Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 13:22   #4
zbik_zbik
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
- Uwierz przyjacielu…nie chcesz tam iść...- rzucił sucho Daniel, podniósł się i wolnym krokiem odszedł w stronę szatni.

Trzeba było się ruszać, Wiktor szybko pozbierał manatki i sprawdził broń. Wyruszyli w czwórkę, przemieszczali się szybko ulicami miasta aż dotarli do głównego miejsca bitwy. Zewsząd było słychać krzyki: "Medyka, medyk medyk!!!". Koledzy szybko się rozpierzchli a on stał przez chwilę patrząc na rzeź jaka się tu dokonywała, Ciała całe i ich szczątki leżały na ulicy, krew lała się rynsztokami, a po tym biegły kolejne odziały, w tą i z powrotem.

Stał i patrzył zaszokowany, aż jakaś kula nie świsnęła mu koło ucha. Schylił się szybko i dostrzegł jednego z rannych wyciągającego do niego swą rękę. Podszedł. Kula przebiła mu płuca, nie było ratunku, nie mógł w takim przypadku dać środków uśmierzających ból, wyją jedynie gazę i przyłożył do rany. Żołnierz miał koło 25 lat, wiedział że umrze, wyciągną jakiś list krwawiąc go swą brudną ręką i wcisną Gutshmitowi.
- Dopilnuj... list... musi dotrzeć... - nie mógł już mówić, Wiktor wziął list i pokiwał głową że rozumie. Wiedział że w takich warunkach ten list raczej nie dotrze ale wzrok tego żołnierza pobudził go do działania. Postanowił że ten list musi dotrzeć do adresata.
- Jak nie przyjmą go wracający to sam dostarczę go... osobiście. - Powiedział z uśmiechem zdecydowanie wymuszonym. Ranny jakby tylko na te słowa czekał i gdy to usłyszał zmarł, a obok upadł kolejny człowiek. Ten dostał tylko w nogę, ale gdy Wiktor do niego podszedł kolejna kulka trafiła go w głowę.
Wzburzony medyk podniósł się i zaczął krzyczeć w stronę Rosjan, był wzburzony i wykrzyczał chyba wszystkie przekleństwa jakie znał i te których nie znał. Nagle niebo przemknęło przed jego oczyma i zobaczył ziemię. Nie wiedział co się wydarzyło. To jego kolega Günter przycisną go do ziemi.
- Zajmij się leczeniem głupcze, - syczał prosto do ucha - życie ci nie miłe żeby się wystawiać na kule snajperów? Jak nie dasz im powodów to Cię nie zastrzelą, jesteś medykiem, najwyżej się z Tobą pobawią. Nie szukaj śmierci! Zajmij się robotą!
Wiktor był już wolny od uścisku, rozejrzał się, Günter był już przy jednym z rannych. Szybko ruszył do innego i zajął się robotą tak jak przed chwilą mu doradzono. Biegał od jednego rannego do drugiego, nie ratując ich wcale gdyż rany były zbyt ciężkie, Ci co mieli słabsze urazy sami uciekali z pola bitwy, a było ich nie wielu.

Po godzinie atak się zakończył. Wiktor nawet nie wiedział czy wygrali nasi czy Ci barbarzyńcy. Pomagał jednemu kapitanowi w powrocie z pola bitwy, snajper ustrzelił mu dwie nogi. Rany nie były ciężkie, w lewej kula przeleciała na wylot przez udo, a w prawej zatrzymała się na kości, szybko go opatrzono a Gutshmit jeszcze podczas walki wyją kulę. Brnęli razem przez ciała, właściwie to medyk brną z kapitanem na plecach.
- To wróci pan do domu kapitanie.
- Na to wygląda... - odrzekł smutno.
- Czy dostarczy pan list od pewnego żołnierza do jego rodziny? Ten żołnierz już nie żyje.
- Dacie mi jak dojdziemy do szpitala. Dostarczę.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline