Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 09:23   #6
Gwena
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Koń szybko przeszedł ze stępa w kłus, Klara spojrzała za siebie, na oddalających się towarzyszy, w samą porę by zobaczyć krasnoluda wciąganego na konia efla i wtuliła twarz w grzywę by pohamować nieprzystojny wybuch śmiechu. Droga wyglądała zniechęcająco, ale na szczęście obok znajdowały się rżyska. Niski kamienny murek nie był żadną przeszkodą, pola były mocno nasiąknięte wodą, ale i tak o niebo lepsze od drogi. Zresztą miała przed sobą cel na uboczu - grupę kilku chłopskich chat, do których odwiedzenia skłonił ją widok wież górujących nad miastem. Nie miała serca do tych strzelistych budowli, a i Ulryk, a tym bardziej Sigmar byli jej obcy.
Po kilku minutach ostrej jazdy dotarła do maleńkiej osady. Na mlaskający odgłos kopyt na podwórzu, z jednego z domów wychyliła się zaciekawiona twarz.
Młodziku - w jej ustach imperialny charkot brzmiał śpiewnie - możecie mi powiedzieć gdzie w okolicy znajdę krąg lub kapliczkę Taala i Rhys?
Dzieciak cofnął się gwałtownie, po chwili z półziemianki wyszedł starszy, siwy chłop. Klara wykonała gest w kierunku swego kołpaka i powtórzyła pytanie.
Chłop milczał chwilę, zmierzył nieufnym spojrzeniem jej szablę i sajdak. Gdy spostrzegł spinkę w kształcie jelenich rogów spinającą jej płaszcz, na jego twarzy pojawił się niepewny uśmiech - Jaśnie panienka z Kislevu chyba, za młodu wojaczką się parałem i taka broń tylko u kislevskich była. A i mowa podobna.
- Ano z Kisleva, gaspadin.
- Ci z miasta niechętnie na starych bogów patrzą, to i mówić o tym obcym nie zwyklim, ale wasi starych bogów czczą, więc i powiem.

Wdał się w długie wyjaśnienia pomagając sobie gestykulacją. Klara miała nadzieję, że zapamięta. Tędy, aż do wierzby ze złamanym konarem potem w lewo do dwóch głazów co do żab podobne, następnie koło strzaskanego piorunem dębu...

Gdy dojeżdżała ostrym kłusem do bram miasta kawalkada jej towarzyszy była już dość blisko. Przed bramą - w dobrze wybrukowanym, a więc i suchszym miejscu zeskoczyła z karego i czekając na resztę kompanii oprowadzała go na arkanie by ochłonął po wysiłku.
 
Gwena jest offline