Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-04-2008, 10:50   #21
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Galeda przeszedł dreszcz, gdy ni stąd, ni zowąd dobiegł go zmurszały i poważny głos zza pleców. Obrócił się, a jego oku okazał się wysoki człowiek ubrany omalże jak kapłan przed nim siedzący ~Czyżby kolejny kapłan... mag?~
-Witaj, my się znamy? Nie przypominam sobie, by ktoś oprócz mnie i tego tu- wskazał ręką kapłana bacznie obserwującego nowo przybyłego, on także był lekko zdziwiony- kapłana uczestniczył w tej rozmowie. Zatem waści podróżniku skąd znasz nasze cele, czyżby były one aż tak oczywiste do odgadnięcia już na pierwszy rzut oka?
Gdy to mówił obcy już dosiadał się do stołu jakby to było coś oczywistego i naturalnego, że powinniśmy go znać.
Krasnolud był tak zszokowany, że pytania z miłego wieczorku zapoznawczego u magnata typu "Miło mi cię poznać, opowiedz coś o sobie" nie mąciły jego uwagi, która była skupiona na nowym rozmówcy ~Jeśli ma w sobie dość ogłady, jak na kogoś jego pokroju przystało, sam opowie o sobie... pomyślał krasnolud, po czym lekki uśmiech pewności pojawił się na jego mocno zarysowanej strzępami czasu, twarzy.
Mimo wszystko jego mimika i gesty nie zdradzały zamieszania, które omiatało jego umysł. Był on zbyt podejrzliwy by zaufać pierwszemu lepszemu, za dużo już doświadczył...
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 19-04-2008 o 10:53.
Verax jest offline  
Stary 19-04-2008, 16:26   #22
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Cread lekko zwężył oczy, jakby rozkoszował się milczeniem mężczyzn czekających na rozwiązanie zagadki i garść informacji o przybyszu.

Tak naprawdę, gorączkowo myślał nad tym, co powinien teraz zrobić. Musiał wymyślić coś, co byłoby odpowiednio tajemnicze, by podtrzymać archetyp. Inaczej mężczyźni, a zwłaszcza kapłan, mogliby po prostu domyślić się, co zrobił. Tego nie chciał w żadnym wypadku. I tak jego duma była urażona nieumiejętnym wykorzystaniem czaru. Wystarczy, że on o tym wiedział. Świat nie musiał.

Po chwili napięcia i oczekiwania na jakichś gest, mag przemówił, ponownie używając swego dumnego głosu:
- Kosmos powiedział mi, że nadejdziesz, Galedzie. W gwiazdach zapisano nasze spotkanie. Dręczony wizjami, odnalazłem Ciebie. Me miano brzmi Cread. Przybyłem, by pomóc.

To tajemnicze przedstawienie swojej osoby nie odbiegało zbytnio od prawdy. Odpowiednie ułożenie wypowiedzi pozwala sprawić wrażenie osoby znacznie mądrzejszej i silniejszej, niż się jest naprawdę. To zaś może prowadzić do podziwu i idącego z nim zaufania.

Lub podejrzliwości…
 
Kaworu jest offline  
Stary 19-04-2008, 17:30   #23
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Galed zaczął przyglądać się przybyszowi z lekką nutką niedowierzania i... strachu. Takie opowieści spotykał tylko na kartach opowieści minionych bardów lub w pieśniach opiewających czyny wielkich bohaterów Faerunu.
Nagle ich uszu dobiegł cichy pisk spod stołu, krasnolud zmieszany sięgnął do sakwy przy pasie, a po chwili na jego rękach pojawił się sporych rozmiarów szczur ~Spokojnie Eloynn, on nie jest groźny~
-Ciiii...- duża ręka pogładziła lśniącą, igłowatą sierść czarnego szczura -spokojnie.- powiedział na głos do szczura, po czym jego wzrok spoczął ponownie na twarzach rozmówców, na twarzy kapłana pojawił się gest obrzydzenia, zaś czarodziej był widocznie zadziwiony zaistniałą sytuacją, ale szybko na nowo podjął rozmowę.
-Doprawdy, jak możesz nam pomóc Cread?- powoli wypowiedział krasnolud- Wybacz maniery, może napijesz się piwa? Mają świetne krasnoludzkie piwo, wyśmienite- zagadnął by zdjąć nieco ciężar atmosfery, która gęstniała w zastraszającym tempie, po czym zaskoczył- O! Możesz wziąć nawet moje, ja już mam na dziś dość- zarechotał, gładząc szczura dalej po grzbiecie.
 
Verax jest offline  
Stary 19-04-2008, 18:01   #24
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Lathandis
W sali było ledwie kilku akolitów, bo i po co ich tutaj miało by być więcej. Jakkolwiek kilkoro ich było, a najbliższy tobie stał przy jednym z ołtarzyków pochwalnych ku czci bogini i spoglądał na ludzi oddających się modłom zachęcając pozostałych uśmiechem do dołączenia do nich lub po prostu rozmawiając życzliwie z tymi, którzy mieli na to ochotę. Mężczyzna był młody z promiennym uśmiechem poszerzającym jego usta. Był średniego wzrostu i gładko ogoloną twarzą. Miał na sobie proste błękitno-granatowe szaty, a na plecach i na piersi wyszyty symbol Mystry. Taki sam symbol wisiał wygrawerowany w drewnie na jego szyi, a kiedy kapłan spostrzegł twój, zawieszony na nim wzrok, uśmiechnął się, podszedł do ciebie szeleszcząc połami swojej togi i rzekł:

- Niech będzie pochwalona Mystra, a siła jej Splotu niechaj wzmacnia twe ciało i duszę! - fraza, którą najwyraźniej wyuczył się na pamięć, i którą zwykł witać podróżnych - Czym mogę ci dziś służyć w tym wspaniałym przybytku bogini?
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 19-04-2008, 18:35   #25
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Gryf z satysfakcją spojrzał na krasnoluda. Wojownik łyknął haczyk.

W głębi duszy Cread miał wyrzuty sumienia, iż okłamał łatwowiernego kompana. Oczywiście, na prawdę musiał zaczekać, jednak to zagranie nie było honorowe. W żadnym razie. Musiał to jakoś wynagrodzić Galedowi.

Nagle, powietrze wypełniły ciche piski. Ku zaskoczeniu maga i kapłana, krasnolud miał przy sobie zwierzątko- wyrośniętego szczura. O ile kapłan był wyraźnie zniesmaczony, o tyle Gawryn był zachwycony.

-Och, szczur! - krzyknął zdumiony. Sięgnął do kieszeni swego płaszcza i wyjął z niego małą kromkę chleba. Po chwili zwinięta kulka pieczywa znalazła się przy pyszczku zwierzątka. Magowi zaiskrzyły oczy- kochał zwierzęta.

Zawsze szczere, oddane, słodkie. Nigdy nie atakowały bez potrzeby, nie kłóciły się jak ludzie. Nie zapominały zasług i kochały. Prawdziwie, jak żaden człowiek. Nie krzywdziły, raniły z czystej nienawiści. Kiedy coś im chodziło po głowie, po prostu to okazywały.

Tak, Cread bardzo lubił zwierzątka.

-Słucham?- spytał, gdy szczurek nieśmiało wcinał chleb.

-Dziękuję, nie pijam piwa. Co zaś do pomocy- moja magia jest twoją magią.

Tu uśmiechnął się. Do tej pory myślał, że Galed jest typowym przedstawicielem swojej rasy. Przyjaźnie nastawiony, ale mruczący coś pod nosem, walczący do samej śmierci, nawet gdyby to nic nie zmieniło. Małomówny, miejscami grubiański. Rzeczowy i rozwiązujący sprawy za pomocą krótkiego „tak” lub „nie”.

Ale jeśli był w stanie zapewnić bezpieczeństwo i żywność komuś tak od niego mniejszemu, słabszemu i prostszemu jak szczur, to nie mógł być taki zły. Nie różnił się tak bardzo od Gryfa.

Niezależnie od swoich przekonań, światopoglądu i charakteru, obydwoje byli w gruncie rzeczy porządni.
 
Kaworu jest offline  
Stary 21-04-2008, 10:15   #26
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
~ Cholera, to nie tak miało być. Ten kapłan był zbyt spostrzegawczy, albo ja zbyt mało ostrożny ~

Lathandis rozejrzał się po budowli, chcąc w ten sposób zyskać chociażby kilka sekund.

- Chwała jej.
Raczej nie, dziękuję. Jestem w mieście chwilowo. Mój przyjaciel Amnic powiedział mi o tej świątyni i postanowiłem ją odwiedzić. W końcu magia dotyka wszystkich z nas nie zależnie od tego czy się nią posługujemy czy tylko odczuwamy jej skutki.-


Po chwili udawanego zastanowienia elf dorzucił

- Chociaż w sumie mógłbyś mi pomóc i powiedzieć gdzie znajdę jakiś przytulny kąt na kilka dni. Muszę tu jeszcze coś załatwić a zajmie mi to dłużej niż się spodziewałem przekraczając bramy miejskie. Miałem zatrzymać się właśnie u mojego znajomego ale dowiedziałem się, że nie ma go w mieście. –

~ No dobra, jak to mówią wóz albo przewóz. Jeśli ci kapłani mieli coś wspólnego z zaginięciem Amnica to może łykną przynętę i zainteresują się mną. W ten sposób będę miał nad tym jakąś kontrolę. Przynajmniej mam taką nadzieję. ~
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.
Glinthor jest offline  
Stary 22-04-2008, 17:01   #27
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Galed i Cread
Początkowe obawy kapłana, które błyskawicznie do niego powróciły po spektakularnym i tajemniczym wtrąceniu się Creada ustąpiły miejsca powoli narastającej radości - wszak dwóch pomocników to nie jeden, a sprawie z pewnością przyda się przenikliwość umysłu, jaką z pewnością dysponuje wieszcz. Po krótkim wstępie i wyjaśnieniu sobie paru spraw, kapłan oświadczył, iż każda pomoc jest mile widziana oraz, że Cread również otrzyma obiecaną Galedowi zapłatę na dowód, że Mystra nie zatrzymuje długów, a wszelką pomoc hojnie nagradza.

- Wybaczcie mi moi drodzy... czy ja się Wam przedstawiłem? Zwą mnie Tunaster Dranik. - zreflektował się kapłan - Wybaczcie mi roztargnienie, ale rozumiecie chyba, że mam teraz dużo większe problemy na głowie... - dodał spoglądając po raz kolejny na drzwi i przez okno już bardziej w wyniku odruchu, który musiał ostatnimi dniami nabyć, niż jako z faktycznej obawy.

Po dłuższej chwili ciszy, kiedy to każdy ze zgromadzonej trójki kontemplował wszystko co zostało do tej pory powiedziane i co musi być zrobione, Tunaster ponownie odezwał się sugerując dalsze kroki:

- Chciałbym byście czym prędzej zaczęli działać, tak aby wszystko było gotowe kiedy przybędę z kapłanami do Wheloon. Ja wyruszę po pomoc bez zwłoki i powinienem być z powrotem za około cztery, może pięć dni. Oczywiście tylko wtedy, jeśli znajdę kogoś kto będzie w stanie teleportować nas tutaj z powrotem. W przeciwnym razie może to zająć nawet dekadzień! Sami więc widzicie, iż nie ma co zwlekać. Sugeruję wpierw zajrzeć do świątyni, jeśli jeszcze tam nie byliście i rozeznać się jak to wygląda od zewnątrz.

Nie zwlekając dłużej postanowiliście od razu wziąć się do roboty. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za pięć... góra dziesięć dni spotkacie się z Tunasterem w tym samym miejscu zdać mu relacje, z tego co udało Wam się dowiedzieć.

- Gdybym za dekadzień nie spotkał się tutaj z wami, będzie to oznaczać, że prawdopodobnie spotkało mnie coś przykrego... - zdanie zawisło w powietrzu. Do tej pory chyba nie zdawaliście sobie sprawy z powagi sytuacji w jaką się pakujecie, a to dało wam chyba ostateczny pogląd na niebezpieczeństwo. Tunaster kontynuował: -... i choć ja wolałbym takiego biegu wypadków uniknąć jeszcze bardziej niż wy, nie mogę go wykluczyć, a jak to mawiają 'Przezorny zawsze ubezpieczony'. - to powiedziawszy kapłan wręczył wam zapieczętowaną jego pieczęcią kopertę.

- Gdybym nie mógł osobiście was wynagrodzić za usługi przekażcie informacje, które zdobędziecie do świątyni Mystry w Saerloon. Jest w niej list polecający, w którym polecam wypłacić wam po 1500 sztuk złota, a na pokrzepienie serc po tej pesymistycznej przemowie po 500sz dla każdego z was w tej chwili - to rzekłszy wyjął spod lekkiej tuniki, okrywającej kolczugę brzęczący woreczek monet i położył go na stole, delikatnie i cicho, starając się nie zwrócić uwagi biesiadników. Chwilę później obok niego wylądował bliźniaczy i równie pięknie pobrzękujący woreczek. Schowaliście sakiewki do własnych kieszeni i uprzejmie podziękowaliście skinieniem głowy, co kapłan skwitował serdecznym uśmiechem.

- Noo... na mnie chyba czas najwyższy. Powodzenia i do zobaczenia za jakiś czas. - kapłan wstał i wyszedł z gospody zostawiając was samych. Patrzyliście za nim jeszcze chwilę przez okienko tawerny, jak wsiada na swojego małego i lichego wierzchowca i odjeżdża na wschód...

Nie tracąc czasu udaliście się do świątyni Mystry, aby zgodnie z zaleceniami Tunaster pobieżnie ocenić sytuację. Szerokie, otoczone świątynnymi murami, główne pomieszczenie, i zarazem jedyne dostępne dla szerokiej 'publiki', wyłożono lśniącymi, absydianowymi płytami podłogowymi przedstawiającymi siedem gwiazd ułożonych w okręgu wokół magicznego zjawiska w środku, w których połyskliwej powierzchni odbija się niebo ponad waszymi głowami. Dwie wielkie statuły dominują w pomieszczeniu, każda przedstawiając tą samą kobietę - najpewniej samą Mystrę - stoją twarzami do siebie z rękami wzniesionymi ku górze tworząc wielki łuk w centralnej części pomieszczenia. Cztery małe ołtarze ku czci Mystry stoją w rogach, a kilku kapłanów zachęca przebywających w tej chwili w świątyni ludzi do modlitwy. Rozejrzeliście się w około i doszliście do konkluzji, iż stoicie dokładnie w tym samym punkcie, co przed przybyciem tutaj. Wizyta w świątyni absolutnie nic nie wnosi do sprawy, jako że wokół nie widać nic, czym ten boski dom wyróżniał by się od wszystkich innych świątyń. Nie musieliście długo czekać na zainteresowanie waszymi osobami, po paru chwilach bezczynnego stania i podziwiania wnętrza budowli podszedł do was jeden z kleryków i swoim dźwięcznym głosem zaintonował, wyuczone na pamięć powitanie:

- Niech będzie pochwalona Mystra, a siła jej Splotu niechaj wzmacnia wasze ciała i dusze! Czym mogę wam dziś służyć dobrzy panowie w tym wspaniałym przybytku bogini?

W tym momencie Cread go dostrzegł. Bacznie rozglądając się po świątyni wzrok maga nieuchronnie padł na... elfa. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że był to kropla w kroplę, dokładnie ten sam elf, którego widział wcześniej w swojej wizji!


~*~


Lathandis
- Zaprawdę słuszne są twe słowa. Co zaś do pomocy... - wybacz mi panie, jednak, aby być w pełni szczerym, muszę przyznać, iż miałem na myśli raczej pomoc duchowną. Pomoc z noclegiem leży niestety poza moimi kompetencjami, choć jestem przekonany, że właściciele miejskich tawern powitają cię z radością - słowa kapłana ani o cal nie przybliżały cię do tego po co tutaj przyszedłeś, jednak wyraźnie można było poznać, iż kapłan mówi szczerze i dobrze ci życzy.

- Czy mógłbym zrobić dla ciebie coś jeszcze? Jeśli nie, proszę wybacz mi, ale powrócę do swoich zajęć. Wielu ludzi ciekawych jest łask Pani Magii, jako iż jest to jedyna jej świątynia w tej krainie i cały ciężar szerzenia jej wiary spoczywa na naszych barkach.

Kiedy skinąłeś kapłanowi na pożegnanie, udał się on zgodnie z zapowiedzią, na powrót do swoich zajęć. Rozejrzałeś się po świątyni - nic, tłum zwykłych mieszczuchów rozglądających się dokoła tak samo, jak ty, modlący się wierni, kapłani zachęcający do oddania się medytacji, wychodzący pospiesznie człowiek wyglądający na kupca, jakiś krasnolud ze śmiesznie krótką brodą i towarzyszący mu czarodziej, zagadywani przez kleryka, podobnego temu, który dosłownie przed chwilą rozmawiał z tobą... nic. Kompletnie nie miałeś pojęcia co robić dalej... być może rzeczywiście powinieneś zostawić tą sprawę Purpurowym Smokom, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu spraw o zaginięcie. Z myśli wyrwał cię przechodzący obok ciebie kapłan, na pozór wyglądający tak samo jak każdy inny kleryk w tej chwili obecny w świątyni, około 30-letni uśmiechający się święty mąż jakich wielu, jednak kiedy spojrzał na ciebie przechodząc obok dostrzegłeś sześć gwiazdek przypiętych na jego szacie, otaczających czerwony płomień, SZEŚĆ! Spojrzałeś na symbol Mystry wyryty w każdym z narożnych ołtarzy - przedstawiały one siedem gwiazd krążących wokół płomienia, tymczasem kapłanowi brakowało jednej. Zbieg okoliczności? Czy może jakiś trop?
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 22-04-2008 o 23:36.
Cosm0 jest offline  
Stary 22-04-2008, 22:11   #28
 
Verax's Avatar
 
Reputacja: 1 Verax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumnyVerax ma z czego być dumny
Cread dosiadł się do stołu i dalsza rozmowa została poprowadzona wspólnie przy akompaniamencie barda, który właśnie zaczął grać na mandolinie, przyśpiewując przy tym bardzo dźwięcznym i melodyjnym głosem, na jakiego stać tylko elfa i to nie byle jakiej krwi. Powietrze delikatnie zadrgało i całą salę otulił dźwięk strun, a umysły gości osnuł bardzo liryczny tekst piosenki:

Jesteś kwiatem, który do życia się budzi,
Lecz nie zakorzenia się w nim.
Jak piosenka, która się nigdy nie nudzi
Z deszczu mnie prowadzisz do snu...

Galed ostatni raz czegoś równie pięknego słuchał będąc w gaju elfów, zatem z lekka się rozmarzył nie myśląc przez chwilę o Mystrze, kapłanie, wyzwaniach i przykrej historii...
Z pól marzeń przywołał go głos kapłana, który nieco zmienił swą tonację, prawdopodobnie wywołaną zamyśleniem krasnoluda, które malowało się na jego twarzy.
-Dobrze, że się mimo wszystko przedstawiłeś jeszcze raz, nasz nowy znajomy- wskazał mimowolnie hardą dłonią w stronę Cread'a- Zapewne nie znał twego imienia, bo skądże- Galed spojrzał na niego z lekkim, ironicznym uśmiechem- Albo nie, nie, pewnie je znał, wszak gwiazdy mówią wiele- dodał sarkastycznym tonem, który był mu obcy, ale w niektórych sytuacjach nie mógł się opanować. Nauczyła go tego, Quinan, elfka, która się nim opiekowała, w niedalekiej znów przeszłości.

Rozmowa zakończyła się dość szybko bez zbędnych pytań. Na końcu Tunaster wydał po sakiewce pełnej złota każdemu z nich.
-Zachowaj złocisze dla siebie, dopóki nie wykonam tego co powinienem, nie pobieram opłat, ani zaliczek. Obejdę się bez tych środków- stwierdził i podał dłoń Tunasterowi, ten uścisnął ją. Tak pożegnali się, rozchodząc się każdy w swą stronę, by za kilka dni, bądź co gorsza dekadzień spotkać się znów w tym samym miejscu ~Oby wszystko poszło po tej myśli kapłanie
Pomyślał, odprowadzając kapłana wzrokiem za drzwi, by zobaczyć go za oknem zdeka nieumiejętnie dosiadającego swego rumaka.
-Cread, bo chyba tak brzmi twe imię, zechciej chwilę poczekać. Udam się tylko do mego pokoju, muszę wziąć moje rzeczy.
Po tych słowach udał się do swego pokoju i przywdział tam swą mithrilową zbroję, tarczę przypiął do przedramienia i wziął swój sejmitar. Tak uzbrojony zszedł na dół do swego towarzysza na odchodnym mówiąc karczmarzowi
-Nie trzymaj raczej pokoju dla mnie, mogę w najbliższym czasie zbyt szybko nie powrócić.- Podszedł do maga i rzekł- No, a na nas już czas, towarzyszu, idziemy do świątyni- po czym skierował swe kroki ku wyjściu, a za nim podążył Cread.

W drodze do świątyni Galed opowiadał o poprzedniej części rozmowy, którą poprowadził z kapłanem, lecz Cread zdawał się go nie słuchać jakoby już znał to co zamierzał mu powiedzieć. Podziwiał przyrodę, patrzył w niebo i często uciekał myślami, budząc niepokój w umyśle krasnoluda.

W końcu osiągnęli swój cel. Zmierzyli się z górą i dosięgnęli bram świątyni Mystry. ~Przepiękna i ogromna, z dala wydawała się o wiele mniejsza, to może mi utrudnić zadanie, nie jestem przyzwyczajony do budowli, w dodatku takich rozmiarów~
Podziwiając wszystko wkoło, lecz nazbyt nie okazując swego zachwytu tudzież zdziwienia przekroczyli próg i weszli do części przeznaczonej dla ludu. Mnóstwo modlących się, woń kadzideł, gdzieniegdzie powtykane pochodnie, szum szeptanych modlitw, delikatne i jakże zwodnicze głosy kapłanów, udzielające informacji nowo przybyłym. Nienawidził tego i w duchu przeklinał się za podjęcie tego zadania, a najgorsze było przed nim, musiał wtopić się w społeczność kleryków, to była ich jedyna szansa na dowiedzenie się czegoś więcej.
Wśród przepychu świątyni i niewielkiej liczby zwiedzających szybko zwrócili na siebie uwagę kapłana, który już spieszył by dopomóc "zbłąkanym".
-Po prostu zaufaj mi, Cread.- szepnął do swego towarzysza, nim kapłan jeszcze znalazł się w zasięgu gości.

- Niech będzie pochwalona Mystra, a siła jej Splotu niechaj wzmacnia wasze ciała i dusze! Czym mogę wam dziś służyć dobrzy panowie w tym wspaniałym przybytku bogini?

Z ust kapłana popłynęła wykuta formułka, a krasnoluda przeszył dreszcz obrzydzenia. Zdobył się na odwagę po czym rzekł, twardym stanowczym głosem, siląc się na zrozpaczony ton, prawdziwie zagubionego człowieka
-Witaj, chcielibyśmy zobaczyć twego przełożonego. Chcielibyśmy dostąpić chwały Mystry, jesteśmy zagubieni, a wielka Mystra raczyła obdarzyć nas widzeniem- spojrzał w ziemię, po czym podniósł głowę- Tak, bracie chcielibyśmy wstąpić do waszego klasztoru, razem z wami radując się chwałą Mystry i jej cudownego tworu.
Spojrzał w twarz zaciekawionego kapłana, na której podejrzliwość mieszała się na przemian z radością.
 

Ostatnio edytowane przez Verax : 22-04-2008 o 22:32.
Verax jest offline  
Stary 23-04-2008, 10:33   #29
 
Glinthor's Avatar
 
Reputacja: 1 Glinthor nie jest za bardzo znany
Elf miał już wychodzić, gdy kontem oka dostrzegł pewną anomalię, coś co jego świadomość uznała za nie pasujące do tego co widział.

~ Sześć, sześć gwiazdek zamiast siedmiu ~

Jeszcze jeden rzut oka na duży symbol w świątyni, tylko po to żeby się upewnić.

~ Zgadza się!!!!!!!!! Ma sześć gwiazdek zamiast siedmiu, to może być to. Szybko, muszę jakoś zareagować ~

Umysł elfa rozwiną wizję:

- Przepraszam panie wydaje mi się, że mam coś co należy do ciebie. Zgubiłeś to w sklepie mojego przyjaciela Amnicka, który zaginął. Wiem, że jesteś w to zamieszany, gadaj natychmiast co z nim zrobiłeś –
Lathandis potrząsnął lekko głową,

~ Spokojnie nie zachowuj się jak dzieciuch. Działaj roztropnie. Może ci kapłani nie mają nic wspólnego z zaginięciem Amnicka. Może ten kapłan, oczywiście o ile to jego gwiazdka, był zwyczajnym klientem. To zupełnie tak jakbym ja zgubił swoją strzałem u lichwiarza tuż przed napadem na jego kantor.

Po prostu zapytam, i będę się trzymał wcześniejszego planu prowokacji.~


Ponieważ kapłan zdążył już się oddalić na kilkanaście metrów, elf podążył za nim szybkim, wprawnym krokiem.

- Przepraszam panie, chciałem cię o coś spytać-

Kapłan zatrzymał się, odwrócił i zlustrował tropiciela swoim wzrokiem.

– To zajmie tylko chwilę. Jestem bliskim przyjacielem Amnicka, właściciela sklepu myśliwskiego, który ostatnio zaginął. Wiem, że jakiś kapłan był ostatnio w sklepie i próbuję go odszukać. Może widział coś podejrzanego lub handlował z Amnickiem i poznał jego plany.

Byłbym bardzo wdzięczny za pomoc w zidentyfikowaniu tej osoby.-

~ No dobra, to pojechałem po całej linii. Ale przecież nie można być psychopatą i szukać złoczyńców za każdym rogiem i w każdej spotkanej osobie.

A może można?~
 
__________________
Co moze byc gorszego od maga chcącego zawładnąć całym światem?
Mag rzucający czary dla zabawy.
Glinthor jest offline  
Stary 23-04-2008, 16:53   #30
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Cread zamyślił się. Nie zważając na kapłana, przemawiającego doń, skupił się na swoim wnętrzu. Miał wiele do przemyślenia…

Kto mógł się podszyć pod Mystrę?

To pytanie nie mogło mu dać spokoju. Istniało kilka możliwości, a im dłużej nad tym myślał, tym mniej wiedział, co się dzieje.

Jeśli Shar postanowiła przejąć moc Mysty, to czemu była tak niesubtelna? Przecież przechytrzył ją –powiedzmy to sobie szczerze- pierwszy lepszy kapłan. To oczywiste, że Mroczna Bogini zrobiła to zupełnie inaczej. Iluzja, zaklinanie, podwójna wewnętrzna kaplica- było tyle możliwości. Ale jej kapłani musieli biegać za wyznawcą Władczyni Magii po całym budynku…

Cyric już bardziej pasował. Małe-wielkie bóstewko z manią wielkości. Po kimś, kto padł ofiarą własnego kłamstwa, można się wszystkiego spodziewać. Jeśli w Czasach Kłopotów narobił sobie problemów, nie myśląc nad konsekwencjami, to teraz też mógł tak postąpić.

Nie, to nie to…

Zarówno Cyric, jak i Shar kochają podstępy, kłamstwa, iluzje. Tak wielka nieudolność nie pasowała do nich. Chyba, ze kapłani spaprali robotę…

Choć wtedy rozgniewane bóstwo uczyniłoby im pewnie bolesnej lekcji. Śmiertelnej…

Tak więc, kto mógł za tym stać?

Czerwoni magowie mogli mieszać w to swoje palce. Choć ostatnio zaczęli interesować się handlem, to nie porzucili swojej mrocznej natury. Władza, bogactwo, prestiż. Te rzeczy działały na nich jak miód na pszczoły. Przyciągały, fascynowały. Były celem egzystencji.

Tak, próba przejęcia władzy nad Cormyrem przez Czarnoksiężników mogła być wyjaśnieniem. Lecz, czy byli aż tak szaleni, by narazić się na gniew bóstwa?

Kult Smoka? Gryf sam nie wiedział, co o tym myśleć. Byli wystarczająco potężni, by coś takiego zrobić, i wystarczająco szaleni, by nie bać się konsekwencji. Tak, polowanie na Purpurowego Smoka wielu doprowadziło na granice obłędu. Wraz z opiekunem Cormyru, zyskaliby władzę nad krainą.

Ale czy świątynia Bahemota nie byłaby lepszym miejscem, by zorganizować taką akcję? Więcej wiernych, gdyż każdy chciałby podziękować Purpurowemu Smokowi za opiekę. Więcej okazji do wyjścia w las, do zainteresowania jaszczurem…

Ale czy któryś z kleryków zainteresował się nim?

Sembyjczycy też nie mogli tego uczynić. Szpiegostwo, trucizny, kłamstwa i manipulacje. To było w ich mocy. Ale stworzenie fikcyjnej świątyni ku chwale Mystry było złym pomysłem. Przecież, wraz z modłami, dowiedziałaby się o całej intrydze.

To zaś znowu odsyłało myśli maga ku Shar…
„Niekończąca się opowieść”

Gawryna wyrwał z zadumy brzęk złota. Roztargniony, chwycił sakiewkę i podziękował kapłanowi skinieniem głowy. Odjeżdżał znaleźć pomoc w świątyni. Tej prawdziwej, cztery dni drogi stąd. Cread zmarszczył brwi. Czy kapłan postępuje słusznie?

Równie dobrze mogliby go asekurować. To prawda, nie byli zbyt potężni, ale to mogłoby zrazić napastników.

Nie. Ktoś, to zrobił tak wielkie przedsięwzięcie z pewnością dołoży wszelkich starań, by utrzymać wszystko w sekrecie.

To zaś oznaczało, że mogli widzieć kapłana ostatni raz…

-Powodzenia- powiedział Gryf. Nic więcej nie mógł zrobić. Zdawał sobie sprawę, że tak było najlepiej. Mniejsze zło. W razie czego, Tunaster powierzył im swą tajemnicę. Cokolwiek by się nie stało, za najwyżej dwadzieścia dni wszystko się skończy.

-Tak, nazywam się Cread Gawryn, Gryfem zwany.- odpowiedział na pytanie krasnoludzkiego towarzysza, podążając wzrokiem za sługą Mystry. Teraz wszystko leżało w rękach wojownika i czarodzieja.

Ku zdumieniu Creada, Galed postanowił ubrać na siebie (zapewne) cały ekwipunek, jaki miał. Zbroja z srebrzystego mithrilu, tarcza, sejmitar. Najwyraźniej zapomniał, że udają się do świątyni Mystry, a nie przybytku Garadosa. Osławiona krasnoludka ogłada…

~*~
Gryf przez całą drogę był zamyślony. Krasnolud mówił o tym, jak spotkał kapłana, o czym rozmawiali, co o nim sądzi. A Cread, towarzysząc mu w pól kroku za nim, rozważał problem, jakim była światynia.

Dwadzieścia dni. Tyle, w najgorszym wypadku, zajęłaby wyprawa do kapłanów Mystry. To zaś oznacza, że ktoś, kto stworzył świątynię, miał mało czasu. Cztery-pięć dni drogi. Tylko tyle dzieliło oszustów od wymierzenia im sprawiedliwości. Wszystko zaczęło się układać. Mógł za tym stać każdy. Celem budowli nie było zdobycie wyznawców. Oj nie. Prawda była znacznie bardziej masakryczna.

Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem braku kamuflażu, rozpaczliwej pogoni za Tunasterem i bliskości prawdziwej świątyni było to, iż światynia nie miała stać na długie miesiące, jeśli nie lata. Powstała w jednym celu- żeby upaść w widowiskowy i efektywny sposób. Razem z całym miastem, wykorzystując energię wiernych.

Talos…

W momencie, w którym mag to sobie uprzytomnił, stał w świątyni obok krasnoluda i kapłana kultu zniszczenia. Kiedy się zamyślił, wpadał w trans, z którego trudno go było wybudzić. Nierzeczywisty świat, jak mówili kapłani Deneira. Teraz stało to się jego zgubą.

Creadowi serce zabiło mocniej. Byli w niebezpieczeństwie. Wszyscy, całe miasto. Zniszczenie było tuż obok, czaiło się. Tu, w świątyni, w wzgórzu, w które została wbudowana. Choć wolał nie myśleć, co może dojrzewać w podziemiach, wyobraźnia podsuwała mu najgorsze obrazy.

A krasnolud tylko skomplikował sprawę. Absolutnie każdy wie, że nie można zadzierać z kultami. To podstawa życia w Faerunie. Matki opowiadały synom, co grozi tym, którzy zwiążą się z złymi bóstwami. Starszyzna opowiadała mrożące w krew żyłach historie, a ksiegi przestrzegały. Wszyscy wiedzieli, jak niebezpieczni są fanatyczni wyznawcy Bane’a, Cyrica i Talosa. Ale najwidoczniej Galed pochodził z pięciu wędrowców.

Nie było czasu. Trzeba było coś zrobić. Nawet kontynuować tą głupią grę Galeda. I choć cały się spocił, a głos mu drżał, mag przemówił:
-T-tak, chcielibyśmy s-służ-żyć naszej P-pani. P-przeprasz-szam, to taki z-zaszczyt.
Tu spuścił głowę. Nie mógł pozwolić, by ktoś domyślił się, że coś wie. Musiał udawać nieśmiałego. I uprzedzić krasnoluda.

Zanim będzie za późno…
 
Kaworu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172