Adren spojrzał na wiernego sługę. Uśmiechnął się jak można go nie lubić. - Jak mógłbym ci odmówić Alfredzie twojej prośbie wystarczy, iż się ukorzy i przyrzeknie ten kozaczyzna, iż będzie znał swoje miejsce i wykonywał lepiej niż do tej pory swoje obowiązki to daruję mu.
Potem Adren rozejrzał się po sali. Zamieszanie było duże ojciec Otto coś mówił o zabijaniu krewniaczki.
- Ależ ojcze nie wiem, o czym mówisz chcę tylko ukarać krnąbrnego i leniącego się sługę tak jak się należy. Jeśli jednak skruchę okaże to na prośbę mojego wiernego Alfreda daruję mu. Nawet na myśl mi nie przyszło, aby jakąś krzywdę uczynić krewniaczce, do czego ona najwyraźniej dąży hańbiąc się swoim zachowaniem. Rozkapryszona jest tak jak to zwykle bywa u najmłodszych latorośli.
Potem spojrzał na milczącego do tej pory kozak. - No jak doczekam się przeprosin czy mam wezwać pachołka. Zważaj też na swoje słowa.
Słysząc przemowę Klary znowu krew w nim zawrzał. - Natychmiast przestań się zachowywać jak mała dziewczynka. Tylko zachowaniem swym hańbisz całą nasza rodzinę. A co Dymitra jak do tej pory robiłaś wszystko, aby utrudnić swemu słudze zadanie. Teraz jest mój jak zabawka, z twoje winy ukarany zostanie, jeśli nie przeprosi za swój prędki język, ty zaś ze swojej strony możesz mu to ułatwić nie uciekając tak ciągle.
"Tak naprawdę to nie mam ochoty karać kozaka o wiele bardziej te plagi należą się i to od dawna Klarze, za jej zachowanie. Czemuż to jej ociec nie mógł wykazać trochę twardszej ręki i parę razy użyć rózeg, i czemuż ten krzyż zrzucili na moje barki.”
Rozglądając się po karczmie smutno pomyślał szalchcic.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 24-04-2008 o 22:31.
|