Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-04-2008, 23:54   #81
 
Legion's Avatar
 
Reputacja: 1 Legion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znanyLegion wkrótce będzie znany
Bal Lady Turnidy

Rozmowa kwalifikacyjna licza Parrasa



Licz przez pewien czas stał jeszcze na środku pokoju i analizował swoją sytuacje. Egzystencja nieumarłego w piekle ogólnie rzecz biorąc nie jest wesoła, ale to, co właśnie mu się przytrafia bije na głowę wszelkie inne problemy. Przez moment Parras miał ochotę wybiec z krzykiem na korytarz i zacząć wzywać pomoc. Błyskawicznie jednak dotarło do niego jedna, że jest to najgłupsza rzecz którą mógłby zrobić. Nie powiódł się również jego plan polegający na odroczeniu „zadania” do czasu znalezienia jakiejś przyjaznej przystani, w której mógłby wszystko przemyśleć. Musiał działać tu i teraz, musiał improwizować… a tego nie lubił.

- Więc dobrze – stwierdził starając się by jego głos zabrzmiał jak najbardziej beznamiętnie jak to tylko możliwe w obecnej sytuacji – Z chęcią przyjmę pomoc waszego przyjaciela panie A. Mam dziwne wrażenie, że może okazać się ona przydatna. Żegnam więc Panów. Mam nadzieje, że przy naszym następnym spotkaniu będę miał dla was jakieś pamiątki z Otchłani.

Nie czekając a nawet nie licząc na pożegnanie Parras ponownie okrył się zasłoną niewidzialności i znów ruszył obskurnymi korytarzami w stronę sali balowej. Tym razem poruszał się zdecydowanie szybciej i głośniej. Co ciekawe strażnicy i tak nie zwracali na niego nawet najmniejszej uwagi. Stwierdzając, że ignorancja strażników to ich własny problem licz wkroczył powrotem do sali balowej.
Minęło dobre kilkadziesiąt minut, od kiedy ją opuścił a jednak nic się w niej nie zmieniło. Diabły piły, gadały i knuły, tak teraz jak i przez poprzednie tysiąclecia. Nie było dla licza żadnym zaskoczeniem to, że nikt nawet nie zauważył tego że zniknął on na tak długi czas. Nie zamierzając przeciągania zbytnio swojej obecności na tej pożal się boże potańcówce Parras wyszedł na zewnątrz. Bramkarz, który najprawdopodobniej całkowicie zapomniał już o liczu zmierzył go gniewnym spojrzeniem jednak nie zareagował, wiedział, że wejście intruza na bal byłoby uznane za jego winę. Licz uszedł od wejścia kilkadziesiąt metrów od rezydencji, po czym zniknął w przywołanej przez siebie niematerialnej bramie.


Felegros

Jaskinia



Powróciwszy do przytulnej jaskini licz rozejrzał się wokoło sprawdzając jak się sprawy mają. Dwa smoki leżały z zamkniętymi oczami blisko wejścia. Pomimo tego, że wyglądały tak jak by spały Parras wiedział (a przynajmniej miał taką nadzieję), że wyczuwają wszystko, co dzieje się w pobliżu. Troszkę głębiej w jaskini spała Liz. Licza zdecydowanie martwił fakt, że jako koca używa ona jednej z jego ulubionych szat.
Usłyszawszy zbliżającą się postać smoki podniosły się z miejsc ziewając jednocześnie. Głośny ryk i niesamowicie efektowy odór unoszący się z paszczy białego jaszczura obudził erynie.

- Co tu tak śmierdzi?!? – krzyknęła Liz podnosząc się jednocześnie ze swojego prowizorycznego kocyka – A to ty, jak było na tym twoim balu – powiedziała z całkowicie nieskrywaną wrogością.

Ciesząc się, że na jego białej czaszce nie widać oznak żadnych rumieńców licz zignorował słowa erynii i zwrócił się do smoków.

- Coś się działo w trakcie mojej nieobecności Edgarze?

- Nikt nie zbliżał się do jaskini, jeśli o to ci chodzi.

- Dobrze. Niestety będziemy musieli poukrywać się jeszcze przez pewien czas w tej jaskini. Moi nowi współpracownicy nie byli tak hojni jak to sobie na początku zaplanowałem. Wbrew pozorom nie obsypali mnie złotem jedynie za piękne oczy... oczodoły.

- A co ze mną?–
spytała zirytowana i podenerwowana ty, że nikt nie zwraca na nią uwagi diablica.

- Hmmm, trudne pytanie. Otóż wydaje mi się, że masz dwie możliwości. Pierwsza jest taka, że zapomnisz o tym, że tu byłaś ja a w nagrodę za to odeśle cię do willi naszego eks-szefa, albo… a nie jednak masz tylko jedną możliwość, ale za to wciąż pozwalam ci dokonać wyboru – stwierdził z uśmiechem licz

- CO?!? JAK?!? NIE WRÓCĘ TAM!!! –
krzyknęła diablica ciskając jednocześnie sztyletem w zaskoczonego takim wybuchem Parrasa. Sztylet utkwił między żebrami w miejscu gdzie powinno znajdować się serce nieumarłego.

Licz z niedowierzaniem spojrzał na wystające mu z klatki piersiowej coś. Przez moment zastanawiał się czy nie potraktować tego, jako nowej ozdoby. Po chwili uświadomił sobie jednak straszliwą prawdę o tym, co właśnie się stało.

- Ty czarcia lafiryndo – krzyk dało się najprawdopodobniej słyszeć w promieniu kilkuset metrów– To była nowiusieńka szata, a teraz to można ją najwyżej dupę olbrzyma podetrzeć. Wiesz przecież, że szyć nie umiem.

Licz wyraźnie tracąc nad sobą kontrole nawet nie zauważył że uwolniona została jedna z jego mocy. Liz klęczała na kolanach przed nim i trzymając się za gardło próbowała zaczerpnąć powietrza które jak na złość co chwila uciekało z jej płuc.

- Prze… prze… przepraszam – wycharczała – odkupię ci tą szatę.
- Odkupisz? – odparł zaciekawiony licz oswabadzając jednocześnie erynie spod działania mocy.
- Tak, będzie ładniejsza - kolorowa w zielone paski.
- Nigdy takiej jeszcze nie miałem - w głosie Parrasa słychać było nutkę żalu podobnej do tej jaką posiada głos dziecka któremu ktoś zabrał lizaka – Dobrze, narazie pozwalam ci pozostać w naszej przytulnej, ukrytej kryjówce.

Kolejny kwadrans licz spędził na odpowiadaniu na lawinę pytań o balu. Zlecenie zabójstwa szefa wydało mu się tak banalne, że po prostu je przemilczał. Nie tracąc więcej czasu udał się na spoczynek. Czekała go wyprawa do Sigil, przed którą jednak musiał zregenerować siły.

Po parogodzinnym odpoczynku licz rozpoczął przygotowania do wyprawy. Postanowił zabrać ze sobą jedynie najpotrzebniejszych rzeczy. Parę dordże, 2 lub 3 kryształowe zasobniki, psi-kryształ. Wszystkie te przedmioty były na tyle małe, że mieściły się one w kieszonkach świeżo wyciągniętej z kufra szaty. Postanowił też przyjąć na czas pobytu w Sigil formę uroczego mrocznego elfa.


Harmonijna Domena Zewnętrzna

Sigil, konkretna pozycja trudna do ustalenia



Miasto portali ma swój urok. Pomimo umiejscowienia tak blisko Osi w powietrzu da się wyczuć przyjemny zapach magii unoszący się z okolicznym bram. Niezbyt dobra znajomość miasta nie przeszkadzała Parrasowi w odnalezieniu tawerny o jakże wdzięcznej nazwie „Pod Bramą Piekieł”.
Wnętrze tegoż jakże pięknego przybytku nie różniło się zbytnio od karczm na innych planach. Bijąca w oczy obskurność cieszyła oczy zarówno stałych bywalców jak i przejezdnych gości. Podłe trunki podawane przez jeszcze podlej wyglądającego karczmarza na sam widok wzbudzały odruch wymiotny wśród mniej doświadczonych klientów.
W momencie pojawienia się w lokalu drowa część niemających się gdzie podziać wyrzutków społeczeństwa (tu czule nazywanych klientami) z zaciekawieniem przeniosła swój chętny jakiejkolwiek rozrywki wzrok na nowoprzybyłego. Ignorując je mroczny elf podszedł do karczmarza:

- Witam, szukam pewnej osobistości, Valsernamisa
stwierdził drow obracając w ręce zapieczętowany zwój z dziwną pieczęcią.
 
__________________
Nothing else
Legion jest offline  
Stary 13-04-2008, 08:56   #82
 
Mettalium's Avatar
 
Reputacja: 1 Mettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znany
- Tak się składa panowie, że nie za dobrze znam się tych niebiańskich świrach zamarynowanych w esencji dobra. Może któryś z panów zechciałby mnie oświecić... Czy ten okaz anatomicznie bardzo jest podobny do człowieka? Z chęcią przekonałbym się o tym na własne oczy, choć obawiam się, że wtedy niewiele pozostałoby z naszej małej karty przetargowej.

Po tym jak czarodziej wytłumaczył Sephirothowi zawiłości anatomii niebiańskich świrów, oraz przeprowadził małą wymianę zdań z Alsenuemorem, latająca szata zadała pytanie. Pozornie niewinne, jednak wywołało ono u maga pewne uczucie, którego bardzo nie lubił - poczucie porażki.

- Jak dla mnie zanim postanowimy, co zrobić z tym niebianinem, warto przeprowadzić na nim pewien mały eksperyment. Może Pan Euxin zna jakieś zaklęcie, które potrafiłoby prześledzić wspomnienia tego niebianina? A może nawet zna jakiś czar, który mógłby te wspomnienia zmienić?

Z twarzy Venefi’cusa na kilka sekundę zniknął uśmieszek, który zazwyczaj tam rezyduje. Euxin bardzo dobrze znał zaklęcie, o jakim wspominał Sephiroth. Zaklęcie, które potrafiłoby prześledzić wspomnienia niebianina i trochę w nich namieszać… ba, mogło by nawet zrobić z umysłu aniołka rasowego orka. Jednak owe zaklęcie posiadało jedną wielką wadę. Wadę, która niezmiernie irytowała człowieka i wykluczała użycie czaru. Czarodziej po prostu nie był w stanie go rzucić. Za każdy razem, gdy próbował pochwycić je swoim umysłem i umieścić w pamięci, ono bezczelnie mu się wymykało. Człowiek westchnął, przywołał z powrotem uśmiech i odpowiedział Egzekutorowi.

- To zależy jakie dokładnie wspomnienia chcesz prześledzić. Nie jestem mackogłowym, ani nawet psionikiem, by wdzierać się w tak bezpardonowy sposób do czyichś mózgów. Jednak sądzę, że za pomocą kilku iluzji i uroków z łatwością mogę przekonać naszego pierzastego przyjaciela, by sam nam opowiedział co też kryje się w zakamarkach jego umysłu. Z ich zmianą będzie jednak większy problem… Jest to możliwe jednak ogranicza się jedynie do pięciu minut wspomnień, jeśli ci to nie wystarczy trzeba będzie zawołać jakiś specjalistów od tego typu rzeczy… Cóż, jak nie będziemy mieli pomysłu co z nim zrobić, zawsze możemy go wymienić za jakiegoś psychola-pionka jakich pewnie pełno w niebiański lochów.
 
__________________
To była długa (i kosztowna) awaria...
Mettalium jest offline  
Stary 13-04-2008, 15:54   #83
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sigil

"Pod Bramą Piekieł"

Miasto Bram pełne było podróżnych przemierzających inne świat i poszukujących portali do nich...Czy to z ciekawości, czy z obowiązku czy tez dla bogactwa, sławy lub podboju. W tym międzyrasowym tyglu jedynie Pani Bólu miała władzę absolutną. Ale za tą władzą nie stało zbyt wiele praw. Za znaczną ilością praw stali członkowie Harmonium pilnujący przestrzegania ładu w Sigil głównie opartego na spisanych przez Guwernatów zasadach.
Wspomagali ich w tym Łaskobójcy...Aczkolwiek ostatnio stosunki pomiędzy poszczególnymi frakcjami się ochłodziły. Pojawiły się niesnaski. Złośliwe plotki o poszczególnych frakcjach krążyły po mieście. Ale nie tylko wieści o kłótniach faktonów przyciągały uwagę mieszkańców. Wszyscy wiedzieli, że Orkus zatriumfował nad armią Bela. A jego ofensywa zbliża się do domeny arcydiabła. Na ulicy można się założyć o to, czy Orkus dokona tego, czego nie udało się innym arcydemonom, zawładnie pierwszą warstwą Piekła. Można się też było założyć, ile czasu Belowi zajmie odparcie Orkusa. Lecz kupcy mieli ważniejsze sprawy na głowie...A jedną z nich była rosnąca popularność Unii, miasta-placówki handlowej merkantów. Już teraz krążyły plotki, że stanie się drugim Sigil, co bynajmniej nie cieszyło nikogo w mieście Pani Bólu. Co bardziej zdenerwowany kupiec wykrzykiwał swe żale dabusom służącym pani, domagając się wypędzenia merkantów z Sigil. Ale nie nic to nie dawało. Stworzenia te ignorowały krzykaczy zajmując się swymi zadaniami.
Te i wiele innych plotek mógł usłyszeć drow przemierzający Sigil w wybranym przez siebie celu...Na przykład o podkupywaniu przez kogoś znacznego najemników niebiańskiego pochodzenia, wzroście śmiertelności wśród nieuchronnych i tym podobnych.
Drow jednak inne sprawy na głowie...szybko przemierzał pełne brudu i hałasu uliczki kierując się do tawerny o nazwie "Pod bramą Piekieł"...Leżała ona zgodne z nazwą dość blisko portalu do Dziewięciu Piekieł, a mianowicie do Stygii.
Tawerna ta się nie wyróżniała spośród innych budynków. Głównie dlatego, pozostałe budynki były równie oryginalne. Wszak zabudowa Sigil była zlepkiem budowli i stylów z różnych epok i światów. "Pod bramą Piekieł" wyglądał na grobowiec siłą wydarty z jakiegoś materialnego planu i przerobiony na tawernę. Wąskie drzwi z wstawionymi drzwiami z innej epoki. Wykute chaotyczne okienka zabite echami...Tak, typowo stylowa melina w Sigil.
Wnętrze było ciemne, brudne i pełne stęchłego powietrza i dymu unoszącego się z upiornych świec umieszczonych w czaszkach przerobionych na świeczniki.
Tutejsi bywalcy... zaskakująca jednorasowa grupa ludzi o szczurzych wąsikach spoglądała podejrzliwie na wchodzącego drowa. Oprócz nich tę podupadłą karczmę zasiedliło kilkoro krasnoludów pijących kwaśne ale w rogu tego przybytku.
Ignorując ciekawskie spojrzenia mroczny elf podszedł do karczmarza:
- Witam, szukam pewnej osobistości, Valsernamisastwierdził drow obracając w ręce zapieczętowany zwój z dziwną pieczęcią.
Karczmarz o nieprzyjemnej gębie i dziwacznym spojrzeniu, mógłby nosić tabliczkę na szyi "Jestem seryjnym mordercą" i zapewne nikt by się temu nie zdziwił. Parras zastanawiał się przez chwilę czy jest żywy, czy nieumarły...Być może jedno i drugie.

W milczeniu sięgnął dłonią po zwój, a obejrzawszy pieczęć oddał go Parrasowi. Następnie, sięgnął dłonią pod blat. Parras usłyszał dźwięk sugerujący zwalnianie jakiejś dźwigni i zobaczył jak część ściany, lekko się odchyliła sugerując ukryte drzwi. Licz pchnąwszy je otworzył i ruszył ciemnym korytarzem, schodami w dół by ujrzeć
interesujący widok .

Piwniczka tego przybytku była urządzona luksusowo. Ściany zakrywały szkarłatne draperie obszyte. Podłogę wyściełały miękkie w dotyku poduszki. Sam naztharune rakshasa o głowie czarnej pantery siedział na złotym tronie zdobionym motywami pawi. Jego zielone szaty uszyte były z najlepszych jedwabi, a metalowe berło zakończone głową węża które trzymał w dłoniach, zapewne było magiczne. Za tronem stały ozdobne figury przedstawiające wojownikow uzbrojonych w falchiony. U stóp rakszasy odpoczywały trzy niewolnice w skąpych szatach najlepszej jakości. Dwie z nich ciemnowłosa i rudowłosa, pochodziły z rasy ludzi. Trzecia była rzadkiej odmiany ciemnoskórą elfką o czarnych włosach(bynajmniej nie drowką)...Rarytas u handlarzy niewolników. Plany materialne zamieszkane przez taką odmianę elfów były nieliczne i znane niewielu ... Parras musiał stwierdzić, że ów rakszasa lubi luksusy i ma niezły gust. Gdyby nie to, że zamiana w licza pozbawiła go oprócz chęci jedzenia także i innych potrzeb fizycznych, Parras mógłby odczuć pożądanie.
- Valsernamis?- spytał dla pewności Parras.
-Zależy dla kogo.- odparł naztharune rakszasa.- Z czym przychodzisz? I jak tu trafiłeś?
Parras rzucił rakszasie zwój który otrzymał od Alsenuemora.
Spojrzawszy na pieczęć, mruknął.- Mogłem się domyślić.
Zerwaniu pieczęci przez Valsernamisa towarzyszyła eksplozja kilkunastu zaklęć mających za zadanie zabicie zbyt ciekawskich posłańców. Ale odporność na magię cechująca rakszasy spowodowała jedynie lekkie osmalenie pyska Valsernamisa.
Rakszasa przeczytał zwój, westchnął i spojrzał na Parrasa.- Zapewne masz masę pytań i rozkazów panie.
Słowo "panie" Vaslernamis wymówił z wyraźną drwiną w głosie, po czym kontynuował.- A więc pytaj, mów...Jestem po to, by pomóc ci w tej misji.

Grenpoli

”Rezydencja Lady Tunridy”



- Świetnie Alsenuemorze. Mam jednak nadzieje, że choć informacje o twierdzy Demogorgona znajdują się u Valsernamisa, to jednak zechcesz się nim podzielić w najbliższym czasie. Nawet jeżeli mamy zamiar pozwolić się wykazać naszej nowej marionetce, to warto jednak przygotować jakiś plan zapasowy. Na wszelki wypadek, jakby Parrasowi przytrafiło się niepowodzenie. Chyba nie muszę tłumaczyć, że im dłużej będziemy zwlekać z wyeliminowaniem „problemu”, to tym większe szanse, że demony wyciągną jakieś istotne informacje z naszego dawnego współpracownika.

Alsenuemor postanowił rozwiać nadzieje Sephirotha na przejęcie map będących wyłączną własnością rakszasy. Zasoby wiedzy Alsenuemora, w przeciwieństwie do jego usług, nie były bowiem na sprzedaż.- To nie będzie konieczne panie...Gdyż nie możemy sobie pozwolić na drugą próbę odbicia Xar'nasha. Mogłoby to przyciągnąć zbytnio uwagę Demogogrona...Jest bowiem możliwe, iż nawet wiedząc o naszym spisku zignoruje go. A kolejna próba na pewno się zakończy porażką, a może niepotrzebnie rozsierdzić jego wysokość władcę Abis. Nie widzę powodu byśmy sobie robili wrogów, tam gdzie nie są nam potrzebni, prawda?
Rakszasa liczył bowiem bardziej na wsparcie obecnej misji odbicia Xar'nasha, niż planowaniu kolejnych. Odsłonił kolejną niespodziankę która przyciągnęła uwagę Sephirotha z entuzjazmem graniczącym z obsesją...Rakszasy bowiem nigdy nie obchodziła budowa wewnętrzna niebian, dopóki krwawili po zranieniu.
- Jak dla mnie zanim postanowimy, co zrobić z tym niebianinem, warto przeprowadzić na nim pewien mały eksperyment. Może Pan Euxin zna jakieś zaklęcie, które potrafiłoby prześledzić wspomnienia tego niebianina? A może nawet zna jakiś czar, który mógłby te wspomnienia zmienić?
Rakszasa liczył na głos rozsądku po Euxinie, jednak lekko się tym razem przeliczył.
Człowiek bowiem tylko westchnął, przywołał z powrotem uśmiech i odpowiedział Egzekutorowi.
- To zależy jakie dokładnie wspomnienia chcesz prześledzić. Nie jestem mackogłowym, ani nawet psionikiem, by wdzierać się w tak bezpardonowy sposób do czyichś mózgów. Jednak sądzę, że za pomocą kilku iluzji i uroków z łatwością mogę przekonać naszego pierzastego przyjaciela, by sam nam opowiedział co też kryje się w zakamarkach jego umysłu. Z ich zmianą będzie jednak większy problem… Jest to możliwe jednak ogranicza się jedynie do pięciu minut wspomnień, jeśli ci to nie wystarczy trzeba będzie zawołać jakiś specjalistów od tego typu rzeczy… Cóż, jak nie będziemy mieli pomysłu co z nim zrobić, zawsze możemy go wymienić za jakiegoś psychola-pionka jakich pewnie pełno w niebiański lochów.

Alsenuemor rzekł więc. - Panowie pozwólcie, że wasz sługa zwróci uwagę na pewną sprawę. Jeśli niebianie otrzymają w wymianie, wybrakowany, że tak powiem, towar. To mogą się nieźle zirytować...Nie powinniśmy ściągać na nasz mały sojusz zbytniej uwagi, czy też chęci zemsty od istot z którymi zadzierać nie potrzebujemy...Jeśli zaczniecie eksperymentować na naszym więźniu...To nie mogę zagwarantować sukcesu w przypadku wymiany tego więźnia na przysługę sił Celestii. Może więc powróćmy do tematu wsparcia przez was misji Parrasa,by zagwarantować jej sukces.

Oględziny ciała niebianina pozwoliły stwierdzić Najwyższemu Egzekutorowi jedno...Do walki na arenie aniołek stanął będąc w najwyższej formie. Blizny po torturach były zaleczone i nieliczne...Gdyby Sephiroth kojarzył imię krasnoluda, wiedziałby czemu tak jest. Drakii nie stanąłby do walki z osłabionym przeciwnikiem. Byłoby to obrazą jego umiejętności.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-05-2008 o 07:00.
abishai jest offline  
Stary 23-04-2008, 09:05   #84
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy


- To nie będzie konieczne panie... Gdyż nie możemy sobie pozwolić na drugą próbę odbicia Xar'nasha. Mogłoby to przyciągnąć zbytnio uwagę Demogogrona... Jest bowiem możliwe, iż nawet wiedząc o naszym spisku zignoruje go. A kolejna próba na pewno się zakończy porażką, a może niepotrzebnie rozsierdzić jego wysokość władcę Abis. Nie widzę powodu byśmy sobie robili wrogów, tam gdzie nie są nam potrzebni, prawda?

Sephiroth, który do tej pory z nową ciekawością przyglądał się niebianinowi, szczególnie po krótkim wykładzie Euxinia, teraz zwrócił się w kierunku rakszasy. Kaptur przechylił się delikatnie w bok, jakby Naczelny Egzekutor próbował spojrzeć na Alsenuemora pod nowym kontem. Przez dłuższą chwilę czarna szata unosiła się nieruchomo jedynie obserwując, jednak już samo to przyglądanie się mogło budzić niepokój. Był to dokładnie ten sam rodzaj obserwacji jakiemu poddawany był niebianin. Spojrzenie sadysty, który zastanawia się, gdzie wbić nóż, żeby bolało jak najmocniej, a przy tym nie wyrządziło większej szkody.

Być może Sephiroth spodziewał się, że rakszasa powie coś więcej albo oczekiwał, że ten coś zrobi, choćby wyciągnie zwój z informacjami, o które poprosił Najwyższy Egzekutor. Jednak nic takiego się nie stało, więc Sephiroth cicho westchnął, poczym ponownie odwróciwszy się do niebianina, odezwał się swoim zwyczajny, monotonnym głosem, człowieka, który bez pasji wypowiada wykutą na pamięć formułkę.

- Nie zrozumiałeś mnie Alsenuemorze. Oczekujesz, że pomogę liczowi w jego zadaniu. Bardzo dobrze, z wielką chęcią się tym zajmę. Głupio jednak byłoby wyważać otwarte drzwi. Dlatego chcę wiedzieć jakich środków i informacji użyczyłeś naszej marionetce, żebym przypadkiem nie próbował przekazać mu dokładnie tego samego. Przykładowo, jeżeli ty wyposażyłeś go w mapę siedziby Demogorgona, to logiczne jest, że ja nie będę tracił czasu na zdobywanie drugiej. Co do próby odbicia Xar’nasha... mam nadzieje, że uda się za pierwszym razem.
-Jak już wspomniałem dałem mapy, wsparcie Valsernamisa, oraz pomocnika w postaci vrocka...Ów demon posłuży jako przewodnik. Zna bowiem Abis jak własną kieszeń. Demon ów to wyrzutek, więc jest wiarygodny. Do tego dochodzi maug, weteran wojny krwi, opłacony z góry. Ma za zadanie ochronę i zwalczanie zagrożeń dla grupy. I ewentualne wyeliminowanie vrocka, jeśli jego lojalność okaże się za mała. Jak zapewne wiesz panie...opłacony maug jest bezwzględnie lojalny sprawie i nic go nie powstrzyma przed wykonaniem zadania. To absolutnie wszystko co udało mi się zrobić w tej sprawie.
- A kim jest ten... Valsernamis i dlaczego miałby być posłuszny twoim rozkazom? Zdradzisz nam tą tajemnice, czy to kolejny z twoich sekretów?


Przez chwilę oczy półelfa wydawały się kocie... Usta wygięły się w drwiącym uśmieszku.

- I tak i nie ekscelencjo. Valsernamis jest jednym z...że tak powiem...współziomków. Choć w przypadku rakszasy naztharune to raczej dość niedokładnym określeniem łączących nas więzi. Niemniej oprócz nich, łączą nas wspólne interesy. Dzięki czemu jestem pewien, że wywiąże się z zadania. W tym układzie jedynie vrock jest czynnikiem chaosu...Licz bowiem ma wiele powodów, dla których może mu zależeć na powodzeniu tej wyprawy.

Tego dnia Sephiroth najwyraźniej zyskał niesamowity talent do zadawania nieprzyjemnych dla rozmówcy pytań. Wpierw Euxin, teraz Alsenuemor. Zabawne, że obaj chcieli ukryć swoje prawdziwe myśli za maskami, których głównymi elementami chyba były uśmiechy. A rakszasa kolejny raz próbował zmienić temat z niezbyt mu pasującego, na taki, który był dla niego ważny. Sephiroth wiedział, że gdyby chciał mógłby drążyć głębiej i głębiej, aż nie uzyskałby tego co chciał. A chciał pomyłki Alsenuemora. Jakiejś drobnej informacji nie zgadzającej się z pozostałymi, czegoś co byłoby wyraźnym kłamstwem... Ale Naczelny Egzekutor potrafił być cierpliwy i wiedział, że prędzej, czy później i tak uzyska to, czego chce. Niekoniecznie musiał się z tym śpieszyć.

Naczelny Egzekutor najwyraźniej uznał swoją rozmowę z Alsenuemorem za zakończoną, ponieważ całość swej uwagi poświęcił niebianinowi. Wpierw odsunął się od więźnia, zupełnie jakby już nie interesowały go poszczególne fragmenty, rany, czy blizny, których swoją drogą było niewiele, lecz całość obrazu jakie razem tworzyły. Naczelny Egzekutor był odrobinę zniesmaczony tym, że niewiele było w niebianinie do podziwiania. Widać było, że więzień był torturowany, ale później postarano się go poskładać do kupy, żeby w walce na arenie pokazał nienajgorszą formę. Jednak po co tyle trudu, skoro skrzydlaty i tak był skazany na porażkę? Sephiroth nie potrafił zrozumieć takie marnotrawstwa środków i czasu.

Jednak dalsze rozważania Naczelnego Egzekutora przerwał Euxin swoją odpowiedzią na wcześniejsze pytanie Sephirotha.

- To zależy jakie dokładnie wspomnienia chcesz prześledzić. Nie jestem mackogłowym, ani nawet psionikiem, by wdzierać się w tak bezpardonowy sposób do czyichś mózgów. Jednak sądzę, że za pomocą kilku iluzji i uroków z łatwością mogę przekonać naszego pierzastego przyjaciela, by sam nam opowiedział co też kryje się w zakamarkach jego umysłu. Z ich zmianą będzie jednak większy problem… Jest to możliwe jednak ogranicza się jedynie do pięciu minut wspomnień, jeśli ci to nie wystarczy trzeba będzie zawołać jakiś specjalistów od tego typu rzeczy… Cóż, jak nie będziemy mieli pomysłu co z nim zrobić, zawsze możemy go wymienić za jakiegoś psychola-pionka jakich pewnie pełno w niebiański lochów.

Sephiroth był odrobinę zaskoczony. Innej odpowiedzi się spodziewał i z całą pewnością nie był zadowolony. Jednak to był dopiero początek pogorszenia humoru Naczelnego Egzekutora, bo zaraz po magu wtrącił się Alsenuemora.

- Panowie pozwólcie, że wasz sługa zwróci uwagę na pewną sprawę. Jeśli niebianie otrzymają w wymianie, wybrakowany, że tak powiem, towar. To mogą się nieźle zirytować... Nie powinniśmy ściągać na nasz mały sojusz zbytniej uwagi, czy też chęci zemsty od istot z którymi zadzierać nie potrzebujemy... Jeśli zaczniecie eksperymentować na naszym więźniu... To nie mogę zagwarantować sukcesu w przypadku wymiany tego więźnia na przysługę sił Celestii. Może więc powróćmy do tematu wsparcia przez was misji Parrasa, by zagwarantować jej sukces.
- Po pierwsze, nie miałem zamiaru oddawać Celestii niebianina ze zmodyfikowaną pamięcią. Po drugie, kto powiedział, że wymiana więźnia na przysługę „sił Celestii”, to jedyne rozwiązanie? Po trzecie, dla niebian to... „coś”... i tak jest martwe, tak samo, jak dla wszystkich osób, które widziały śmierć tej istoty na arenie. Po czwarte, niebianie nie wiedzą o naszym spisku, a jakiekolwiek kontakty z nimi mogą to zmienić. Ale pocieszę cię Alsenuemorze. Po słowach Pana E dochodzę do wniosku, że aktualnie nie dysponujemy dostatecznymi środkami by zrealizować mój plan, a nie chcę mieszać w to nikogo spoza naszego grona. Co do przysługi na jaką możemy go wymienić... wątpię, żeby ten niebianin był kimś ważnym, inaczej nie przeznaczono by go na śmierć w walce gladiatorów. Wątpię również, żeby przysługa Celestii mogła nam się do czegoś szczególnego przydać. Ale... możemy urządzić małą mistyfikacje. Czyż niebianie nie byliby chętni do wsparcia niewielkiej grupy, mającej w planach zaszkodzenie złym diabłom? Oczywiście niekoniecznie musimy od razu mieszać ich do naszego małego planu albo się ujawniać. Ale moglibyśmy uzyskać ich pomoc przy drobniejszych i mniej istotnych działaniach. Wyobraźcie sobie, co by było gdyby niebianie nieświadomie stanęli „po naszej stronie”? A przy tym warte uwagi jest to, że ten śmiertelnik, którego wykorzystamy do kontaktów z Celestią, nie musi, a wręcz nie powinien wiedzieć komu służy. Niech myśli, że stoi po stronie dobra, niech uratuje tego biednego niebianina z rąk parszywych diabłów, niech odda go Celestii nie licząc na żadną zapłatę. Niech zyska sobie szacunek skrzydlatych, a poprzez niego, jako jego mistrzowie wskazujący mu ścieżki dobra i sprawiedliwości, moglibyśmy wykorzystywać pomoc niebian.
 
Markus jest offline  
Stary 04-05-2008, 20:58   #85
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dziewięć Piekieł Baatoru

Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy

Alsenuemor wysłuchał planu Sephirotha z lekkim uśmiechem błąkającym się na jego półelfiej twarzy. Według rakszasy Naczelny Egzekutor Canii miał skłonność do komplikowania sobie życia. Co było też jego słabością, o czym chyba nie zdawał sobie sprawy. Skomplikowane plany są jak piramida ułożona z kamyczków. Wystarczy wyjąć którykolwiek z nich, by cała konstrukcja obróciła się w ruinę. Alsenuemor zapewne zwróciłby na to uwagę współpracownikowi, ale Sephiroth nie był jego współpracownikiem, a pracodawcą. I nie płacono mu za wyrażanie opinii. Jeśli Sephiroth ma zamiar wciągnąć spisek w ryzykowną grę pozorów z celestiańską hierarchią wyższych planów, to za zgodą Euxina, miał do tego prawo. Rakszasa rzekł więc.- Masz na myśli jakąś konkretną osobę, czy też będziemy musieli dopiero poszukać odpowiednio nierozgarniętego paladyna, bądź Łaskobójcę, który nieświadomie zagra rolę pośrednika między nami, a Celestią ?

Ukryta piwnica gdzieś w Sigil


Starzec w poszarpanych szatach wystających spod ciężkiej zbroi jaką nosił siedział zamknięty za dość dużej i komfortowej celi. Do dyspozycji miał całkiem wygodną sofę, na drewnianym stoliku stała misa pełna mięsiwa, oraz antałek pełen przedniego wina...Prawdziwa złota klatka. Starzec był Paktującym, a na jego świecie paranie się czymś takim, karane było stosem. A on w dodatku korzystał z magii o wiele bardziej niebezpiecznej niż zwykłe Pakty. Gdyby nie pomoc jego obecnego "dobroczyńcy" skończyłby na stosie. Został jednak odratowany tuż przed egzekucją... Umieszczony w innym świecie, w bezpiecznym miejscu, poza zasięgiem oczu Pani Bólu, tutejszej władczyni. Co prawda jedynie ją raz widział i wszelkie informacje o niej otrzymywał od swego wspólnika. Jednak to wystarczało aby mu wierzył. Poza tym musiał spłacić dług wdzięczności wobec swego dobroczyńcy i wspólnika. Wolałby jednak jak najszybciej zakończyć współpracę i zostać odesłanym do innego świata wraz z obiecaną gotówką.
Usłyszał kroki i zauważył zbliżającą się osobę w której rozpoznał swego wspólnika.
- Ufam, że niczego ci nie brakuje drogi przyjacielu.- rzekł wchodząc.
-Jedynie wolności panie...Liczę, że nasza współpraca wkrótce dobiegnie końca.- odparł starzec.
-Cierpliwości, cierpliwości...Takich spraw nie należy przyspieszać. Wszystko jednak idzie zgodnie z planem. Nie martw się.- powiedział wspólnik podając księgę przez kraty starcowi. - Teraz liczę że rozwikłasz zagadkę przyzwania hekatoncheirów .-
-Sturękich?!- krzyknął starzec.-Oszalałeś chyba! Nie wolno nam wzywać sturękich. Ich się nie da kontrolować, zniszczą wszystko w zasięgu wzroku! Nie wystarczy ci Mrok?
-Nie, nie, nie...To potężna kreatura, ale nie jest dostatecznie silnym przeciwnikiem dla Pani Bólu.-odparł wspólnik starca.
- A skoro już mówicie o mnie.-Mrok wynurzył się z ciemności piwnicy.- To czekam na zlecenia...I moja cierpliwość powoli się wyczerpuje.
-Tak, tak...Nie zapomniałem o tobie. Wybrałem już pierwszy cel dla ciebie...-wspólnik starca zaczął opisywać szczegóły pierwszego zlecenia.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-05-2008 o 07:04.
abishai jest offline  
Stary 14-05-2008, 03:31   #86
 
Mettalium's Avatar
 
Reputacja: 1 Mettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znany
- Panowie pozwólcie, że wasz sługa zwróci uwagę na pewną sprawę. Jeśli niebianie otrzymają w wymianie, wybrakowany, że tak powiem, towar. To mogą się nieźle zirytować...Nie powinniśmy ściągać na nasz mały sojusz zbytniej uwagi, czy też chęci zemsty od istot z którymi zadzierać nie potrzebujemy...Jeśli zaczniecie eksperymentować na naszym więźniu...To nie mogę zagwarantować sukcesu w przypadku wymiany tego więźnia na przysługę sił Celestii. Może więc powróćmy do tematu wsparcia przez was misji Parrasa,by zagwarantować jej sukces.

Venefi’cusa był bardzo ciekawy jak przebranie Sephirotha za jakiegoś milusiego aniołka i zamiana wystroju pomieszczenia mogło by spowodować uszkodzić ich zakładnika. Rzecz jasna czarodziej umiał stworzyć iluzję, która potrafiłaby popsuć niebianina pokazując mu jego najgorszy koszmar (choć do tego wystarczyłoby mu chyba przedstawić jego obecną sytuację), jednak nie da się tego zrobić przez przypadek.

Człowiek już miał zamiar się o to dopytać Alusemora, lecz rakszasa powrócił do dość istotnego tematu, który czarodziej chciał w końcu zamknąć – misja licza. Nim jednak mag w ogóle miał zamiar dawać truposzowi coś więcej niż dobre słowo na drogę, chciał wiedzieć czy jego zadanie jeszcze jest aktualna. Jeśli wielki zły i głupi diabeł przebywający w lochach Demongorgona już się wygadał, konieczność jak najszybszego zabicia go przestaje już dla maga być taka nagła i konieczna.

Usta Venefi'cusa już się otworzyły, by zakomunikować o tym rozmówcą, jednak Egzekutor zdążył już rozpocząć swoją wyliczankę. Mag miał cichą nadzieję, że Sephiroth chce się jedynie szybko odgryźć gospodarzowi i zostawi pierzastego w spokoju, a zajmie się bardziej istotnymi kwestiami… cóż, czarna szata szybko ją rozwiała. Czarodziej nie mając nic lepszego do roboty położył ostatnią kartę na górze konstrukcji, która budował od przyjścia do lochu. Popodziwiał trochę swoje dzieło jednocześnie słuchając Egzekutora, po czym zabrał jedną „cegiełkę” z dołu, a cała konstrukcja runęła. Znudzony mag poskładał i schował karty, a następnie wtulił się w fotel usiłując przybrać jak najbardziej znudzoną pozę oraz słuchając od niechcenia gadania Sephirotha. Jak na razie główny wniosek jaki wyciągnął z całej tej zabawy to, że spotkania powinny być o wiele krótsze – diabły zbyt szybko się zatykają własną złośliwością i dominacją, by być wstanie dłużej razem coś planować.

„Nie uważasz, że podchodzisz do tego trochę zbyt nonszalancko? W końcu planujecie teraz jak cały spisek.” – Cichy głosik Gurda usiłował przywołać Venefi’cusa do porządku.
„No właśnie na tym polega problem. Nie planujemy. Nawet nie planujemy jak pozbyć się dezerterów, by w przyszłości móc bezpiecznie kontynuować projekt. Jak na razie zajmujemy się kwestią w jaki sposób sprzedać aniołka. Choć za bardzo nie jest określone za co mielibyśmy go sprzedawać…”
„Widzisz… po raz kolejny wychodzi z ciebie małostkowość i niecierpliwość ludzkiej natury. Zasiejecie teraz intrygę z aniołkiem, a w przyszłości popaprańcy z Celestii pozbędą się dla was jakiegoś diabła.”
„Dokładnie, małostkowość mojej ludzkiej natury nie dostrzega wielkich korzyści wnikających z podejmowania ryzyka zawalenia się całego przedsięwzięcia, skoro niemalże to samo dostajemy wkładając pierzastego w paczkę i wysyłając na drugą stronę Koła Planów.”


- Masz na myśli jakąś konkretną osobę, czy też będziemy musieli dopiero poszukać odpowiednio nierozgarniętego paladyna, bądź Łaskobójcę, który nieświadomie zagra rolę pośrednika między nami, a Celestią?

- I co ważniejsze, czy masz jakąś konkretną propozycję co moglibyśmy z tego mieć? Jeśli to jest jedynie na poziomie „coś”, to lepiej zapakować skrzydlatego do jakiegoś kryształu i zająć się nim w czasie, gdy będzie na to pomysł.
 
__________________
To była długa (i kosztowna) awaria...
Mettalium jest offline  
Stary 31-05-2008, 15:57   #87
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy


Po raz kolejny w czasie tego spotkania, Sephiroth był zaskoczony. A bardzo tego nie lubił. Zawsze wolał wiedzieć na jakim gruncie stoi albo raczej nad jakim się unosi. Natomiast odpowiedzi jego „współpracowników” całkowicie pozbawiły go tej wiedzy. Spodziewał się, że zarówno Euxin, jak i Alsenuemor, natychmiast zaprotestują przeciw wciąganiu Celestii w ich plany. Istniało z tysiąc powodów dla których należało tego nie robić. W końcu spiskowcy już teraz mieli całą masę problemów, z którymi nie do końca sobie radzili, a na dodatek Najwyższy Egzekutor proponował wciągnięcie w to niebian.

Sephiroth spodziewał się gwałtownego i bezdyskusyjnego sprzeciwu, co w pełni łączyłoby się z jego dalszymi planami, umożliwiając tym samym postąpienie o krok dalej na drodze do zdobycia tronu Canii. Owszem, na razie spiskowcy byli od tego bardzo odlegli, ale Naczelny Egzekutor na swój własny, szalony sposób, kroczek po kroczku wciąż się zbliżał do władzy. Szalony, ponieważ nikt nie potrafił zrozumieć jak dziwnymi torami poruszają się myśli Sephirotha... Bynajmniej taką miał nadzieje sam Egzekutor. Jednak sprzeciwu, na który czekał nie było, a zamiast tego rakszasa i Euxin zaczęli zadawać pytania o konkrety.

- Masz na myśli jakąś konkretną osobę, czy też będziemy musieli dopiero poszukać odpowiednio nierozgarniętego paladyna, bądź Łaskobójcę, który nieświadomie zagra rolę pośrednika między nami, a Celestią?

- I co ważniejsze, czy masz jakąś konkretną propozycję co moglibyśmy z tego mieć? Jeśli to jest jedynie na poziomie „coś”, to lepiej zapakować skrzydlatego do jakiegoś kryształu i zająć się nim w czasie, gdy będzie na to pomysł.


Czarna szata tkwiła całkowicie nieruchomo, wpatrując się gdzieś w jeden przedmiot. Choć obiekt ten znajdował się w pokoju gladiatora, to jednak Naczelny Egzekutor patrzył gdzieś dalej, jakby chciał przebić spojrzeniem przedmiot, ścianę i zajrzeć do następnej komnaty. W innej sytuacji, Sephiroth byłby pewien, że ta dwójka czyta w jego myślach. Jednak to było niemożliwe... niewykonalne. Nie mogli znać planów Egzekutora, więc albo to wszystko stanowiło zwyczajny przypadek albo Sephiroth nie docenił inteligencji i przebiegłości swoich towarzyszy.

W końcu Sephiroth podjął decyzje, polegającą na tym by brnąć w to dalej. Przy odrobinie szczęścia Euxin i Alsenuemor zrozumieją, że plany Egzekutora są zbyt ryzykowne i przeciwstawią się czarnej szacie. I właśnie na to liczył Sephiroth.

- Tak, konkrety. Wpierw zacznę od mojej propozycji na cel naszego małego podstępu. Chciałbym wam zaproponować kandydaturę pewnej kobiety znanej jako Verissa Salwener. W ramach ciekawostki powiem, że słowo „salwener”, to jedynie jej przydomek, oznaczający „Służkę”, albo dokładniej „Tą, która służy”. Tą istotę wywodzącą się z rasy ludzi obserwuje już od dłuższego czasu, ze względu na pewien... sentyment. Powiedzmy, że urodziła się na planie, z którego pochodzę i miałem okazje spotkać ją parę razy, choć ona zapewne mnie nie pamięta. Nie w... postaci, w której aktualnie się znajduję. Wracając jednak do właściwego tematu. Podejrzewam, że szczegółowa historia dziewczyny nie jest dla was interesująca, więc postaram się ją streścić do najważniejszych, z naszego punktu widzenia, wydarzeń z jej życia. Najważniejsze jest to, że wychowywana się pośród młodych mężczyzn szkolących się na paladynów w jednym z tamtejszych klasztorów, na którego potrzeby zaadoptowano jedną z twierdz granicznych. Sama Verissa ze względu na swoją płeć nie odbywała szkolenia, a do jej obowiązków i zadań należały typowo kobiece czynności. To właśnie wtedy ją spotkałem po raz pierwszy, gdy przybyłem do zakonu załatwić kilka spraw w imieniu mojego poprzedniego pana. Wyczułem w niej dziwne rozgoryczenie i... gniew. Zaskoczyło mnie to na tyle, że postanowiłem poddać ją małej próbie. W czasie mojego krótkiego pobytu w twierdzy, doprowadziłem do tego, że Verissa stała się obiektem drwin ze strony tych młodych, ludzkich głupców, którzy myśleli, że umiejętności trzymania miecza czyni z nich wojowników. Z rozbawieniem obserwowałem jak w dziewczynie rośnie nienawiść, aż w końcu któregoś dnia rzuciła się z gołymi rękoma na jednego z drwiących z niej młodzików. Oczywiście nie miała szans z silniejszym i bardzie doświadczonym przeciwnikiem. Została pokonana i upokorzona, a jej poczucie własnej wartości praktycznie przestało istnieć. Miałem nadzieje, że zdałam wykorzystać sytuacje i pozyskać dla siebie jej duszę w zamian za pomoc w zemście na jej prześladowcach. Niestety, ale nie udało mi się, ponieważ zostałem ponownie wezwany do Piekła. Natomiast na tym Planie Materialnym wybuchła wojna, która doprowadziła do podziału w zakonie. Część paladynów odpowiedziała się za biernością, inni za walką o ludzkie życie. Verissa stanęła po stronie tych drugich i tak, ta zupełnie niedoświadczona i pozbawiona umiejętności dziewczyna ruszyła na wojnę. Zaprawdę to cud, że przeżyła, ale akurat to nie jest teraz istotne. Ważne jest to, że w czasie wojny Verissa zyskała okazje do zemsty. Jeden z jej dawnych prześladowców został ciężko ranny w czasie bitwy, a dziewczyna dysponowała eliksirem, który zabrała po którejś z bitew z ciała jednego z wrogich dowódców. Lecznicza mikstura mogła uratować życie mężczyzny, ale Verissa po prostu patrzyła jak ten umiera. Później dziewczyna zdezerterowała i odeszła, gdy okazało się, że śmierć tego człowieka wcale nie przyniosła jej ulgi. A teraz... teraz szuka odkupienia za swoje czyny. No cóż... cel jej poszukiwać tylko dowodzi, jak bardzo naiwna jest. Ale może nam się przydać.

Sephiroth przerwał swój wywód, by przyjrzeć się reakcją swoich towarzyszy. Miał nadzieje, że po przydługiej i zupełnie niepotrzebnej historii, którą opowiedział Naczelny Egzekutor, zarówno Euxin, jak i Alsenuemor objawią oznaki śmiertelnego znudzenia, albo zniecierpliwienia. Jednak póki co, jeszcze żaden z rozmówców, nie próbował zabrać głosu. Widać wciąż czekali na obiecane konkrety odnośnie możliwości wykorzystania Verissy i niebian dla dobra spisku. Więc Naczelny Egzekutor zaczął kontynuować z odrobiną udawanej niepewności w głosie.

- Jeżeli Verissa szuka możliwość odkupienia, wystarczy, że wskażemy jej właściwą drogę. Pozwólmy jej uwolnić niebianina i zasugerujmy, że to właśnie z pomocą innych skrzydlatych może odzyskać wewnętrzny spokój. Chyba sami rozumiecie... wystarczy dać jej kilka rad w rodzaju: „Tylko czyniąc dobro, zdołasz naprawić szkody, które dawniej wyrządziłaś”, czy inne równie idiotyczne. Mogę zapewnić, że Verissa jest tak zdesperowana, że możliwość współpracy z tymi niebiańskimi idiotami potraktuje jako cud. Później zostawilibyśmy ją, by pomagając skrzydlatym uzyskała ich zaufanie, a dalej... no cóż, poprzez Verisse moglibyśmy wyeliminować lub osłabić jedną lub dwie z podpór Mefistofelesa. Tak się składam, że wiem gdzie znaleźć i jak się dostać na półplan, który jest siedzibą Yshyna Doltana i główną bazą najemników. Bez trudu można też zdobyć informacje, kiedy w owej bazie znajduje się większość opłacanych przez Mefistofelesa wojowników, wraz ich przywódcą. Na dodatek, jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, na terenie tego półplanu znajdzie się grupa nowych najemników. Ci zostali już raz zdradzeni przez diabły, a ich największym marzeniem jest zemsta, której jednak z różnych powodów nie mogli do tej pory dokonać. Od nich uzyskałby informacje o systemach obronnych półplanu i kto wie... być może zechcieliby również wziąć udział w późniejszej walce i osłabić najemników od środka. O czym mówię? Otóż wystarczyłoby przekazać te wszystkie informacje do Verissy, która natychmiast podzieliłaby się nimi z niebianami. Zapewne zechcieliby je jeszcze sprawdzić z pomocą swojego wywiadu, ale to już nie nasze zmartwienie, ponieważ wszystkie te dane będą prawdziwe. Jak myślicie, czy niebianie mając tak idealną możliwość przeprowadzenia czystego ataku i osłabienia, nawet jeżeli tylko tymczasowego, Mefistofelesa nie skorzystają z niej?

Sephiroth już tylko czekał aż któryś z jego towarzyszy wybuchnie śmiechem i stwierdzi, że Naczelnemu Egzekutorowi coś ciężkiego musiało upaść na głowę. Bynajmniej czarna szata miała nadzieje, że coś takiego nastąpi. Inaczej musiałaby całkowicie przebudować swój plan odnośnie wykorzystania „Szakali”, a przez to również wiele innych rzeczy i praktycznie wyrzucić wszystkie swoje dotychczasowe pomysły. A nie chciał odstąpić od planu, który już zaczął realizować.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 04-06-2008 o 14:10.
Markus jest offline  
Stary 31-05-2008, 22:29   #88
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy

... być może zechcieliby również wziąć udział w późniejszej walce i osłabić najemników od środka. O czym mówię? Otóż wystarczyłoby przekazać te wszystkie informacje do Verissy, która natychmiast podzieliłaby się nimi z niebianami. Zapewne zechcieliby je jeszcze sprawdzić z pomocą swojego wywiadu, ale to już nie nasze zmartwienie, ponieważ wszystkie te dane będą prawdziwe. Jak myślicie, czy niebianie mając tak idealną możliwość przeprowadzenia czystego ataku i osłabienia, nawet jeżeli tylko tymczasowego, Mefistofelesa nie skorzystają z niej?

Przez cały długi monolog lewitującej szaty, półelfia twarz Alsenuemora wpatrywała się w ziejący czarną pustką kaptur. Im dłużej mówił, tym bardziej na twarzy półelfa rósł uśmiech. Rakszasa lekko przymknął oczy i zaczął rozważać plan Sephirotha...Ryzykowny i niebezpieczny...ale dobrze rozegrany mógłby dać szansę na sukces. Co więcej, pasował do planów rakszasy.
Rozgoryczona kobieta szukająca szansy na odkupienie dawnych win. Co za tragiczna opowieść... w sam raz na poemat dla średnio utalentowanego barda. Niemniej, pierzaści kochali takie historyjki. Uwielbiali też pomagać innym w osiągnięciu odkupienia ich win.
Co prawda wyżej postawieni archoni nie są tak naiwni, by nie podejrzewać iż zbyt w wiele jest w tym wszystkim, szczęśliwych "zbiegów okoliczności".... Ale Celestia to także chmary niższych rangą aniołów, pełnych zapału do czynienia dobra. Gorących głów, którymi można manipulować niczym marionetkami... Prawdą było, iż ten plan był ryzykowny, ale Alsenuemor gotów był podjąć to ryzyko.
-Ten plan ma szansę na sukces...wymaga jedynie dopracowania szczegółów.- rzekł Alsenuemor.- Jestem gotów podjąć się dostarczenia Verissy do Sigil w sposób nie wzbudzający podejrzeń... Tobie, Sephirothcie pozostawałoby załatwić transport dla aniołka i przygotować trasę. Euxinowi zaś zostało zorganizowanie posiłków. Atak samej Verrisy na oddział diabłów i jej zwycięstwo byłby zbyt podejrzany. Myślę, że i ja mógłbym znaleźć kogoś, kto pomógł by naszej marionetce w "zwycięstwie na siłami Piekła."
Oczywiście, całą akcję musimy przeprowadzić z najwyższą ostrożnością. Zbyt łatwo bowiem możemy się na niej pośliznąć. Ta Verissa...sądząc po twej historii, musi być pełną pasji kobietą. To dobrze, impulsywnymi osobami łatwo kierować.

Rakszasa rozsiadł się wygodniej, w pozie nie pasującej do jego mnisich szat. Przez chwilę zagłębił się we wspomnieniach...Wspomnieniach kobiet które spotkał na swojej drodze. Ludzkie kobiety były ciekawym obiektem do manipulacji.
Po chwili zaś spytał.- A ci najemnicy...czyżbyś miał już zebraną grupę żądnych zemsty śmiertelników Sephirothcie. I jaka jest gwarancja, że i nas nie wezmą za cel swej zemsty. Zarówno ty jak i Euxin jesteście sługami sił Piekielnych. Czy użycie owych najemników będzie bezpieczne dla naszego spisku?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 31-05-2008 o 22:43.
abishai jest offline  
Stary 07-07-2008, 05:39   #89
 
Mettalium's Avatar
 
Reputacja: 1 Mettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znanyMettalium wkrótce będzie znany
Venefi’cus postanowił podjąć rzucone przez Egzekutora wyzwanie i nie zasnąć podczas jego opowiastki zrzucając nieprzyjemny obowiązek słuchania na barki swych pomocników. Po przebrnięciu przez pierwszą część monologu stwierdził jednak że był to głupi pomysł. Ot, standardowa opowiastka o biednej i uciśnionej, która wzięła los w swoje ręce i niezbyt dobrze jej to wyszło.

A Sephiroth proponuj jej pomóc i przynieść ukojenie duszy w sposób inny niż oderwanie jej od ciała. Euxinowi nawet podobał się ten plan, a najbardziej to, że aniołki można użyć nie tylko do rozbicia półplanu, ale także do późniejszych akcji, bo przecież Verrisa nie odkupi swego losu tak szybko. Na dodatek nawet jeśli się wyda kto tak naprawdę pociąga za sznurki, to marionetki nie powinny się zbyt mocno wkurzyć. Choć jak przyznał Alsenuemor, trzeba jeszcze dopracować szczegóły. W końcu człowiek stwierdził, że na chwilę obecną zbombarduje pomysł. Pozostali i tak byli na tak, a zobaczy się na ile oni są przewidywalni i jak bardzo sami dopracowali szczegóły.

- A ci najemnicy...czyżbyś miał już zebrazną grupę żądnych zemsty śmiertelników Sephirothcie. I jaka jest gwarancja, że i nas nie wezmą za cel swej zemsty. Zarówno ty jak i Euxin jesteście sługami sił Piekielnych. Czy użycie owych najemników będzie bezpieczne dla naszego spisku?

- Ci najemnicy przecież wcale nie muszą wiedzieć komu tak naprawdę podają swoje informacje. – Odpowiedział Euxin za Egzekutora. - Z tego co mówi Sephiroth wynika, że chłopakom chodzi jedynie o to by dopiec diabłom. Tak więc, spokojnie możemy podać się za demony lub niebian, tudzież w ostateczności posłać tam takowych posłusznych nam. Wątpliwe jest, by mieli środki wystarczające na dojrzenie kto tak naprawdę jest kim. Wróćmy jednak do Verrisy. – Czarodziej zrobił małą pauzę na poukładanie myśli i ciągnął dalej. - Z tego co powiedziałeś Sephirothcie nasza wybranka tylko przebywała wśród osób umiejących walczyć. Jakoś śmiem wątpić czy uda jej się rozbić piekielny konwój wykorzystując jedynie śmiertelną technikę nie podawania przeciwnikom mikstur leczących. Jeśli natomiast wyślemy jej jakąś grupę na pomoc, tylko skończony frajer nie będzie się dziwił, że to akurat jakaś pielęgniarka zbierze wszystkie honory i nagrody od kolegów pierzastego za jego uwolnienie. No chyba, że na tej wojnie nie bawiła się w służkę tylko stała w szeregu i dzielnie służyła jako mięcho armatnie ku chwale czegoś tam. Inna sprawa to kto ma być mentorem szlachetnej paladynki? Verissa na pewno nie omieszka wspomnieć niebianom o przyczynach swojego nawrócenia. A oni zapewne zechcą je poznać osobiście, nawet jeśli nie na początku, to w chwili, gdy opowie im ona o półplanie pełnym najemników Baatoru i skąd się o nim dowiedziała. Wystarczy jedno głupie wykrycie zła rzucone przez jakiegoś aniołka, a jego koledzy już zmiotą z powierzchni ziemi przewodnika duchowego Verissy. Jest rzecz jasna zaklęcie, które ukryłoby prawdziwą naturę mentora przed tego typu czarami, jednak jest ono dość słabe, więc wymagałoby zaangażowania bardziej niż mniej potężniejszego czarodzieja.Venefi’cus powiedział ostatnią kwestię takim tonem, jakby chciał dać jasno do zrozumienia, że niezbyt uśmiecha mu się bycie tym czarodziejem i odwiedzanie Celestii czy innej Arkadii.
 
__________________
To była długa (i kosztowna) awaria...
Mettalium jest offline  
Stary 08-07-2008, 13:13   #90
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy

Wygłaszając swoją długą i nudną przemowę, która pomimo najszczerszych starań Egzekutora, nie zdołała uśpić, ani zanudzić jego towarzyszy, Sephiroth był coraz bardziej przekonany, że przechytrzył samego siebie. A rosnący uśmiech Alsenuemora zdawał się to potwierdzać.

Zresztą nie tylko uśmiech. Cały Alsenuemor emanował pewnością siebie, która tak bardzo irytowała Sephirotha, równocześnie w dość jasny sposób oznajmiając Naczelnemu Egzekutorowi, że popełnił błąd. Zupełnie jakby rakszasa znał myśli czarnej szaty, choć oczywiście było to niemożliwe.

Zanim jeszcze Alsenuemor zdołał się odezwać, Sephiroth już wiedział, że pomysł przypadł mu do gustu. I z pewnością ta myśl nie pocieszała Egzekutora. W takich momentach jak ten, Sephiroth marzył by ugościć „tygryska” w jednej z licznych sal tortur jakie miał do dyspozycji. O tak, gdyby tylko Naczelny Egzekutor miał Alsenuemora w swojej garści, ten wyśpiewałby mu wszystkie ze swoich tajemnic. Jak każdy kim Sephiroth zajmował się osobiście. Jednak, kto wie, co przyniesie przyszłość... może życzenie czarnej szaty spełni się.

-Ten plan ma szansę na sukces...wymaga jedynie dopracowania szczegółów.- rzekł Alsenuemor.- Jestem gotów podjąć się dostarczenia Verissy do Sigil w sposób nie wzbudzający podejrzeń...

W czasie, gdy Alsenuemor wyrażał swoje zdanie, czarna szata odwróciła się tyłem do spiskowców i skierowała uwagę na przykutego do ściany anioła. Choć z pozoru mogło się wydawać, że Sephiroth ignoruje rozmówców, wcale tak nie było. Naczelny Egzekutor zawsze słuchał opinii innych, chyba ze były beznadziejnie głupie lub idiotyczne. Z drugiej jednak strony, nie chciał by któryś ze współspiskowców domyślił się, jak ważne dla Egzekutora jest odrzucenie przez „naradę” jego pomysłu. Dlatego postanowił udawać, typowy dla siebie, pozorny brak zainteresowania czymkolwiek.

- Tobie, Sephirothcie pozostawałoby załatwić transport dla aniołka i przygotować trasę. Euxinowi zaś zostało zorganizowanie posiłków. Atak samej Verrisy na oddział diabłów i jej zwycięstwo byłby zbyt podejrzany. Myślę, że i ja mógłbym znaleźć kogoś, kto pomógł by naszej marionetce w "zwycięstwie na siłami Piekła."
Oczywiście, całą akcję musimy przeprowadzić z najwyższą ostrożnością. Zbyt łatwo bowiem możemy się na niej pośliznąć. Ta Verissa...sądząc po twej historii, musi być pełną pasji kobietą. To dobrze, impulsywnymi osobami łatwo kierować.


Czarna szata nie drgnęła, gdy Alsenuemor wymówił jej imię i wskazał zadanie do wykonania. Głównie dlatego, że słowa rakszasy skierowały chaotyczne myśli Egzekutora na pojedynczy tor, a taka sytuacja zdarzała się niezwykle rzadko. Sephiroth już po raz kolejny zastanawiał się nad Alsenuemorem, jego zachowaniem, rolą, celami. Tym razem jednak, myśli skierowały się ku sposobowi wysławiania się, który większość osób uznawała za drobny szczegół... Sephiroth zresztą właśnie do nich należała.

***

”Rozkaz, propozycja. Sługa, pan. Lalkarz, lalka. Zabawka? Czy dziecko, które się nią bawi? Kim jesteś? Nie. Czym jesteś? Pokorą i dumą. Oczami kota, które widzą zbyt wiele. Czerwienią i czernią. Czyżbym dostrzegł twoją tajemnice? Przez przypadek przejrzał zasłonę uśmiechów, którą roztaczasz wokoło siebie. A może nie?”

***

Egzekutor z pewnym rozbawieniem zauważył, że Alsenuemor wciąż zmienia sposób w jaki odzywa się do Sephirotha i Euxina Czasem rakszasa zachowywał się i mówił, jak pokorny sługa. Wtedy zwracał się do swojego pracodawcy - „panie”, a wszystkie swoje pomysły i spostrzeżenia wyrażał z udawaną pokorą, w formie drobnych sugestii. Ot, zwyczajne zachowanie jakie przyjmuje większość osób w kontaktach z przełożonymi. W takich sytuacjach Alsenuemor zdawał się pozować na kolejne popychadło, które choć jest bardzo przydatne i istotne dla spisku, wciąż pozostaje tylko drugoplanowym aktorem. Jak lalkarz, który kontroluje marionetki pociągnięciami sznurków, lecz samemu stara się pozostać w cieniu?

***

”Lalka, która myśli, że żyje, choć każdy jej krok to tylko skutek... skutek działań kogoś innego. Czy tego oczekujesz? Ale w tym teatrzyku lalek ktoś jest jeszcze wyżej, prawda? Lalkarz też jest marionetką, którą ożywiają sznurki. A kto czai się jeszcze dalej?”

***

Drugi sposób w jaki Alsenuemor wyrażał swoje myśli, był co najmniej irytujący. „Nasz spisek”, „Nam”, „Nas”... Oczywiście, że Alsenuemor był częścią całej intrygi, ale nie był równy Sephirothowi i Euxinowi. Spiskowcy płacili mu za jego robotę i tym właśnie miał się zajmować. Nie był jednym z nich... przypadła mu rola informatora, najemnika, sługi, czy jakkolwiek to nazwać. A on ośmielał się zwracać do pracodawców jak do równych sobie, albo jakiś starych znajomych! Na dodatek, pomysły, które czasem wyrażał jako drobniutkie sugestie, teraz prezentował zupełnie inaczej. Bliżej im było do rozkazów, niż próśb.

***

„Chcesz rządzić jak każdy z nas? O tak, to normalne i pewne. Ale jawne rządy nie pasują do ciebie Alsenuemorze. Nie do twarzy ci z nimi. Czyżbyś chciał posadzić na tronie jakąś, swoją marionetkę? Może... Nie! Ty sam jesteś lalką... Jeżeli myślisz, że możesz pociągać za nasze sznurki, to jesteś w błędzie! Wkrótce przypomnę ci, gdzie twoje miejsce... Jeszcze tylko kilka dni... A później zajmę się lalkarzami, którzy czają się w cieniach ponad tobą!”

***

Najgorsze było to, że coraz częściej Alsenuemor, poprzez drobne gesty, postawę ciała, czy nawet słowa, dawał do zrozumienia pozostałym, że nie tylko uważa się za równego im, ale nawet lepszego. Jakby nie panował nad swoją dumą i nie potrafił powstrzymać się od okazywania swojej wyższości. Wyższości, która zdaniem Sephirotha była jedynie urojeniem rakszasy.

***

Z rozmyślań, Naczelny Egzekutor został wyrwany przez Euxina, który odpowiedział na pytanie skierowane do Sephirotha. Czarna szata nie była tak pewna jak mag, że najemnicy rzeczywiście dadzą się łatwo oszukać i kontrolować. Ale na razie sam musiał przemyśleć te sprawę, najlepiej w ciszy swojej własnej rezydencji.

Po wysłuchaniu zdania półczłowieka odnośnie Verissy, Sephiroth ponownie odwrócił się w kierunku spiskowców i zabrał głos.

- Verissa walczyła na froncie tak jak żołnierz, a nie sanitariuszka. Nie wiem, czy w pierwszym rzędzie, ale biorąc pod uwagę jej poświęcenie dla ideałów, w które wierzy, wcale bym się nie zdziwił. Ponadto od tamtej bitwy, o której wam opowiedziałem, minęło już trochę czasu. Stąd istnieje możliwość, że Verissa już nie żyje lub odnalazła swoje odkupienie. Jednakże mamy również drugą opcje. Dziewczyna może wciąż podróżować po tamtym świecie, niekoniecznie sama, kontynuując swoje poszukiwania. Rzeczywiście samodzielnie nie poradzi sobie z grupą diabłów, jednak takie osoby jak ona, pełne pasji, jak określił to Alsenuemor, i w dodatku skore do działania w imię jakiś durnych ideałów, z pewnością przyciągają do siebie podobnych zapaleńców. W kwestii mentora... widzę trzy rozwiązania. Pierwsze, wcale nie musimy wskazywać dziewczynie możliwości odkupienia bezpośrednio. Wizje i sny mogą być równie dobrym rozwiązaniem. Jeżeli skontaktowalibyśmy się z Verissą poprzez Plan Snów, chyba nie dałoby się tego wykryć, prawda?- Sephiroth urwał na moment i skierował spojrzenie na Euxina. Egzekutor samemu nie znał się na magii, wolał więc posłuchać opinii specjalisty.- Drugie rozwiązanie jakie widzę, to spróbować z zaklęciem, o którym wspomniałeś. Podejrzewam, że znalezienie maga, który zechciałby je rzucić nie przysporzyłoby nam kłopotów. Po znalezieniu właściwej osoby wystarczyłoby wynegocjować odpowiednią cenę i po problemie. Dzięki temu ty nie musiałbyś się męczyć z magią. Trzecie rozwiązanie, ja mógłbym zostać mentorem Verissy. Znam kilka sztuczek, które pozwoliłyby mi oszukać zaklęcia wykrywające niebian. No chyba, że natrafilibyśmy na jakiegoś pierzastego arcymaga.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 08-07-2008 o 15:21.
Markus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172