Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 17:01   #27
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Galed i Cread
Początkowe obawy kapłana, które błyskawicznie do niego powróciły po spektakularnym i tajemniczym wtrąceniu się Creada ustąpiły miejsca powoli narastającej radości - wszak dwóch pomocników to nie jeden, a sprawie z pewnością przyda się przenikliwość umysłu, jaką z pewnością dysponuje wieszcz. Po krótkim wstępie i wyjaśnieniu sobie paru spraw, kapłan oświadczył, iż każda pomoc jest mile widziana oraz, że Cread również otrzyma obiecaną Galedowi zapłatę na dowód, że Mystra nie zatrzymuje długów, a wszelką pomoc hojnie nagradza.

- Wybaczcie mi moi drodzy... czy ja się Wam przedstawiłem? Zwą mnie Tunaster Dranik. - zreflektował się kapłan - Wybaczcie mi roztargnienie, ale rozumiecie chyba, że mam teraz dużo większe problemy na głowie... - dodał spoglądając po raz kolejny na drzwi i przez okno już bardziej w wyniku odruchu, który musiał ostatnimi dniami nabyć, niż jako z faktycznej obawy.

Po dłuższej chwili ciszy, kiedy to każdy ze zgromadzonej trójki kontemplował wszystko co zostało do tej pory powiedziane i co musi być zrobione, Tunaster ponownie odezwał się sugerując dalsze kroki:

- Chciałbym byście czym prędzej zaczęli działać, tak aby wszystko było gotowe kiedy przybędę z kapłanami do Wheloon. Ja wyruszę po pomoc bez zwłoki i powinienem być z powrotem za około cztery, może pięć dni. Oczywiście tylko wtedy, jeśli znajdę kogoś kto będzie w stanie teleportować nas tutaj z powrotem. W przeciwnym razie może to zająć nawet dekadzień! Sami więc widzicie, iż nie ma co zwlekać. Sugeruję wpierw zajrzeć do świątyni, jeśli jeszcze tam nie byliście i rozeznać się jak to wygląda od zewnątrz.

Nie zwlekając dłużej postanowiliście od razu wziąć się do roboty. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za pięć... góra dziesięć dni spotkacie się z Tunasterem w tym samym miejscu zdać mu relacje, z tego co udało Wam się dowiedzieć.

- Gdybym za dekadzień nie spotkał się tutaj z wami, będzie to oznaczać, że prawdopodobnie spotkało mnie coś przykrego... - zdanie zawisło w powietrzu. Do tej pory chyba nie zdawaliście sobie sprawy z powagi sytuacji w jaką się pakujecie, a to dało wam chyba ostateczny pogląd na niebezpieczeństwo. Tunaster kontynuował: -... i choć ja wolałbym takiego biegu wypadków uniknąć jeszcze bardziej niż wy, nie mogę go wykluczyć, a jak to mawiają 'Przezorny zawsze ubezpieczony'. - to powiedziawszy kapłan wręczył wam zapieczętowaną jego pieczęcią kopertę.

- Gdybym nie mógł osobiście was wynagrodzić za usługi przekażcie informacje, które zdobędziecie do świątyni Mystry w Saerloon. Jest w niej list polecający, w którym polecam wypłacić wam po 1500 sztuk złota, a na pokrzepienie serc po tej pesymistycznej przemowie po 500sz dla każdego z was w tej chwili - to rzekłszy wyjął spod lekkiej tuniki, okrywającej kolczugę brzęczący woreczek monet i położył go na stole, delikatnie i cicho, starając się nie zwrócić uwagi biesiadników. Chwilę później obok niego wylądował bliźniaczy i równie pięknie pobrzękujący woreczek. Schowaliście sakiewki do własnych kieszeni i uprzejmie podziękowaliście skinieniem głowy, co kapłan skwitował serdecznym uśmiechem.

- Noo... na mnie chyba czas najwyższy. Powodzenia i do zobaczenia za jakiś czas. - kapłan wstał i wyszedł z gospody zostawiając was samych. Patrzyliście za nim jeszcze chwilę przez okienko tawerny, jak wsiada na swojego małego i lichego wierzchowca i odjeżdża na wschód...

Nie tracąc czasu udaliście się do świątyni Mystry, aby zgodnie z zaleceniami Tunaster pobieżnie ocenić sytuację. Szerokie, otoczone świątynnymi murami, główne pomieszczenie, i zarazem jedyne dostępne dla szerokiej 'publiki', wyłożono lśniącymi, absydianowymi płytami podłogowymi przedstawiającymi siedem gwiazd ułożonych w okręgu wokół magicznego zjawiska w środku, w których połyskliwej powierzchni odbija się niebo ponad waszymi głowami. Dwie wielkie statuły dominują w pomieszczeniu, każda przedstawiając tą samą kobietę - najpewniej samą Mystrę - stoją twarzami do siebie z rękami wzniesionymi ku górze tworząc wielki łuk w centralnej części pomieszczenia. Cztery małe ołtarze ku czci Mystry stoją w rogach, a kilku kapłanów zachęca przebywających w tej chwili w świątyni ludzi do modlitwy. Rozejrzeliście się w około i doszliście do konkluzji, iż stoicie dokładnie w tym samym punkcie, co przed przybyciem tutaj. Wizyta w świątyni absolutnie nic nie wnosi do sprawy, jako że wokół nie widać nic, czym ten boski dom wyróżniał by się od wszystkich innych świątyń. Nie musieliście długo czekać na zainteresowanie waszymi osobami, po paru chwilach bezczynnego stania i podziwiania wnętrza budowli podszedł do was jeden z kleryków i swoim dźwięcznym głosem zaintonował, wyuczone na pamięć powitanie:

- Niech będzie pochwalona Mystra, a siła jej Splotu niechaj wzmacnia wasze ciała i dusze! Czym mogę wam dziś służyć dobrzy panowie w tym wspaniałym przybytku bogini?

W tym momencie Cread go dostrzegł. Bacznie rozglądając się po świątyni wzrok maga nieuchronnie padł na... elfa. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że był to kropla w kroplę, dokładnie ten sam elf, którego widział wcześniej w swojej wizji!


~*~


Lathandis
- Zaprawdę słuszne są twe słowa. Co zaś do pomocy... - wybacz mi panie, jednak, aby być w pełni szczerym, muszę przyznać, iż miałem na myśli raczej pomoc duchowną. Pomoc z noclegiem leży niestety poza moimi kompetencjami, choć jestem przekonany, że właściciele miejskich tawern powitają cię z radością - słowa kapłana ani o cal nie przybliżały cię do tego po co tutaj przyszedłeś, jednak wyraźnie można było poznać, iż kapłan mówi szczerze i dobrze ci życzy.

- Czy mógłbym zrobić dla ciebie coś jeszcze? Jeśli nie, proszę wybacz mi, ale powrócę do swoich zajęć. Wielu ludzi ciekawych jest łask Pani Magii, jako iż jest to jedyna jej świątynia w tej krainie i cały ciężar szerzenia jej wiary spoczywa na naszych barkach.

Kiedy skinąłeś kapłanowi na pożegnanie, udał się on zgodnie z zapowiedzią, na powrót do swoich zajęć. Rozejrzałeś się po świątyni - nic, tłum zwykłych mieszczuchów rozglądających się dokoła tak samo, jak ty, modlący się wierni, kapłani zachęcający do oddania się medytacji, wychodzący pospiesznie człowiek wyglądający na kupca, jakiś krasnolud ze śmiesznie krótką brodą i towarzyszący mu czarodziej, zagadywani przez kleryka, podobnego temu, który dosłownie przed chwilą rozmawiał z tobą... nic. Kompletnie nie miałeś pojęcia co robić dalej... być może rzeczywiście powinieneś zostawić tą sprawę Purpurowym Smokom, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu spraw o zaginięcie. Z myśli wyrwał cię przechodzący obok ciebie kapłan, na pozór wyglądający tak samo jak każdy inny kleryk w tej chwili obecny w świątyni, około 30-letni uśmiechający się święty mąż jakich wielu, jednak kiedy spojrzał na ciebie przechodząc obok dostrzegłeś sześć gwiazdek przypiętych na jego szacie, otaczających czerwony płomień, SZEŚĆ! Spojrzałeś na symbol Mystry wyryty w każdym z narożnych ołtarzy - przedstawiały one siedem gwiazd krążących wokół płomienia, tymczasem kapłanowi brakowało jednej. Zbieg okoliczności? Czy może jakiś trop?
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 22-04-2008 o 23:36.
Cosm0 jest offline