Kiedy Jaime wspomniał o zakochanym w nim koledze, Carmen nie mogła oprzeć się refleksji, że się nie dziwi. Miała tylko nadzieję, ze jej twarz nie mówi tego głośno za nią.
Spotkanie w Limie mężczyzny ładnego, zadbanego i niegłupiego nie było proste. Wiedziała to na pewno. Bo w ciągu tych ostatnich kilku lat, kiedy już zrozumiała, że ma moc, zdarzyło jej się wykorzystywać ją do trywialnych celów. Nie była beznadziejną romantyczką, ale miała 26 lat i syna. Czas gonił, a Carmen nie chciała zasypiać już sama.
Niestety. Limańczycy byli albo biednymi niedomytymi wieśniakami, którym jedno pokolenie w mieście nie wystarczyło by nabrali nawyków codziennej higieny. Ba często nawet nie starczyło by pozbyli się pcheł. Do tego te płaskie inkaskie twarze, krótkie nogi i niemyte włosy. Zgroza. Albo byli bogatymi świniami, dla których istniały tylko dwa typy kobiet, te z ich sfery, z którymi się kiedyś ożenią i w wielkich domach będą je spotykać tylko przy posiłkach i w sypialniach. I kolorowa reszta, niewidzialna, chyba że chodziło o seks.
Jedynie w telewizji i teatrze trafiali się czasem przystojniacy, ale i Ci mieli niewybaczalne mankamenty. Byli albo za bardzo macho, albo uzależnieni, albo żonaci. A często wszystko naraz. Jeszcze inny typ spotykała w Bibliotece Narodowej, w której zawzięcie szukała odpowiedzi. Intelektualiści, mężczyźni bez mięśni, bladzi i zgarbieni, którzy chętnie pomagali znaleźć jej książkę czy czasopismo, nigdy jednak nie rezygnowali z protekcjonalnego tonu i natarczywego wgapiania się w dekolt.
Powstrzymała zalewające ją fale złości na większość rodzaju męskiego. Skup się na dobrych i pięknych – patrzyła na Baylego – stronach życia. Słuchała uśmiechniętego, rozgadanego zbawcy.
Tak, świetnie rozumiała Jacoba.
- To, skoro nie wybiera się Pan już do Nieba, może chodźmy gdzieś na kawę? – zaproponowała straceńczo. Na kawę o pierwszej w nocy? Albo dworzec albo imprezy.
- Albo zapraszam do mnie – wypaliła. I poczuła jak cała robi się czerwona. Przesadziłam. W następnym programie otwarcie poprosi by napalone panienki przestały go publicznie molestować. Nie wykręcę się, że naprawdę miałam na myśli tylko kawę. Chciała zapaść się pod ziemię. |