Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 17:17   #31
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Uhmathael
Azazael milczał, zrobił jeden krok w tył poczym zniknął. Spójrz gdzie był, a go nie będzie, czy to miało znaczyć? Nie ma, mrok wrócił. Istota ziemskiej ciemności. Czy to tak ma być? Kim teraz byłeś? Czy istota Twego bytu ma upłynąć na użalaniu się? Ciemność, inni są. Co poczniecie? Duma, pewność, były, lecz teraz ich w Tobie nie ma. Miast tego masz wątpliwości, czyżby ktoś was szukał, czyżby archanioł przyszedł do Ciebie? Przyszedł, nie przyleciał...

Ambustiel
Azazael zniknął, lecz to nie było ważne, ciemność nie była ważna. Liczył się Morf, zwierzak który wraz z ciemnością i znikniecie jednego z wielkich podszedł do Ciebie. Podszedł, zadarł łeb do góry, spojrzał Ci prosto w oczy. Tak, spojrzał, a w Tobie rozkwitła złość, stara rana po Twym ukochanym aniele zaczęła mocniej krwawić, kot zdawał się przelać Ci swój strach. Czyżby? Może to tylko fenomen umysłu, złudzenie. Lecz czemu...

Christianus
Archanioł uczynił krok w tył, w gęsty mrok. Zniknął, światło płomieni przestało rozświetlać otoczenie. Gniew, czułeś gniew. Gniew, tak mocny, że aż bolał. Gniew każdej patii ciała, gniew niewiadomego pochodzenia, gniew na innych. Złość na swój stan, złość szukająca ujścia, wypełniającą cię, zaciemniając widzenie, wyostrzając opacznie słuch. Lecz tu nie było czego słuchać, na co patrzeć, już nie. Poczułeś cos w Tej dłoni. Nóż. Skąd? Po co? Więcej nie myślisz, ten gniew, on Cię zignorował?

Andrel
Azazael spojrzał na Ciebie, z litością, spojrzał z głową u góry. Tak patrząc zniknął w mroku, nie było go. Czułeś to, nie było. Czułeś wraz z jego odejściem pustkę, brak łącznika z czymś niebiańskim, ze źródłem. Czyżby on przybywał z nieba? Niemożliwe! – krzyczy świadomość. Lecz jeśli, jeśli jest tam dalej, a Tylko Wy, Ty... tylko Ty leżałeś, upadłeś.
Amen.
Te skąd, skąd się wzięło? Jak wiele innych, znasz je nigdy nie słysząc. Lecz on jest inne, pieczętuje, czuć w nim... wiarę. Czymże jest wiara? Co dalej czynić, czekać aż inni podejmą decyzję, aż wybiorą za resztę.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline