" Łoho... no to mi sie dostało za dziewki temperament" - pomyślał kozak odstawiając beczkę i ruszając z kuflem za panienką.
Zastał ją czyszczącą konia, staną żeby nie rzucać się w oczy. Następnie ruszyła do swego pokoju, podszedł cicho pod drzwi i usłyszał plusk wody. Kompała się, spróbował dostrzec coś przez szczelinę w drzwiach i dziurkę od klucza, niestety nic nie zobaczył.
Zakręcił wąsa i skończył pić piwo.
Za chwilę Klara wyszła a Kozak ruszył za nią, nie miał zamiaru znów narazić się szlachcicowi, gotowi jeszcze na bruk go wyrzucić i nic nie zapłacić. W głównej izbie młoda Kislevka wdała się w dysputę z Elfem. Przysiadł stolik obok i kiwną żeby mu piwa przynieść. Nie podsłuchiwał bo go to nie interesowało, ale gdy zaczął śpiewać bard ojczyste piosenki to i sam pod wąsem nucił a czasem i dośpiewał jakieś zdanie. Przez chwilę poczuł się jak w Kozackiej Karczmie.
Zaraz Adren i Klary się czepiać zaczął. Ale kara za jej wybryki miała na plecy Dymitra spadać.
- Oto sprawiedliwość szlachecka. - burkną pod nosem i łykną więcej piwa.
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. |