Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 20:35   #24
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Szkocja, Ayr. Dom Slima McKenzie

- Co przed chwilą powiedziałeś ?! SKĄD MIAŁEŚ WIEDZIEĆ ?! Jesteś podchodzącym pod emeryturę obdarzonym prawiczkiem ?! ba ! Jeszcze do tego, bezczelnie gardzisz swą zdolnością ?!

Zszokowana Erica wpatrywała się z niedowierzaniem w Slima. Najwidoczniej wiedziała jaki mężczyzna ma dar, jednak nie miała najmniejszego pojęcia iż ten nie korzystał z niego przez całe swoje dotychczasowe życie.

- Zabije gnojka. Znalazł mi podstarzałego kretyna, który nie opanował jeszcze mocy. Niech ja go tylko dorwę w swoje ręce.

Kobieta zacisnęła nerwowo dłoń. Ważka, która do tej pory spokojnie siedziała na jej skórze wzbiła się w powietrze. Krążyła nerwowo po kuchni.

- Dobrze więc. Niech tak będzie, nie korzystałeś z swej mocy to teraz dam ci najlepszy powód na to abyś się w końcu przełamał. Uwierz mi dziadku to dla naszego dobra.

Erica cichuteńko zagwizdała. Ważka, która bezustannie szukała spokojnego miejsca w kuchni podleciała za plecy Slima. Wspięła się po koszuli na jego policzek, pośpiesznie wpełzła do ucha mężczyzny. Pech chciał iż nie wyczuł on zagrożenia i cały czas wpatrywał się zdziwiony w pogwizdującą niespokojnie Ericę. Moment w którym owad przebił się do krwiobiegu Slima był chyba najboleśniejszym doświadczeniem w jego życiu. Mężczyzna upadł bezbronny na kafelki. Erica podeszła bliżej usiadła na przeciwko niego. Z spokojnym już wyrazem twarzy stwierdziła bez zbędnych emocji.

- Mhhh, ciekawe. Masz rodzinę, siostrę. Nie jesteście sobie bliscy a szkoda, zawsze powinniśmy pamiętać o tym aby żyć w zgodzie ze swoimi bliskimi. Nigdy nie wiadomo, kiedy można ich stracić. Spokojnie, nie mam zamiaru jej skrzywdzić. Nie przeszkadza mi jej życie.

Erica opiekuńczo pogłaskała policzek Slima.

- Musisz ją często wspominać, szczególnie jak byliście dziećmi, a co byś powiedział gdybym zostawiła tobie tylko najgorsze wspomnienia o twojej siostrze ? Wymazała każdy najmniejszy okruch szczęścia z nią powiązany ? Pamiętałbyś tylko to co ja chce ! Jak myślisz, jeśli los wam pomoże i spotkacie się ponownie, zdoła wybaczyć tobie nieustaną opryskliwość, złość, gniew w stosunku do niej ? Powiedz mi dziadku, byłabym do tego zdolna ? Ja sama już nie wiem do czego jestem. Nie myśl o mnie źle, gdybym mogła sama odnalazłabym pamiętnik Michelle Mardeal. Jednak wszystkie moje źródła nie potrafią odpowiedzieć na jedno proste pytanie. Gdzie on jest ? Wielu ludzi go zapewne szuka, zbyt wielu. Widzisz ta kobieta była wizjonerką. Miała dar jak my, potrafiła przepowiadać przyszłość, podobno zapisała swoje wizje i chociaż zmarła ponad sześćdziesiąt lat temu to z tego co mi wiadomo do tej pory, każda jej przepowiednia się sprawdziła. Jest jedna, która dotyczy mnie osobiście, znam tylko jej część a dla naszego dobra muszę poznać resztę.


Berlin

Ważka podleciała na dłoń mężczyzny. Pewnie przysiadła na niej, rozpostarła kamienne skrzydła i zamarła w bezruchu. Ciemno niebiesko-brązowa skóra owada sczerniała gdy tylko owad przestał się ruszać. Owadzie ciało nie dawało oznak życia. Czy to możliwe, że ten kamienny stwór właśnie umarł ? Cienkie owadzie skrzydła były twarde niczym skała. Nic nie pozostawiało wątpliwości iż stworzenie jest wyjątkowe, jednak aby powiedzieć coś o nim więcej trzeba byłoby go dokładniej zbadać w warunkach laboratoryjnych. A pytań które przychodziły nasuwało się wiele. Jak to w ogóle możliwe, iż kamienny stwór zdołał, przeżyć w ciele mężczyzny ? Najprawdopodobniej miał coś wspólnego z wizjami jakie przeżył przed chwilą Uwe. W jaki sposób ta istota pokazała fragmenty wspomnień ? Czyje były to wspomnienia ? Czy ten ktoś będzie próbował jeszcze raz skontaktować się z Niemcem ? A może zrezygnował z kontaktu stąd nagłe „uśpienie” ważki ?

Miami

- Mike Watson „Trzecie Oko” 154 ulica Miami Lakes przyjmuję w swoim domu otwarte każdego dnia od 10 do 14. Jeśli masz problem z zabłąkaną dusz....

Najwidoczniej na linii były jakieś zakłócenia, gdyż na nagraniu automatycznej sekretarki nie było już słychać nic prócz trzasków i wyrwanych z kontekstu słów.

- On, jest nasz. Jesteś naznaczony. Nie pozwolimy na kontakt. Odwiedź nasze medium czeka cię śmierć.

Zimna kalkulacja. Cienie, które właśnie nawiązały kontakt z Johnem, nie zostawiły cienia wątpliwości iż jeśli chłopak zbliży się do ich medium sam zginie. Jednak co mogłyby mu zrobić, skoro sam jest medium sam przyzywa do pomocy zabłąkane dusze tego świata. Prawda, John nie opanował jeszcze swojego daru zbyt dobrze, biorąc pod uwagę iż był osłabiony i nie udało mu się przywołać Cienia zwykłego dziecka, można by dojść wcale do nie mylnego wniosku iż lepiej nie ryzykować. Jednak może drugie medium pomoże mu jako bardziej doświadczony człowiek wykaże choć odrobinę empatii.


Nagoja

Dziadek ukłonił się nisko oddając szacunek wnuczce.

- Dziękuje. Proszę, napij się ze mną herbaty. Jest tyle rzeczy, o których powinnaś wiedzieć.

Stawiając drobne kroczki wszedł do ogrodu, osłonięty gęstymi krzakami z dwóch stron, dawał poczucie bezpieczeństwa i izolacji. Na rozłożonej macie stały wszystkie potrzebne do zaparzenia herbaty przedmioty wraz z dwoma półmiskami z ryżem. Wykonując wszystkie stosowne czynności snuł opowieść, która według niego miała pomóc Seiko w Misji, która miała być jej przeznaczona.

- Kiedy byłem małym chłopcem mój ojciec zabrał mnie na wykopaliska, prowadził badania nad pewną starożytną cywilizacją w Peru. Pod jednym ze szczytów – Yerupaja, jeśli mnie pamięć nie myli zachowały się pozostałości po naszych przodkach. Tak obdarzeni byli tu od początku istnienia rasy ludzkiej. W jednej z tamtejszych skalnych grot, widnieje rysunek człowieka podnoszącego jedną ręką wielki kamienny głaz. Szczerze wątpię aby ludy pierwotne miały aż tak wyostrzone poczucie abstrakcji, niee, nie mogli tego od tak wymyślić. Niemniej jednak podczas ekspedycji poznałem Mimi osobę, która potrafiła przepowiadać przyszłość, przepowiedziała również i moją. Była to dobra, starsza kobieta, zawdzięczam jej życie. Widzisz kiedy po raz pierwszy wszedłem do jaskini naszych przodków stalagmity opadały na ziemię, pomimo paniki jaka ogarnęła co poniektórych ludzi, ja czułem spokój, to czego wtedy tylko pragnąłem to dojść do końca groty. Ojciec od razu zorientował się iż to miejsce ma na mnie zły wpływ. Zakazał mi wstępu do jaskini. Nie posłuchałem, wiesz jak to jest kiedy jest się młodym. Tym bardziej iż uczucie spełnienia jakie towarzyszyło mi podczas oddychania tamtym powietrzem, czułem się taki szczęśliwy. Niemniej jednak stało się to co musiało, wszedłem gdy nikt nie widział do środka z każdym krokiem opanowywała mnie fala przyjemnego dreszczu spełnienia. Doszedłem do samego końca, przede mną był już tylko uskok. Nie wiem czemu, ale się nie bałem zrobiłem pierwszy krok w nicość.

Dziadek rozmarzonym głosem wspominał swoją przeszłość. Właśnie rozpoczynała się jedna z dłuższych opowieści jego życia.

Lyon

- Miło cię widzieć przyjacielu. Już myślałem, że o mnie zapomniałeś. Masz to o co prosiłem ?

Samuel otworzył walizkę. Fiolki z zarodkiem Eboli zalśniły przed oczami klienta. Ten wziął jedną fiolkę wstrzyknął do niej jakąś substancję, ciecz zabarwiła się na niebiesko.

- Jak zwykle bez zastrzeżeń. Dobrze się z tobą robi interesy drogi Emisariuszu. Mógłbyś podać numer konta na które chcesz przelać pieniądze, umówiliśmy się na dwa ? Nie na trzy miliony euro. Tak tak już pamiętam.

Mężczyzna podał palmtop Samuelowi, poczekał aż ten wpisze numer, po czym zatwierdził transakcję. Uśmiechnął się przy tym szeroko pokazując rząd śnieżnobiałych zębów.

- Miałbym do pana jeszcze jedną ofertę oczywiście jeśli byłby pan zainteresowany. Potrzebuje coś co spowodowałoby natychmiastowy paraliż obiektu, najlepiej śpiączkę. Cały szkopuł polega na tym iż zarodek powodujący owe dolegliwości powinien być niewykrywalny nawet w ciele zainfekowanego. Niech obiekt doświadcza tyle przeróżnych symptomów iż nawet najlepsi diagnostycy tego świata zachodzić będą w obłęd co tak właściwie powoduje wieczny sen pacjenta. Podjął byś się Emisariuszu tego zadania czy jest ono dla ciebie zbyt trudne ?

Mleczuś

Robert skupił się chcą naprawić ubytek w uzębieniu. Choć jeszcze nie próbował użyć w taki sposób swego daru i nie mógł być pewny czy uda mu się taka sztuczka. Ślina w jego ustach przytknęła się do ubytku, wypełniła go po czym milimetr po milimetrze zaczęła twardnieć. Mocna skorupa kilka sekund później uformowała się na przednim zębie. Niestety gdy tylko chłopak przestał skupiać swoje myśli na odnawianiu ubytku, sądząc iż zakończyło się ono powodzeniem. Nowa warstwa szkliwa przyjęła z powrotem formę śliny. Najwidoczniej Robert nie rozwinął jeszcze dostatecznie swojej mocy.

Przez cały ten czas Magda opowiadała szczegóły poznania Norberta, nie omieszkała wspomnieć iż wreszcie znalazła kogoś kto jest w stanie zaspokoić jej wilczy apetyt. Gdy bez najmniejszych krępacji opowiedziała jak wczoraj późnym wieczorem Norbert wykonał dla niej najbardziej zmysłowy taniec erotyczny jaki kiedykolwiek widziała na oczy. Robert był pewien iż jego znajoma zdecydowanie straciła głowę dla tego mięśniaka.

Magda zamówiła dwie porcje naleśników z syropem klonowym. Posiłek pachniał wybornie. Odkroiła szybko kawałek umorusała go w syropie i ze smakiem rozpoczęła pierwszy posiłek tego dnia. Zupełnie innych doznań odczuwały kubki smakowe Roberta. Ciasto naleśników smakowało jak chili, zapach syropu przyprawiał o mdłości. Zresztą wszechobecna woń jedzenia powodował nieodpartą chęć ponownego wypróżnienia żołądka. Najwidoczniej Robert nadal odczuwał skutki wczorajszego wieczoru.

- Ładnie musiałeś wczoraj po balować. Ja jeszcze nigdy nie miałam takiego zatrucia. Dokończysz to, czy mogę zjeść twoją porcję ? Apetyt mam nieziemski po wczorajszym wieczorze.

Magda uśmiechnęła się figlarnie.

Lima

Jaime Bayly cudem uniknął fali żółci opuszczającej z nieziemską prędkością wnętrze Carmen, miał szczęście a raczej jego skórzane buty. Starał się zachować powagę w końcu jeszcze nigdy żadna piękna kobieta nie zwymiotowała na niego przy pierwszym spotkaniu. Zachowując w miarę swych możliwości powagę sytuacji powtórzył pytanie.

- Nic pani nie jest ?

Mi nie wydaje się Pan taki przerażający panie Bayly.

Odpowiedź przekonała Bayly'a do jednego, oto stoi przed nim prawdziwa kobieta. Mimo przyklejonego na jej policzku kawałka czegoś czerwonego co jeszcze nie dawno było w jej żołądku starała się rozprowadzić wokół swojej osoby nutkę kokieterii. Choć przetarła właśnie chusteczką twarz, w oczach Jaimego obraz zwisającego kawałka niedawnego posiłku, towarzyszył już do końca ich rozmowy.

Gdyby nie Pan... Przysięgam, że przeczytam wszystkie Pana książki.

Nie wytrzymał, parsknął śmiechem odsłonił szereg białych zębów.

- Wystarczy, że nic pani się nie stało. Nie ma nic gorszego od nachalnego fiuta zaczepiającego ładną kobietę.

Nieznajoma cofnęła się trochę od kałuży, wspomniała o incydencie o którym Bayly wolałby zapomnieć.

- Miło mi cię poznać Carmen.

Wyciągną dłoń w geście przywitania.

- Jaime. Bardzo mi miło. Szczerze teraz już sam nie wiem czy byłby to dobry pomysł, widzisz wiesz skąd się wzięła nazwa tego lokalu - „Niebo” ?

Mężczyzna chyba starał się zmienić temat rozmowy.

- Znam osobiście właściciela tego lokalu już dobrych kilka lat. Dwa lata temu zmarła jego, żona była katoliczką. Niestety tuż przed śmiercią ksiądz odmówił udzielenia ostatniej spowiedzi. Twierdził że Monica odeszła od wiary, odeszła od Boga. A zaszczytu tego ostatniego sakramentu mogą dostąpić tylko ludzie o niezachwianej wierze. Załamany Jacob myślał o tym cały czas. Choć był ateistą, bał się aby dusza Monici, nie błąkała się po Limie. Dlatego zmienił nazwę lokalu by mieć pewność iż dusza jego żony będzie w Niebie, choć w części.

Nastała chwila ciszy, niezręczna chwila biorąc pod uwagę okoliczności.

- Ja i Jacob jesteśmy sobie bliscy, od jej śmierci widzieliśmy się prawie codziennie. Możesz wierzyć lub nie ale Jacob jest dla mnie jak brat. I wiesz co mi wyznał niecałe trzy miesiące temu ? Że mnie kocha. Mnie pieprzonego diabła w anielskiej skórze. Powiedział mi to człowiek, którego uważałem za brata. Uciekłem. Nie wiedziałem jak spojrzeć mu w oczy. Włóczyłem się po kraju dwa miesiące, dziś wróciłem do Limy. Przemyślałem wszystko. Nic do niego nie czuje jestem tego pewien, przynajmniej nie w takim sensie, jakim on by chciał. Miałem nadzieje szczerze z nim pogadać, ale on nie chce mnie widzieć. Zresztą nie dziwie mu się.

I tak oto stał przed Carmen Jaime Bayly człowiek, który może przyspieszyć jej karierę z dnia na dzień. Stał oparty o jakieś auto, zwierzał się z intymnych szczegółów swojego życia.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline