Lecz młodzian, chociaż grzeczny, mija Zosi oczy,
Jeszcze raz się ukłonił, ku drzwiom szparko skoczy,
Zbladł jakby przed nim nagle się rozpadła ziemia,
Bo do karczmy wstąpiła jejmość Telimena.
Nieco starsza od Zosi, lecz niewiasta hoża,
Ideał, gdy oceniać to od strony łoża.
Pas wąski, biust obfity, twarz wciąż jeszcze młoda,
Chód dumny, płeć perłowa. Oto jest uroda!
Wojewodzic pomyślał: „Chciałbym ją za żonę,
Bo od młodych wolał te bardziej doświadczone”.