Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2008, 09:05   #84
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy


- To nie będzie konieczne panie... Gdyż nie możemy sobie pozwolić na drugą próbę odbicia Xar'nasha. Mogłoby to przyciągnąć zbytnio uwagę Demogogrona... Jest bowiem możliwe, iż nawet wiedząc o naszym spisku zignoruje go. A kolejna próba na pewno się zakończy porażką, a może niepotrzebnie rozsierdzić jego wysokość władcę Abis. Nie widzę powodu byśmy sobie robili wrogów, tam gdzie nie są nam potrzebni, prawda?

Sephiroth, który do tej pory z nową ciekawością przyglądał się niebianinowi, szczególnie po krótkim wykładzie Euxinia, teraz zwrócił się w kierunku rakszasy. Kaptur przechylił się delikatnie w bok, jakby Naczelny Egzekutor próbował spojrzeć na Alsenuemora pod nowym kontem. Przez dłuższą chwilę czarna szata unosiła się nieruchomo jedynie obserwując, jednak już samo to przyglądanie się mogło budzić niepokój. Był to dokładnie ten sam rodzaj obserwacji jakiemu poddawany był niebianin. Spojrzenie sadysty, który zastanawia się, gdzie wbić nóż, żeby bolało jak najmocniej, a przy tym nie wyrządziło większej szkody.

Być może Sephiroth spodziewał się, że rakszasa powie coś więcej albo oczekiwał, że ten coś zrobi, choćby wyciągnie zwój z informacjami, o które poprosił Najwyższy Egzekutor. Jednak nic takiego się nie stało, więc Sephiroth cicho westchnął, poczym ponownie odwróciwszy się do niebianina, odezwał się swoim zwyczajny, monotonnym głosem, człowieka, który bez pasji wypowiada wykutą na pamięć formułkę.

- Nie zrozumiałeś mnie Alsenuemorze. Oczekujesz, że pomogę liczowi w jego zadaniu. Bardzo dobrze, z wielką chęcią się tym zajmę. Głupio jednak byłoby wyważać otwarte drzwi. Dlatego chcę wiedzieć jakich środków i informacji użyczyłeś naszej marionetce, żebym przypadkiem nie próbował przekazać mu dokładnie tego samego. Przykładowo, jeżeli ty wyposażyłeś go w mapę siedziby Demogorgona, to logiczne jest, że ja nie będę tracił czasu na zdobywanie drugiej. Co do próby odbicia Xar’nasha... mam nadzieje, że uda się za pierwszym razem.
-Jak już wspomniałem dałem mapy, wsparcie Valsernamisa, oraz pomocnika w postaci vrocka...Ów demon posłuży jako przewodnik. Zna bowiem Abis jak własną kieszeń. Demon ów to wyrzutek, więc jest wiarygodny. Do tego dochodzi maug, weteran wojny krwi, opłacony z góry. Ma za zadanie ochronę i zwalczanie zagrożeń dla grupy. I ewentualne wyeliminowanie vrocka, jeśli jego lojalność okaże się za mała. Jak zapewne wiesz panie...opłacony maug jest bezwzględnie lojalny sprawie i nic go nie powstrzyma przed wykonaniem zadania. To absolutnie wszystko co udało mi się zrobić w tej sprawie.
- A kim jest ten... Valsernamis i dlaczego miałby być posłuszny twoim rozkazom? Zdradzisz nam tą tajemnice, czy to kolejny z twoich sekretów?


Przez chwilę oczy półelfa wydawały się kocie... Usta wygięły się w drwiącym uśmieszku.

- I tak i nie ekscelencjo. Valsernamis jest jednym z...że tak powiem...współziomków. Choć w przypadku rakszasy naztharune to raczej dość niedokładnym określeniem łączących nas więzi. Niemniej oprócz nich, łączą nas wspólne interesy. Dzięki czemu jestem pewien, że wywiąże się z zadania. W tym układzie jedynie vrock jest czynnikiem chaosu...Licz bowiem ma wiele powodów, dla których może mu zależeć na powodzeniu tej wyprawy.

Tego dnia Sephiroth najwyraźniej zyskał niesamowity talent do zadawania nieprzyjemnych dla rozmówcy pytań. Wpierw Euxin, teraz Alsenuemor. Zabawne, że obaj chcieli ukryć swoje prawdziwe myśli za maskami, których głównymi elementami chyba były uśmiechy. A rakszasa kolejny raz próbował zmienić temat z niezbyt mu pasującego, na taki, który był dla niego ważny. Sephiroth wiedział, że gdyby chciał mógłby drążyć głębiej i głębiej, aż nie uzyskałby tego co chciał. A chciał pomyłki Alsenuemora. Jakiejś drobnej informacji nie zgadzającej się z pozostałymi, czegoś co byłoby wyraźnym kłamstwem... Ale Naczelny Egzekutor potrafił być cierpliwy i wiedział, że prędzej, czy później i tak uzyska to, czego chce. Niekoniecznie musiał się z tym śpieszyć.

Naczelny Egzekutor najwyraźniej uznał swoją rozmowę z Alsenuemorem za zakończoną, ponieważ całość swej uwagi poświęcił niebianinowi. Wpierw odsunął się od więźnia, zupełnie jakby już nie interesowały go poszczególne fragmenty, rany, czy blizny, których swoją drogą było niewiele, lecz całość obrazu jakie razem tworzyły. Naczelny Egzekutor był odrobinę zniesmaczony tym, że niewiele było w niebianinie do podziwiania. Widać było, że więzień był torturowany, ale później postarano się go poskładać do kupy, żeby w walce na arenie pokazał nienajgorszą formę. Jednak po co tyle trudu, skoro skrzydlaty i tak był skazany na porażkę? Sephiroth nie potrafił zrozumieć takie marnotrawstwa środków i czasu.

Jednak dalsze rozważania Naczelnego Egzekutora przerwał Euxin swoją odpowiedzią na wcześniejsze pytanie Sephirotha.

- To zależy jakie dokładnie wspomnienia chcesz prześledzić. Nie jestem mackogłowym, ani nawet psionikiem, by wdzierać się w tak bezpardonowy sposób do czyichś mózgów. Jednak sądzę, że za pomocą kilku iluzji i uroków z łatwością mogę przekonać naszego pierzastego przyjaciela, by sam nam opowiedział co też kryje się w zakamarkach jego umysłu. Z ich zmianą będzie jednak większy problem… Jest to możliwe jednak ogranicza się jedynie do pięciu minut wspomnień, jeśli ci to nie wystarczy trzeba będzie zawołać jakiś specjalistów od tego typu rzeczy… Cóż, jak nie będziemy mieli pomysłu co z nim zrobić, zawsze możemy go wymienić za jakiegoś psychola-pionka jakich pewnie pełno w niebiański lochów.

Sephiroth był odrobinę zaskoczony. Innej odpowiedzi się spodziewał i z całą pewnością nie był zadowolony. Jednak to był dopiero początek pogorszenia humoru Naczelnego Egzekutora, bo zaraz po magu wtrącił się Alsenuemora.

- Panowie pozwólcie, że wasz sługa zwróci uwagę na pewną sprawę. Jeśli niebianie otrzymają w wymianie, wybrakowany, że tak powiem, towar. To mogą się nieźle zirytować... Nie powinniśmy ściągać na nasz mały sojusz zbytniej uwagi, czy też chęci zemsty od istot z którymi zadzierać nie potrzebujemy... Jeśli zaczniecie eksperymentować na naszym więźniu... To nie mogę zagwarantować sukcesu w przypadku wymiany tego więźnia na przysługę sił Celestii. Może więc powróćmy do tematu wsparcia przez was misji Parrasa, by zagwarantować jej sukces.
- Po pierwsze, nie miałem zamiaru oddawać Celestii niebianina ze zmodyfikowaną pamięcią. Po drugie, kto powiedział, że wymiana więźnia na przysługę „sił Celestii”, to jedyne rozwiązanie? Po trzecie, dla niebian to... „coś”... i tak jest martwe, tak samo, jak dla wszystkich osób, które widziały śmierć tej istoty na arenie. Po czwarte, niebianie nie wiedzą o naszym spisku, a jakiekolwiek kontakty z nimi mogą to zmienić. Ale pocieszę cię Alsenuemorze. Po słowach Pana E dochodzę do wniosku, że aktualnie nie dysponujemy dostatecznymi środkami by zrealizować mój plan, a nie chcę mieszać w to nikogo spoza naszego grona. Co do przysługi na jaką możemy go wymienić... wątpię, żeby ten niebianin był kimś ważnym, inaczej nie przeznaczono by go na śmierć w walce gladiatorów. Wątpię również, żeby przysługa Celestii mogła nam się do czegoś szczególnego przydać. Ale... możemy urządzić małą mistyfikacje. Czyż niebianie nie byliby chętni do wsparcia niewielkiej grupy, mającej w planach zaszkodzenie złym diabłom? Oczywiście niekoniecznie musimy od razu mieszać ich do naszego małego planu albo się ujawniać. Ale moglibyśmy uzyskać ich pomoc przy drobniejszych i mniej istotnych działaniach. Wyobraźcie sobie, co by było gdyby niebianie nieświadomie stanęli „po naszej stronie”? A przy tym warte uwagi jest to, że ten śmiertelnik, którego wykorzystamy do kontaktów z Celestią, nie musi, a wręcz nie powinien wiedzieć komu służy. Niech myśli, że stoi po stronie dobra, niech uratuje tego biednego niebianina z rąk parszywych diabłów, niech odda go Celestii nie licząc na żadną zapłatę. Niech zyska sobie szacunek skrzydlatych, a poprzez niego, jako jego mistrzowie wskazujący mu ścieżki dobra i sprawiedliwości, moglibyśmy wykorzystywać pomoc niebian.
 
Markus jest offline