Michaś
Chłopak odetchnął z ulgą, kiedy dziwna kobieta odleciała i nie krył się z tym. Od początku ta cała Matka Gąska irytowała go i wątpił w jej podejrzaną bezinteresowną pomoc, która miała się objawić w zasadzie czym? Opowiedzeniem bajki, poczęstowaniem ciasteczkami – dla Michała były to bzdurne rzeczy, nic więcej. Kuba najwyraźniej czuł się winny obrażenia Matki Gąski gdyż rzekł: - Gdy stanę się wredny w stosunku do was - powiedział ponuro - to mnie zastrzelcie.
- I zakneblujcie mnie lepiej, gdy znowu kogoś spotkamy - dodał.
-Możesz na mnie liczyć – odrzekł złośliwie Michaś, który ku swojemu obrzydzeniu zaczął odczuwać przyjemność, dlatego, że tym razem to nie on tylko Kuba zawalił. Chcąc się niejako przed sobą zrehabilitować i jakby bojąc się, że ktoś mógłby usłyszeć jego myśli powiedział do chłopaka. – Daj już spokój, nie twoja wina, że odleciała. Pewności i tak mieć nie mogliśmy czy była po naszej stronie a ryzykować nie miałem ochoty. Ciastka zostawić, zostawiła.
Dopiero teraz poczuł ssanie w żołądku, które po chwili objawiło się głośnym bruuuuuum sprawnie zamaskowanym przez kaszlnięcie. –Ekhm uważam, że powinniśmy skorzystać z podarunku, nie jest on raczej zatru…-nie dokończył bojąc się wypowiedzieć ostatnie słowo, wiedział, iż nie tylko on o tym myślał, ale i jemu zrobiło się głupio z powodu jego nadmiernej podejrzliwości. Dokończył już smutnym tonem– w każdym razie najmłodsi i zmęczeni powinni się posilić.
Zerknął na Alusie i Misie, jako dwie dziewczynki powinny być objęte szczególną opieką i Michaś miał nadzieje, że i reszta chłopaków będzie tego samego zdania. –„Jeszcze mam sporo sił, nie potrzebuje nic do jedzenia, dam radę, dam radę…” – powtarzał w myślach, lecz głód nie da się w wieczność oszukiwać. |