|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-04-2008, 17:15 | #31 |
Reputacja: 1 | „Vereno pomóż mi z tą smarkulą. Teraz jeszcze się obraziła i co ja jej rodzicielom powiem” Rozejrzał się po sali. Nagle dojrzał wychodzącego na schody i obrażającego go Dymitra. - Stój kozacze jak śmiesz równać się ze szlachcicem, trzeba cię widocznie nauczyć moresu i pokazać gdzie twoje miejsce. Gospodarzu karz zawołać, jakiego pachołka z porządna lagą niech tam na dziedzińcu wlepi dwadzieścia. To cię może rozumu nauczy. Adren szybko opróżnił stojący na jego stole kufel z piwem. - Głupia smarkula naczytała się romansów i eposów rycerskich i teraz zdaje się jej pewnie, iż sir Gweinem jest, albo kimś takim. Usłyszał wszelkie słowa Ojca Otta były może i mądre, ale sprzeczne z jego odczuciami. W Adrenie prawie krew się gotowała ze złości. „Nie zabija się krewnych” pomyślał i dzięki temu się jedynie opanował.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 24-04-2008 o 22:22. |
24-04-2008, 17:57 | #32 |
Reputacja: 1 | Klara właśnie otwierała drzwi elfowi kiedy usłyszała co Arden powiedział do Dymitra. Wiedząc co się może stać, nienamyślając sie nawet sekundy, chwyciła łuk i o mało nie przewracając elfa, jednym skokiem stanęła u szczytu schodów. Panie uspokój tego szaleńca zanim coś złego zrobi - zwróciła się do elfa, niespuszczając oka z tego co działo się w sali Ostatnio edytowane przez Gwena : 24-04-2008 o 19:58. Powód: Decyzja MG |
24-04-2008, 19:07 | #33 |
Reputacja: 1 | Alfred wszedł do karczmy za Adrenem. Solidny dach nad głową i ziemia pod stopami wprawiła go w dobry nastrój. Podróże były według niego zbędne i nie rozumiał czemu ludzie z własnej woli męczą się przenosząc się z miejsca na miejsce. On jak każdy szanujący się niziołek cenił domowe zacisze, ale obowiązki zmusiły go do tej nieznośnej tułaczki. Kozak, który zajął się nalewaniem piwa nie zdążył poczęstować Merricka. Dlatego bosonogi kucharz podszedł do karczmarza i lekko pociągnął go za habit. - Panie, czy mógłbym prosić o nieco tego piwa co je tak dobrze warzysz? - zapytał z uśmiechem. Mnich skinął głową i nalał niziołkowi kufel piwa. Alfred trzymając kufel wyglądał komicznie. Kufel był za duży i musiał go trzymać obiema rękoma, gdyż jedną dłonią nie mógł go objąć. Usiadł koło Otta, który sączył już swój złocisty trunek i grzał się przy kominku. Greenhill polubił mnicha, mieli podobne zainteresowania - obaj lubili jeść i pić. Mnich był też pogodnym człowiekiem i to także odpowiadało niziołkowi. Siedząc cicho, pijąc piwo i kosztując jadła jakim częstował ich gospodarz, Alfred rozglądał się po karczmie i przysłuchiwał się rozmowom towarzyszy. Nagle w karczmie zawrzało, jego pan zaczął się kłócić ze swoją kuzynką. Wybuch Adren nie zdziwił służącego, znał już go przecież wiele lat i wiedział jak porywczy jest jego pan. On na szczęście potrafił unikać jego gniewu, a może po prostu szlachcic nie brał go nigdy na poważnie. Alfred aż podskoczył, gdy Otto zerwał się z ławy by pogodzić kłócących się. Słuchał jego słów jednak wiedział, że takie słowa nie docierają nigdy w takiej chwili do jego pana. Wiedział, że szlachcic musi sam ochłonąć, by można było z nim w spokoju porozmawiać. Gdy Kozak obraził Adrena, a ten zaczął mu grozić, Merrick zrozumiał, że sytuacja zaczyna być niebezpieczna. On sam nie lubił przemocy i nie brał nigdy udziału w bójkach i innych rozróbach. Tu jednak prócz krwi, ktoś mógł życie stracić. - Panie mój, daruj mu... - poprosił Adrena. - Daruj też pani kuzynce twej. Ona charakter ma taki jak ty mój panie. Znam cię panie nie od dziś i wiem, że byłeś w jej wieku tak samo porywczy. Jak na niziołka jestem jeszcze młody, ale na ludzkie lata mam już setkę lat i wiele widziałem. Nie warto krwi przelewać.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane, Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |
24-04-2008, 19:14 | #34 |
Reputacja: 1 | Ojciec Otto stał pośrodku sali, patrząc raz na Klarę raz na Adrena: „ Przecież oni się tu pozabijają”- pomyślał. - Klaro! Zaklinam Cię, na wszystkie świętości i wartości, które są drogie twemu sercu! Zaklinam Cię na Sprawiedliwą i pozostałych bogów! Odłóż łuk i uspokój się! Nie ma problemu czy też zwady, której nie można byłoby rozstrzygnąć na drodze rozmowy, spokojnej dyskusji. Bacz na me słowa i oceń je w swym sercu, czyż nie są słuszne? Czemu nie chcesz załagodzić sporu? Odpowiedz!- Wykrzyknął ojciec Otto, wbijając w Klarę swój wzrok, który w tej chwili był niezwykle surowy. |
24-04-2008, 19:33 | #35 |
Reputacja: 1 | Długa, nudna podróż nareszcie skończyła się. Obudził się dopiero, gdy elf zaczął mu pomagać zsiąść z elfiego rumaka. - O rzesz, zasnąłem? Kur... Kurczę, jak mnie boli rzyć! Jasny gwint, idę się odlać! - ostatnie słowa wypowiedział cichym szeptem, co elf skwitował nikłym uśmiechem. Zsiadł z pomocą przyjaciela z konia i poszedł szukać wychodka. Wszedł do karczmy w chwili, gdy Klara spoliczkowała szlachcica. - Kurwa, co tu się dzieje? Ledwo was zostawić na chwilę, a już się dzieciaki biją! - skomentował głośno, lecz zapewne krzyki kłócących się zagłuszyły jego słowa. - Swoją drogą musiało boleć. Twarda babka. nie da sobie w kaszę dmuchać. Zastanawiam się, czy któryś z moich pobratymców nie zmieszał przypadkiem krwi... - słowa te przeszły przez jego myśl. Spojrzał na drugiego krasnoluda, zastanawiając się, czy wtrąci się niepotrzebnie w dyskusję. - Mam nadzieję, że nie - wyobraził sobie Adrena błagającego Klarę o litość. Nie przyszło mu to wybitnie trudno. Zobaczył przyjaciela ruszającego śladem mieszkanki Kislevu. Podszedł na górę schodów już wtedy, kiedy ona tam stała z łukiem w ręku. Stanął dokładnie na linii strzału, zatrzymał maga życia, który chciał już iść na dół, uśmiechnął się serdecznie do kobiety i szepnął: - Warto strzały marnować? Uspokój się, panienko. Jak jeszcze raz będzie pyskował, chociaż nawet nie wiem, o co poszło, to wtedy się załatwi. Nienawidzę zarozumiałej szlachty, a panienka mi na taką nie wygląda. W przeciwieństwie do tego tam na dole. Mój przyjaciel z dzieciństwa chętnie by to wszystko z nim załatwił. Dazaan Stalowy But. Zgadnij, skąd się wziął jego przydomek i gdzie lubił kopać - uśmiechnął się znowu, tym razem dość przebiegle. Na twarzy kransoluda taki uśmiech nie wygląda zachęcająco, ale i tak Dwain miał nadzieję, że Klara się roześmieje. No dobra, uśmiechnie chociaż, bo nie wszyscy rozumieją jego żarty tak dobrze, jak Czarne Drzewo.
__________________ "Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD "Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha." |
24-04-2008, 19:55 | #36 |
Reputacja: 1 | Masz rację Mości Dwainie, Twój przyjaciel by się przydał bo ktoś tu ma piekielną ochotę dziś na bójkę. A nic tak rozumu nie uczy jak mocny kop w żyć. - rzekła Klara trzymając w ręku gotowy, ale nie napięty łuk. - Powiedz mi mości Panie czy u Was też wasze Panie mówią, że mężczyźni nigdy nie przestają być dziećmi i jak mają moc lub władzę to zaczynają szaleć? Czy to tylko nasza ludzka cecha? A co do strzał - nie mam zamiaru ich marnować, ani nie chcę ich używać, ale pomyśl co się stanie jak ten magus postanowi naprawdę ubiczować kozaka. Dodam - mojego kozaka! Ostatnio edytowane przez Gwena : 24-04-2008 o 20:01. |
24-04-2008, 20:08 | #37 |
Reputacja: 1 | Adren spojrzał na wiernego sługę. Uśmiechnął się jak można go nie lubić. - Jak mógłbym ci odmówić Alfredzie twojej prośbie wystarczy, iż się ukorzy i przyrzeknie ten kozaczyzna, iż będzie znał swoje miejsce i wykonywał lepiej niż do tej pory swoje obowiązki to daruję mu. Potem Adren rozejrzał się po sali. Zamieszanie było duże ojciec Otto coś mówił o zabijaniu krewniaczki. - Ależ ojcze nie wiem, o czym mówisz chcę tylko ukarać krnąbrnego i leniącego się sługę tak jak się należy. Jeśli jednak skruchę okaże to na prośbę mojego wiernego Alfreda daruję mu. Nawet na myśl mi nie przyszło, aby jakąś krzywdę uczynić krewniaczce, do czego ona najwyraźniej dąży hańbiąc się swoim zachowaniem. Rozkapryszona jest tak jak to zwykle bywa u najmłodszych latorośli. Potem spojrzał na milczącego do tej pory kozak. - No jak doczekam się przeprosin czy mam wezwać pachołka. Zważaj też na swoje słowa. Słysząc przemowę Klary znowu krew w nim zawrzał. - Natychmiast przestań się zachowywać jak mała dziewczynka. Tylko zachowaniem swym hańbisz całą nasza rodzinę. A co Dymitra jak do tej pory robiłaś wszystko, aby utrudnić swemu słudze zadanie. Teraz jest mój jak zabawka, z twoje winy ukarany zostanie, jeśli nie przeprosi za swój prędki język, ty zaś ze swojej strony możesz mu to ułatwić nie uciekając tak ciągle. "Tak naprawdę to nie mam ochoty karać kozaka o wiele bardziej te plagi należą się i to od dawna Klarze, za jej zachowanie. Czemuż to jej ociec nie mógł wykazać trochę twardszej ręki i parę razy użyć rózeg, i czemuż ten krzyż zrzucili na moje barki.” Rozglądając się po karczmie smutno pomyślał szalchcic.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 24-04-2008 o 22:31. |
24-04-2008, 20:23 | #38 |
Reputacja: 1 | Będąc już w karczmie przewiesił wielki młot przez plecy zdejmując z nich tarczę. W razie problemów nie było miejsca na szerokie wymachy bronią. Z lekką też cierpliwością przysłuchiwał się kłótni szlachciców. Póki co nie zbierało się na burzę. Gdy jednak młódka chwyciła za broń ruszył krok naprzód gotów stanąć między szlachcicem a dziewczyną. Zdawało się że ma jednak więcej rozumu gdy wycofała się do tyłu. - Do diaska chyba nikt jej nie uczył manier i wszystkie lekcje opuszczała. - warknął na wpół do siebie. - Gdyby spędziła tydzień w krasnoludzkiej rodzinie w mig by się nauczyła rozumu i porządku. Gruby mnich zdawał się próbować słowami rozwiązać zatarg, lecz kiepsko mu to wychodziło. Alrik spojrzał jeszcze w ślad za młódką i widząc jak ta chwyta za łuk stanął na linii strzału unosząc tarczę by zasłonić Adrena. - Spokój do kurwy nędzy - krzyknął twardym głosem - Opuść panna ten kijek albo jakem Alrik Stormhammer ta karczma spłynie krwią. Miał swoje obowiązki i nie miał zamiaru dopuścić by Adrenowi coś się stało.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć." |
25-04-2008, 00:21 | #39 |
Reputacja: 1 | Dymitr stał milcząc i dziwiąc się jak tak pięknie się kłótnia rozwija. Jakby się wszyscy siekać zaraz zaczęli to nawet Kozacką karczmę przebiją. Kozak wciąż miał w dłoni nie schowany i odblokowany wcześniej pistol. Mógł go w każdej chwili użyć i zgładzić szlachcica. Krasnal rzuciłby się na niego, raczej szybko by go pokonał. Reszta by się pewnie z szoku nie ruszyła. Niestety opcja ta sprawiła by brak zarobku a i pewnie niemożność pojawienia się w Kislevie... Krasnolud nagle krzykną i wszyscy umilkli. - Nie groź krasnoludzie komuś, komu do pięt nie dorastasz. - powiedział szczerząc zęby - Panie Adrenie, czym to pana uraziłem? Czyżby prawda pana w oczy kuła? Nie pan mnie wynajął, mam służyć panience Klarze i ją chronić. Nie masz pan prawa mnie karać. Mylę się? Czyżby prawo imperialne aż tak nisko upadło? - Śmiał się sam do siebie i odwrócił uwagę nim usłyszał odpowiedź - Karczmarzu! Polej wszystkim bo od gadania gardło zasycha.
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć, oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. |
25-04-2008, 08:10 | #40 |
Reputacja: 1 | Widząc opanowanie Dymitra Klara westchnęła z ulgą. Jeszcze jest szansa na uniknięcie rzeźni, teraz wszystko w rękach jej kuzyna. Jednak wyniesiona z Kisleva nieufność do magów nakazywała dalszą ostrożność. Przecież każdy mag jest szalony (oczywiście poza wiedźmami lodu), a magowie ognia - za jakiego podawał się jej kuzyn - ponoć bardziej niż inni. |