Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2008, 09:00   #34
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Krasnolud kroczył za młodym kapłanem, równocześnie usiłując zdrowym okiem zauważyć jakikolwiek szczegół, który mógłby im pomóc w misji.
~ Na Młot Moradina, oby reszta poszła tak samo łatwo. ~
Wiele czasu na obserwację nie miał. Aż taka wielka ta świątynia nie była i przed przełożonym akolity stanęli nieco zbyt szybko, jak na gust Galeda.
Spojrzał do góry, nieco za bardzo do góry, jak na jego gust i otworzył usta, by powtórzyć bajeczkę o widzeniu. Jeszcze szybciej je zamknął z trzaskiem, gdy usłyszał, że Shan Thar każe im poczekać. Udając pokorę skłonił głowę i powiedział:
- Ttak, kapłanie - z największym szacunkiem na jaki mógł się zdobyć.
Być może wyglądało to nieco dziwacznie, ale zwykle wyżsi kapłani mieli o sobie wielkie mniemanie i wszelkie okazywane im przejawy szacunku i pokory uznawali za coś normalnego.
Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę najbliższego ołtarza.
~ Pochwalne modły... ~
Gdyby szybciej myślał dowiedziałby się od Tunastera Dranika, jak wyglądają modlitwy do Mystry. Trzeba walnąć się w piersi? Ukłonić do ziemi? A może paść plackiem na posadzce?
Odszedł parę kroków, a potem przyjął postawę mniej więcej taką, jak inni znajdujący się w tej świątyni ludzie. Usiłując przywołać na twarz wyraz pełen natchnienia wgapiał się w ołtarz.
Tak się skupił na odgrywaniu roli, że dopiero po chwili spostrzegł, że koło niego nie ma Gryfa.
~ Gdzie polazł ten... ~
Nie dokończył obrazowego epitetu, jakim chciał obdarzyć towarzysza, gdy dostrzegł go tuż przy wyjściu i to nie uciekającego co sił w nogach, o co go w pierwszej chwili podejrzewał.
Dłonią powstrzymał opadającą szczękę i tylko gapił się na maga, który obściskiwał jakiegoś elfa, jakby odnalazł właśnie brata. Lub kochankę.
~ Tfu, facet z facetem ~ zrobiło mu się niedobrze na myśl, kogo na towarzysza zesłał mu jakiś złośliwy bóg. Był tolerancyjny, ale nie aż tak...

~ Elf? Wizja? Talos? Zniszczenie? ~
Jedynym okiem, z którego wprost tryskało osłupienie, wpatrywał się w Creada. Znał i rozumiał każde z tych słów z osobna, ale połączone razem stanowiły mieszankę, której nie potrafił pojąć. Miał nadzieję, że brak zrozumienia z czasem przejdzie...
- Dostać się do wnętrza wzgórza, powiadasz? - powiedział cicho, ciągle oszołomiony, gdy mag wreszcie się zamknął. - Tylko my dwaj, czy on - wskazał elfa - też?
Rozejrzał się dokoła. Miał nadzieję, że nikt nie usłyszał tych słów. Ani nie słyszał wcześniej, co mówi rozgorączkowany Gryf.
- Niedługo zostaniesz akolitą, to cię tam sami wpuszczą - stwierdził. Nie sądził, by dzień czy dwa zwłoki robiły aż tak wielką różnicę...
 
Kerm jest offline