Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2008, 10:57   #26
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Uwe spojrzał na ważkę z niedowierzaniem. Poszedł do kuchni, po paru chwilach delikatnych operacji ważka leżała na stole przykryta słoikiem. Uwe siedział naprzeciwko wpatrując się w owada. Siedział, lekko się kiwał i patrzał.
Czym to może być... jakim... moc syn! Mój yn, nieliczy się to coś, lecz moje dziecko. Jeśli jest to odpowiedź? Jakby tak przebadać to coś. Tylko cóż to da, jakieś skutki?
Powstał, myślał nad zbadaniem tego. Wielu, jeśli nie wszyscy, odwrócili się od niego. Lecz był znanym wykładowcą, miał znajomych pośród elity naukowej Berlina. Właśnie, miał. Co było czynić, może się by mu udało? Powstał, podszedł do telefonu cały czas patrząc na dziwnego owada. Zadzwonił do berlińskiego uniwersytetu, głównie do opiekuna tamtejszego laboratorium.
-Witam, w czym mogę służyć?
W słuchawce zabrzmiał sztucznie miły głos, w którym czuć było trud przepracowanych godzin.
-Uwe Schmit, czy mogę prosić profesora Alfreda Schreibena?
Telefonistka zamilkła, Uwe przysłuchiwał się jej, lecz bardziej interesował go dziwny owad.
-Pan Schrieben będzie dostępny jutro o czternastej po wykładzie, być może poświeci panu chwilę.
-Dziękuję.
Odłożył słuchawkę, usiadł. Usiadł, przymrużył lekko oczy.
Kiedyś by do mnie przyjechano, kiedyś każdy znał, kiedyś wszyscy bili znajomymi. Dziś? Dziś muszę się dopraszać durnej telefonistki o rozmowę z dawnym przyjacielem, dziś muszę prosić by wiedział jak umarł... jak umarł mój synek. Jutro będzie bolało, zapewne...
Powstał, kolejny dzień katorgi, kiedy nic nie robił wracały wspomnienia o małym Udo, kiedy był wśród innych ludzi, tracił zmysły od ich emocji. Poszedł do kuchni, zrobił sobie herbatę. Nim ta się parzyła usiadł powrotnie na łóżku i wpatrywał się w zawartość słoika.
Byle do południa, byle do południa...
Zamknął oczy i tak siedział, siedział gdyż jego życie nie miało celu. Miało tylko ból. Krzywdził siebie i innych. Starł się o niczym nie myśleć co było w jego przypadku trudne. I tak siedział w półśnie, oczekując na niewiadomo co. Na mijający czas, minuty żywota.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline