Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 14:29   #11
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Pogoda była okropna. Padało zdecydowanie za długo jak na gust krasnoluda, ale nie marudził zbytnio. W końcu nareszcie wraz ze swoim przyjacielem wyruszył w wielką podróż. Miał przynajmniej nadzieję, że ta podróż okaże się wielka. Póki co cała ta podróż nie przypadła mu do gustu. – Nie zanosi się na razie na to, ażebym znalazł na tych polach jakąś starożytną wiedzę – pomyślał kowal. Zaraz jednak się rozchmurzył, gdy przypomniał sobie, iż miasto do którego zmierzali słynie z ogromnej liczby kaplic, świątyń i mnichów. A tam gdzie świątynie, tam często stare biblioteki z licznymi starymi dziełami i podaniami. Krasnolud uśmiechnął się na samą myśl o tym, że będzie miał okazję rozejrzeć się po tych przybytkach.

Wraz z towarzyszami zbliżali się już do miasta. Dwain był ubłocony po pas, a jego czarne długie włosy zaplecione w drobne warkoczyki ociekały od wody i brudu. Miał już po dziurki w nosie tej wędrówki. Teraz marzył tylko o tym by usiąść w ciepłej izbie, zjeść trochę jakiegoś mięsiwa, napić się piwa i zdjąć z siebie te przemoczone łachy.
- Włosy – zastanowił się – Kyfandys będzie musiał poprawić mi warkocze.
Jakby przywołany tymi myślami elf zrównał się z Dwainem.

- Ej, maluchu, jak wyczyścisz swoją szanowną dupę, to pozwolę Ci wsiąść. Bylebyś mi tylko mi siodła nie pobrudził. Podjedziesz chociaż ten kawałek.

Krasnoludzki kowal spojrzał spode łba na spiczastouszego, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu

- A cóż to za wysoka i dumna istota sobie o mnie przypomniała? Już dość się elfie naśmiałeś ze mnie? No ja myślę! Wiedz, że chętnie przyjmę Twą propozycję, choć nie do końca mam pewność czy Twojej szkapie się to spodoba. Ostrzegam, że jak znowu przez nią wyląduję na ziemi to tym razem wraz z Tobą!

Dwain Knuddsen poprawił swój piękny stalowy młot wiszący u pasa i zaciągnął porządniej plecak i torbę z narzędziami na plecy. Podał jeszcze Czarnemu Drzewu swą tarczę by gdzieś ją zawiesił i dopiero wtedy pozwolił pomóc sobie elfowi. Po dłuższej chwili siedział już na koniu. Nerwowo trzymał się...nie, raczej obejmował elfa. Nie lubił konnej jazdy. Zawsze kręciło mu się w głowie i zbierało na wymioty, zwłaszcza gdy wierzchowiec próbował galopu. Było to jednak lepsze niż brodzenie w tym okropnym błocie. Gdy już wiedział, że tym razem nie zleci z konia rozejrzał się. Jego przyjaciel podjechał do akolity. Ten gdy tylko spojrzał na Kyfandysa i Dwaina wybuchnął śmiechem. Dwainowi spodobał się ten śmiech, a także słowa wypowiedziane przez człowieka. Chętnie by się napił trunku, który kapłan wyciągnął i zaoferował, ale bał się puścić choć na moment swego przyjaciela. Przełknął tylko ślinkę, po czym przemówił.

- Urazy? Nie, nie ma o co chować urazy skoro żem nawet się nie przedstawił. Jestem Dwain z klanu Knuddsen. A co do przyśpiewki, to faktycznie ciekawa. Zwłaszcza dla niego – gestem głowy wskazał Elfa – on lubi wszelkie piosenki, zwłaszcza te, które mówią o historii. Za napitek dziękuje, ale niestety nie skorzystam, gdyż nie chcę zubażać Twych zapasów. Gdy będziemy już mogli usiąść i porozmawiać chętnie wyjmę bimber, który zakupiłem u pewnego chłopa nie daleko Altdorfu. Znam ja jego trunki i wiem, że dobre i mocne. Chętnie poczęstuję mych przyjaciół i towarzyszy.

Uśmiechnął się serdecznie. Otto przypadł mu do gustu już na samym początku wyprawy. Nie wyglądał na takiego co by osądzał po pozorach a to dużo znaczyło dla krasnoluda. Miał tylko nadzieję, że reszta tej wesołej gromadki okaże się równie w porządku.

- Proponowałeś mi muła Adrenie, prawdę mówisz i dzięki Ci za to! Ja grzecznie odmówiłem, a zrobiłem to dlatego, iż zająć się tym zwierzakiem bym nie potrafił. Miast tego wole od czasu do czasu być poniesionym przez zwierza, które mimo iż wredne, zdążyłem już poznać. Poza tym nigdy bym nie przypuszczał, że Taal taką pogodą nas obdarzy. Więc wybacz, że nie przyjąłem Twej propozycji, teraz na pewno bym z niej skorzystał.

Krasnolud nie skomentował uwagi o „zbiegowisku i śmiechu co nie miara”. Przywykł już do tego. Tak to jest gdy najlepszym przyjacielem krasnoluda jest elf. Natomiast zastanowił się w duchu czy napitki w „Dzbanie...” faktycznie są tak dobre jak to szlachcic powiedział.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."

Ostatnio edytowane przez Thanthien Deadwhite : 22-04-2008 o 14:32.
Thanthien Deadwhite jest offline