Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2008, 22:26   #97
Discordia
 
Discordia's Avatar
 
Reputacja: 1 Discordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodze
TU SIĘ DZIEJE COŚ DZIWNEGO...
__________________________________________________ ______________________________

Dziwaczne. Tak można było określić ich zachowanie:

Kelner stawał się z każdą chwilą coraz bardziej rozgniewany. Mimo to nie tracił na uprzejmości. Tylko, że to wszystko podszyte było wściekłością. Wściekłe spojrzenie, wściekły ton głosu, wściekłe nastawienie. I odszedł tak bezceremonialnie. Z hamowaną wściekłością. Dziwne...

Consierge był coraz bledszy. Oddychał coraz szybciej i coraz bardziej płytko. I mimo iż patrzył z sympatią to nie do końca był przyjazny. To wszystko było podszyte obojętnością. Obojętne oczy, obojętne usta, obojętny głos. I tak nagle zemdlał. Z obojętnym wyrazem twarzy. Dziwne...

Boy z każdym słowem był coraz bardziej zdziwiony. Patrzyła tak intensywnie, że aż nieprzyzwoicie. I cały czas jego brwi wędrowały do góry. A to wszystko podszyte było zaskoczeniem. Zaskoczony wzrok, zaskoczone gesty, zaskoczony język. I tak specyficznie się zachowywał. Dziwne...

Dziwaczne. Tak by można określić ich zachowanie:

Mężczyzna przekupujący kelnera. Jak on w ogóle mógł pomyśleć, że można kogoś przekupić. Pracownika. Lojalnego. Dyskretnego. Zachował się po wielkomiejsku. I to wszystko miało służyć zdobyciu informacji. I był taki zadowolony. Dziwne...

Kobieta wypytująca o pocztówkę z niespokojnymi dłońmi i oczami. Przecież widać, że jest młoda. Tak młoda, że gdzieś powinni być jej rodzice. A jest sama. No i pyta o takie zaskakujące rzeczy. A to wszystko służyło zdobyciu pewnych informacji. I była taka niewinna. Dziwne...

Mężczyzna idący korytarzami. Naciskał każą klamkę. Nie odpuścił ani jednych drzwi. Był zamyślony, nie patrzył dookoła siebie a w głąb siebie. Zobaczył tam coś. A może usłyszał?Nacisnął klamkę. Wszystko po to, by zdobyć informacje. I tak szybko zbiegł. Dziwne...

Kobieta zainteresowana wieloma sprawami. Ciekawa, słodka, zdezorientowana. Taki ładny uśmiech nie powinien zdobić takich pięknych oczu, bo można od tego stracić głowę. Kobieta potrafi to wykorzystać. A chodziło o zdobycie informacji. I była taka zagubiona. Dziwne...

Tak, zachowywali się dziwnie.


Załącznik 540

Eugene siedział przy stoliku wykańczając stek i butelkę wina. Cały czas miał na oku pozostałych gości. Kiedy skończył, dopił resztkę wina z kieliszka. Zaczął się następnie rozglądać za kelnerem. Chciał zapłacić. Gdy już miał zrezygnować i zostawić pieniądze na obrusie podeszła do stołu kelnerka.
Niska, jasnowłosa, uśmiechnięta sprawiała wrażenie miłej osoby. Ale z drugiej strony to tu wszyscy sprawiali takie wrażenie. Przynajmniej dopóki się nie odezwali.
- Dzień dobry panu. Trochę pan zdenerwował Tobiasa.- Cały czas się uśmiechała. Mówiła pogodnym tonem.- Ale niech się pan nie przejmuje. Tu wszyscy znają jego fochy i nikt się nie przejmuje.
Spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek. Na prawdę była miła.
- Razem będzie piętnaście dolarów i dwadzieścia pięć centów.- Sięgnęła po notes i jeszcze raz sprawdziła.- Dokładnie.
Kiedy kładł pieniądze na obrusie, nachyliła się nieznacznie.
- Pan nie jest stąd, prawda? To od razu widać.- Nieco ściszyła głos.- Niech się pan nie martwi. Jakoś się pan odnajdzie.
Nagle od strony recepcji dobiegło głośne wołanie o pomoc. Kelnerka spojrzała w tamtą stronę a na jej twarz wypłynął wyraz konsternacji szybko wypchnięty przestrachem.

Załącznik 541

Fede wpadła do krótkiego korytarzyka za drzwiami dla personelu wołając o pomoc. Z drzwi po lewej wyłonił się boy w rozpiętym pod szyją mundurze i bez czapki. Był zdezorientowany, jakby przed chwilą oderwany od czegoś szalenie ważnego.
- Co się stało, na miłość boską? Dlaczego pani tak krzyczy?- Zapytał ściszonym głosem człowieka, który właśnie się obudził.
Kiedy dotarła do niego cała treść jej okrzyku, natychmiast wybiegł do recepcji.
- Jak to możliwe? Przecież tak dobrze się czuł.- Przykucnął obok głowy mężczyzny i wyciągnął rękę. Jednak go nie dotknął.
- Co robić? Jest tu jakiś lekarz?- Wydawał się bezradny. Spojrzał po kolei na każde z was, jakby szukając w waszych twarzach odpowiedzi na swoje pytania, i nagle stanął wyprostowany. Zdeterminowanie w jego twarzy świadczyło, że powziął decyzję.
- Zadzwonimy po doktora Richardsa. On będzie wiedział co zrobić.- I sięgnął po telefon, chcąc wykręcić numer.- Czy Jacob, consierge, coś mówił? Jak to sie zdarzyło? Coś się stało? Lekarz będzie chciał to wiedzieć.
Był bardzo pewny siebie. Zupełnie jakby naglę ktoś włączył jakiś guzik w tym człowieku.
 
__________________
Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.

P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.
Discordia jest offline