Czytając wasze wypowiedzi, widzę, że zakładacie tę optymistyczną wizje post apokalipsy- mimo zagłady społeczeństwo i jego wiedza, zdobycze kultury czy filozofii mają się bardzo dobrze.
A co w ujęciu postapo bliższego Falloutowi?
I bez założenia, że wszyscy mają to szczęście i mieli kontakt/urodzili się w pozostałościach wielkich miast gdzie jakaś wiedza, i chęć zachowania jej przetrwały?
Jakie może być podejście do wiary typowego Tribala, jaki urodził się w wiosce wśród innych sobie podobnych, gdzie nie ma ludzi piśmiennych.
co w tym momencie robimy z wiarą?
Otóż mamy powrót do czasów pogańskich, gdzie każde zjawisko natury niesie za sobą ingerencje boga, lub sił wyższych, dodatkowo doprawione absolutnymi strzępami jakiejś wiedzy 'z przed' i resztkami technologi jaka dodaje temu smaczku.
Wyznawanie radioodbiornika jaki raz na jakiś czas coś zaskrzeczy , sprowadzając na swego kapłana dziwne wizje?
Święte- napromieniowane miejsca? Wizje pierwsza klasa...
Nawet w Neuroshimie trafiają się cuda nie widy.
Ktoś poczytał w co wierzą Ludzie Pustyni?
Właśnie w matkę pustynie, a dokładniej kryjąca się pod tym określeniem matkę naturę.
Im dalej od technologi, tym człowiek bardzie jest wystraszony naturą.
Zwłaszcza tą zniszczoną nie czyimi innymi, a w najwierniejszym stopniu ludzkimi rękoma.
A żeby ją 'obłaskawić' personifikuje ją, dając jej boski kształt.
Według mnie do tego powinny, prócz oczywiście dużych miast, czy ośrodków społecznych dążyć nurty religijne w światach posta apo, oczywiście wyłączając takie cuda jak wyznawcy atomu/wielkiej maszyny/końca wszystkiego.
__________________ Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay |