Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2008, 19:09   #128
lopata
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Marynarz chwilę spoglądał osłupiały na słowa co niektórych. Zaraz jednak machnął ręką odganiając złe znaczenie wiadomości, które mu zapodano.
-Głupie gadanie. Tu za palisadą bezpieczniej nie może być. Straż nas pilnuje i chroniła do tej pory. Czemu miało by to się zmienić? Rubta co chcecie. Rano Was zbudzę, bez obaw, nim kury wstaną wy będziecie jeść już śniadanie.-Na wzmiankę o morzu karczmarz wstał rozmażony i spoglądając gdzieś w dal szedł do kuchni zaśpiewując sobie pod nosem niezbyt cicho jedną z przyśpiewek.
-Kiedy w knajpie "Pod Kotwicą"
Zbierze się żeglarska brać,
Opowieści wolno płyną,
Zaraz w kości zaczną grać.

Stary bosman fajkę kurzy,
I popija z flaszy rum.
- Statek mój był bardzo duży
Zwał się dziarsko: "Złoty Sum".

Słynął on na wielkich morzach,
Był postrachem wszystkich wód.
Dzielna też była jego załoga,
Forsy wtedy było w bród.

Prawie cały świat opłynął,
Dumnie nawet szedł na dno,
Gdy do Arabii i Kataju płynął,
Wiatr o skały strzaskał go.

Opowiada stary wyga,
Aż po knajpie idzie kurz,
Jak do Marienburga długo płynął,
W starej beczce, gdzie był rum.

Będąc w środku i wychodząc z miotłą, aby omieść alkierz, śpiewał dalsze zwroty jednak już ciszej, dla własnego zadowolenia i aby praca mu lżej szła. Spokojnie jedząc i nie chcąc zamienić więcej słów przy karczmarzu, dokończono posiłki i odchodząc na górę jeden za drugim weszliście do pokoju. Pożegnalne słowa piosenki głośniej odśpiewane przez marynarza "forsy wtedy było w bród" odprowadziły Was na górę. Karczmarz, nie śpiewał tego do Was, nawet nie kłopotał się aby spojrzeć na odchodzących klientów. Wchodząc do pokoju widzicie cztery posłania zbite z desek, lecz na wierzchu widać było coś co przypominało materac. Jednak z wygodą i sposobem w jaki się układało to coś, daleko mu było do tego znakomitego wyposażenia szlacheckich pokoi jakim był prawdziwy materac. Bądź co bądź, ten worek wypchany grubo słomą był lepszą perspektywą do spania niż twarde deski. Obleczone dodatkowym materiałem dwa koce, były dodatkiem, z którego pierwszy koc pełnił rolę poduszki, drugi zaś kołdry. Po lewej i prawej stronie, w każdym rogu pokoju stały łóżka a pomiędzy nim znajdowały się po jednej szafce na każdą parę łóżek. Na szafkach stały miski i dzbany ze świeżą wodą. Poskładane w nieładzie kawałki materiału, służyły jako ręczniki. Dodatkowo na szafkach stały po jednym kaganku, które teraz nie były zapalone. W tym pokoju nie znajdowało się żadne okno, a drzwi były zamykane na rygiel.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline