył- W sumie, słuchajcie! Przy nadarzającej się okazji warto, by któregoś "skubnąć" i zmusić go by powiedział o nas coś więcej, w końcu każda informacja jest dla nas ważna, co nie?- obleciał pytającym wzrokiem kompanów. Właśnie w tym momencie karczmarz wydał kolejne kufle tego pseudo-piwa. Na nieszczęście niziołka jego wzrok właśnie padł w tym momencie na tą scenkę, wykrzywił twarz i chciał ostrzec jegomościa kupującego płyn, ale powstrzymał się, w chwilę potem ciągnął dalej, patrząc z niewyraźną miną w stronę odchodzącego od szynku człowieka w długich szatach, który niósł dwa kufle:
-Co do karawany- zaczął niepewnym głosem, a jego wzrok spoczął już na Benie- to pytań żadnych nie mam. Wszystko jasne jak na dłoni, chociaż w sumie...- zamyślił się- Domyślasz się chociaż, co mogło pójść nie tak? Jeśli nie, to zabieramy się w stronę Voonlar, tam powinniśmy znaleźć jakąś wskazówkę, o ile wcześniej wskazówka nie znajdzie nas....
Po tych słowach poprawił się na krześle No to zaczyna się robić ciekawie....
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 10-04-2008 o 15:40.
Verax jest offline  
Stary 11-04-2008, 13:06   #44
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Z miny Celerusa od razu można było się domyślić, jaka jest przyczyna jego niezadowolenia. Widać to piwo wyjątkowo mu nie smakowało.
Dart uśmiechnął się w duchu. Albo przeczucie kazało mu unikać złocistego napoju, albo... Może zanim stracił pamięć również nie lubił tego trunku...
Odpowiedź na to pytanie musiała poczekać. Podobnie jak proponowane przez niziołka 'skubnięcie'.
- Na wydobywanie z nich - kiwnięciem głowy wskazał drzwi, za którymi zniknął elf i jego kompani - musimy trochę poczekać. Zresztą - usta wykrzywił w grymasie, który od biedy można było uznać za uśmiech - nie sądzę, by to oczekiwanie było długie. Skoro tak za nami tęsknią...
- Ciekaw też jestem - tym razem uśmiech był bardziej szczery - co zrobiliśmy z tym całym złotem...
Spojrzał na Bena.
- Wróćmy do ważniejszych spraw... Czyli do tej zaginionej karawany...
Spojrzał na moment na mapę. Dzięki bogom rozumiał wyrysowane tam symbole.
- Pytanie pierwsze... Czy jakiekolwiek wieści o tej karawanie dotarły do Teshwave? W końcu oni nie jechali przez pustynię. To - postukał palcem w mapę - chyba jest trakt, którym parę osób podróżować powinno... Nikt ich nie widział?
- Drugie pytanie jest prostsze... Jak wygląda ów Kerwyn Nathkail?
Jeśli ktoś zagarnął karawanę liczącą ponad trzydzieści osób, to ich czwórka raczej nie zdołałaby ich odbić, ale jakieś ślady mogliby znaleźć... Nawet gdyby to miały być tylko trupy...
 
Kerm jest offline  
Stary 11-04-2008, 20:21   #45
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Gnom przyklęknął na krześle opierając się o karczmienny stolik. Uważnie przysłuchiwał się każdemu słowu kupca i wyłapywał najważniejsze rzeczy. Ciągle również analizował mapę szukając ewentualnych miejsc na zasadzkę. Choć nie do końca pamiętał co, albo kto, żyje w tutejszych lasach, to jednak pomyślał, iż las byłby najlepszą formą zasadzki dla ewentualnych napastników kimkolwiek by nie byli. Potem napił się wiśniówki. Po minie niziołka zobaczył, iż tamten nie tolerował alkoholowych trunków. Gnom jednak czasem nie mógł myśleć bez przepicia sobie szklanicy przepysznej wiśnióweczki.
- Zgadzam się z Dartem. Mamy ważniejszą misję do zrobienia, niż oskubywanie tamtych nieprzyjemnych typków. - powiedział ze zdecydowaniem w głosie, patrząc ciągle na mapę. Jakiekolwiek złoto tak jakby go nie obchodziło. Było na drugim planie. Na pierwszy wysunęło się dziwne uczucie, które Aldo nie do końca mógł pojąć. Miał po prostu wewnętrzny przymus, aby zrobić coś dla swojego darczyńcy.

Po chwili do głowy przyszło mu jeszcze parę mysli, które przelał na kolejny słowotok.
- Ja mam jeszcze parę pytań. Cormanthor. Ta nazwa coś mi mówi, ale nie wiem co. Możesz mi powiedzieć, czy żyją tam jakieś rozumne istoty? I jakie stwory się tam gnieżdżą? - po czym zrobił chwilę odstępu dopijając swój napój ze szklanicy i odstawiając ja na stół. W tym czasie przyszedł mu jeszcze kolejny pomysł.
Gnom chwilę się wzbraniał przed powiedzeniem słów, które przyszły mu do głowy, ale dla dobra zadania musiał to zrobić.
- Bez urazy panie, ale czy ten Kerwyn był zaufanym współpracownikiem?
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
Stary 14-04-2008, 16:36   #46
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
O ile opis osobnika, którego mieli szukać rzeczywiście mógłby się przydać to o ewentualnym bezpieczeństwie grupy przekonają się na miejscu, o pułapkach, śladach walki i wszystkiego innego. Dlatego najlepiej by było gdyby wyruszyli od zaraz, ażeby żadne ślady im nie uciekły... ale dla Uru dużo bardziej istotną sprawą było wydostanie się z tego miejsca pełnym martwych kamieni, gdyż nawet kamień może "żyć". Natomiast kamienie w mieście były martwe i puste. Działało to negatywnie na Volodni i chciał jak najszybciej opuścić to miejsce.

Kiedy po historii opowiedzianej przez kupca Uru chciał już powiedzieć "No to ruszajmy" reszta drużyny zerwała się i zaczęła zadawać mnóstwo pytań, w tym jedno ważne - jak wyglądał jegomość, reszta nie była ważna, okaże się to wszystko w swoim czasie, a snucie domysłów wydawało się Uru tylko stratą czasu, gdyż życie potrafi zaskoczyć dużo bardziej niż nawet gnomia wyobraźnia...

- Nie ma sensu zadawać pytań kim był Kerwyn poza opisem jego wyglądu. Reszta okaże się na miejscu, a nasze domysły nic nie dadzą jeśli sprawcy uciekną lub zatuszują ślady, jeśli to był napad, jeśli nie to kiedy tam pozbędziemy to i tak odkryjemy prawdę... Ruszajmy już...

Odpowiedział niezadowolony Volodni ponaglając grupę...
 
Qumi jest offline  
Stary 20-04-2008, 16:35   #47
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
- Oj chłopaki – zaczął Ben – Czy uważacie, że powierzyłbym część swojej karawany komuś niezaufanemu? Minie kilka ładnych lat odkąd razem podróżujemy. Jak wygląda pytasz? – zwrócił się do Darta – Mężczyzna po czterdziestce, czarne, krótko przystrzyżone włosy oraz krótka broda. Szczupły, nie wyróżnia się budową ciała. Będzie najlepiej ubrany w całej części karawany, gdyż kładzie na ubiór dość duży nacisk. Co można mówić o nim więcej?... Chyba nic. Na pewno go rozpoznacie – tu Benthed spojrzał na Aldo – Co do istot niepożądanych. Chodzą słuchy, i to niewyssane z palca, że gdzieś głęboko w lasach żyją drowy. Oprócz tego cholerstwa lasy zamieszkują inne bestyjki, które niekoniecznie zidentyfikowano. A teraz czas w drogę – rzekł po chwili na zakończenie, po czym wstał.

Ben odprowadził was do drzwi. Wasze wierzchowce były już zaopatrzone w zapasy na podróż. Trochę długoterminowego jedzenia, wody pitnej i paszy dla koni. Po krótkim pożegnaniu, w którym Benthed życzył wam szerokiej drogi, ruszyliście w kierunku wschodniej bramy. Opuszczenie miasta trochę trwało gdyż słońce górowało teraz na niebie a jak wiadomo w tej porze dnia panuje największy ruch. Zgiełk miasta ucichł po wyjechaniu z miasta. Droga była prosta, dobrze udeptana i na tyle szeroka, że moglibyście wszyscy jechać obok siebie. Wokół was rozciągały się łąki. Mimo później wiosny kwiaty, drzewa i inne rośliny budziły się do życia. Ich przyjemny zapach wypełniał wasze nozdrza napawając radością, nadzieją i spokojem. Gdzieś wysoko na niebie latały ptaki świergoląc radośnie. Po pewnym czasie zaczęło wam dokuczać słońce, które mozolnie zmierzało ku zachodowi. Tempo podróży lekko spowalniał kuc Celerus’a. Mimo tego jeszcze długo przed zachodem słońca udało wam się dotrzeć do miejsca, gdzie przeprawiano się przez rzekę Tesh. Za niewielką opłatą przepłynęliście dość dużą tratwą przystosowaną do takich transportów przez rzekę. Droga, jaką przebyliście już była duża, lecz wierzchowce, jakie dostaliście nie były jeszcze na tyle zmęczone by robić postój. Po krótkim czasie doszliście do rozdroża. Drogowskaz wskazywał trzy kierunki. Na południe do miasta Voonlar, dalej na wschód do Yulase i na północny-wschód do Twierdzy Zhentil. Kierunek waszej drogi był określony. Tak jak mówiła mapa Ben’a skierowaliście się na Voonlar. Do tej pory podróż była spokojna i zupełnie bezpieczna. Każdy spotkanych podróżnych na ewentualne pytania o karawanę wzruszał tylko ramionami i rozkładał ręce. Słońce zachodziło już. Tylko jego cząstka była jeszcze widoczna. Z drugiej strony nieba zaczął ukazywać się księżyc. Zarówno jeźdźcy jak i ich wierzchowce byli już trochę zmęczeni, spragnieni i głodni mimo przekąszania małych ilości jedzenia podczas podróży. Dogodny miejsce do rozbicia obozu jako pierwszy zauważył Uru. Kępka drzew rosnących blisko siebie mogła, choć w części ukryć drużynę przed niepożądanymi oczyma czy dać drewno potrzebne do rozpalenia ognia.
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline  
Stary 21-04-2008, 08:51   #48
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W zasadzie nie pozostawało nic innego, jak ruszyć w drogę.
Dart wziął ze stołu mapę, a potem wyszedł z gospody. Stracił krótką chwilę na sprawdzenie stanu zapasów i pożegnanie się z Benem, a potem dosiadł wierzchowca. Sprawdził, czy wszyscy sa gotowi, machnął ręką na pożegnanie, a potem ruszył w stronę bramy, przez którą wiodła droga ku przeprawie.
Od czasu do czasu rozglądał się, czy nie zobaczy gdzieś starych adwersarzy, ale nigdzie ich nie zauważył. Jeśli ciągle się nimi interesowali, to robili to bardzo dyskretnie.

Pogoda była piękna i sprzyjała wędrówce.
Otaczająca ich przyroda cieszyła się z wiosny i dawała wyraz tej radości. Zapach kwiatów i świergot ptaków towarzyszyły wędrowcom umilając podróż. Jeśli, oczywiście, ktoś lubił słońce, błękitne niebo miejscami tylko ozdobione białymi obłoczkami oraz lekkie podmuchy wiatru.

Gdy przeprawili się przez rzekę Dart zawahał sie na moment. Nie był pewien, czy nie lepiej zatrzymać się na brzegu rzeki i dopiero rankiem ruszyć dalej.
Może lepiej by było pierwszy w nowym życiu samodzielny obóz rozbić bliżej ludzi - pomyślał.
Pod wieczór przy przeprawie z pewnością byłoby wiele osób i nocleg byłby bezpieczniejszy. Tyle, że do wieczora pozostawało jeszcze trochę czasu.
Uśmiechnął się lekko i nie dzieląc się z nikim wątpliwościami ruszył dalej.

Miejsce wśród drzew, wskazane przez Uru, wydawało się zachęcające. Joseph skinął głową.
- Wygląda całkiem nieźle - powiedział. - Jeśli w środku jest tak samo dobrze, to można skorzystać z tego miejsca.
Prawdę mówiąc i tak nie było widać w pobliżu nic lepszego.
Trzeba będzie sprawdzić okolicę, a potem wystawić warty - pomyślał. - I to podwójne...
 
Kerm jest offline  
Stary 21-04-2008, 21:34   #49
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Sir Benthed odpowiedział na zadane pytania zgodnie z hierarchią ich wartości. Gdy z nimi rozmawiał każdy z nich mógł wyczytać na jego twarzy zmęczenie i jakoby smutek To nic dziwnego, to jest wada niektórych zbytnie przywiązywanie się do bytów materialnych... Trza nam lecieć z prądem. Myślał spoglądając w twarz mówcy. Po zakończonej rozmowie opuścili karczmę "Dumny paw" i zajęli się dosiadaniem swych wierzchowców. Oczywiście największe problemy miał z tym Celerus, który wywołał na ulicy niemałe widowisko. Oburzony całą sytuacją i zdenerwowany, podprowadził swego kuca pod płotek karczmy po czym już swobodnie dosiadł swego "rumaka". Drużyna jeszcze długo potem miała doskonały materiał do ubawu, zaś niziołek nieco ośmmieszony umilkł i tylko niezręcznie prowadził kuca za kompanami.
Był tak zamyślony i nawet obrażony momentami na kompanów, że nie w głowie było mu podziwianie piękna przyrody. Obojętnie mijał wszelkie małe cuda i zjawiska, którymi raczyła ich Matka Natura.
Krajobrazy mimowolnie mijały im przed oczami, podobnie jak i karawany czy samotni jeźdźcy, którzy zmierzali w różne kierunki, czasami nawet zaczepiając naszych podróżników.

-Wiecie co może mały postój?- zagadnął marudnym głosem Celerus, któremu rzyć dawała o sobie znać mocnym bólem, wywołanym brakiem przyzwyczajenia do jazdy.
-Im szybciej osiągniemy nasz cel tym lepiej, nie możemy tracić czasu, marudo- stwierdził Aldo, przy akompaniamencie karcącego wzroku Uru.
-He he, tak tylko żartowałem, jasne, że nie chcę się zatrzymać, sztywniaki, rozmowę chciałem rozpocząć, he he - wymuszanym uśmiechem, zakończył dywagacje i przewiercił się w siodle, by choć trochę zminimalizować ból.

Czas mijał niemiłosiernie wolno, sekunda po sekundzie. W końcu jednak dotarli do rozstaju dróg i skierowali swe kroki do Voonlar, a w niedługo potem Uru wybrał dla nich idealne miejsce na nocleg.
-Zgadzam się Darcie- przyznał zadowolony niziołek, który w przypływie nieukrywanej radości podbiegł na swym kucu do miejsca obozowiska i zszedł niezdarnie w efekcie wywijając kozła, to zesztywniałe ciało dało o sobie znać
-Tylko powiedzcie coś, a poznacie swego Boga jeszcze dziś- powiedział zirytowany po czym wstał i zaczął się rozciągać.
-Dobra, Ja idę zaznajomić się z terenem i ewentualnie nazbierać trochę chrustu do rozpalenia ogniska, powinno się przydać- dodał już nieco ciszej i oddalił się w poszukiwaniu drewna, oraz by trochę w trakcie spaceru rozruszać mięśnie.
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 12-05-2008 o 14:30.
Verax jest offline  
Stary 22-04-2008, 10:29   #50
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Aldo skinął jedynie głową. Popełnił ogromny nietakt pytając o stopień zaufania kupca swojemu pomocnikowi. Nie chciał teraz plątać się w zeznaniach.
"Drowy..." - pomyślał. Przed jego oczami nie wiadomo skąd pojawił się obraz ciemnej postaci, w zdobionym zielonymi klejnotami płaszczu. Trzymała ona w ręku laskę, zakończoną małą rzeźbą przedstawiającą pająka wysadzanego Nefrytami. Po chwili jednak powrócił do rzeczywistości.
- Ruszamy jak najszybciej towarzysze... - powiedział, zbierając cały swój ekwipunek i wychodząc przed karczmę.

Stał tam dorodny kuc kasztanowej maści. Nie dorównywał on może gabarytami pięknemu rumakowi Darta, ale widać było po nim, że poniósłby jeźdźca i podczas pogoni i w czasie bitwy. Gnom wrzucił swój plecak do juków przy zadzie, po czym z gracją wskoczył na wierzchowca. Widać było, iż nie pierwszy raz ma styczność z jeździectwem. Gnom wyjeżdżając jeszcze popędził kowala przerabiającego zbroję i zdołał dostać ją, choć nie doskonałą, jeszcze przed odjazdem.

Jadąc tak traktem prowadzącym w stronę Cormanthoru wyglądał jak prawdziwy rycerz, z tym że w skali 1:2. Wypięta pierś, potężny młot bojowy na plecach i drugi przy pasie, tarcza i zbroja łuskowa. Wszystko to sprawiało, że gdyby nie wzrost Aldo byłby bardzo majestatycznym wojem.

Mężczyzna kołysał się w rytm końskiego chodu, wysłuchując narzekań niziołka. "Typowe, nie przystosowany do wojennych podróży" - pomyślał odpowiadając na marudzenie towarzysza. Od czasu do czasu przyglądał się okolicy, podziwiając piękno przyrody. Było nawet miejsce, w którym postanowił się zatrzymać, aby wnieść modły do swego boga. Potem, dzięki ogromnym umiejętnością jeździeckim, dogonił towarzyszy.

Gdy zapadał zmrok Uru znalazł dobre miejsce noclegu. Choć można było znaleźć w nim parę wad, to jednak lepszy taki wypoczynek, aniżeli rozbicie namiotów na gościńcu. Gnom wjechał między drzewa szukając ewentualnych niebezpieczeństw. Nie znajdując nic ciekawego rzekł:
- Możemy sie tutaj zatrzymać. Celerusie, znajdź jakieś stare gałęzie. Ja i Dart przygotujemy w tym czasie obóz. Ty Uru, jeżeli możesz, poszukaj jakiegoś źródła wody. - słowa te brzmiały jak rozkazy, lecz wymawiane były z szacunkiem należytym dla towarzyszy.

Kończąc mówić, Aldo wysłuchał słów niziołka i uśmiechnął się, po czym począł zajmować się sprawami obozowiska. Wszystko robił wprost po żołniersku. Szybko, sprawnie, tak aby wszędzie dało się dojść jak najkrótszą drogą. Gdy tak zajmował się rozkładaniem posłań rzekł do Darta:
- Wypadałoby wystawić warty. Choć nie jesteśmy jeszcze blisko Cormanthoru, to może byś tu trochę niebezpiecznie. Proponuję, aby każdy miał dwugodzinny czas ochrony. Sześć godzin chyba wystarczy nam, aby się zregenerować. Ja wybieram tę najgorszą - trzecią...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172