Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2008, 12:17   #12
nonickname
 
nonickname's Avatar
 
Reputacja: 1 nonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputację
Buba

Postanowiłeś udać się do tego kogoś kto da Ci narzędzia do zrobienia ultrakuku, tym niemiłym panom co siedzą teraz w loszku. Czym prędzej czmychnąłeś na korytarz ciągnąc za sobą po posadzce cep bojowy. Mijasz kolejne korytarze podśpiewując:
Hej ho
Hej ho
Kroić, miażdżyć
By się szło

I tak po pół godzinie byłeś na miejscu. Nie miałeś pojęcia gdzie znajdziesz tego całego Mekhaniacka, ale gdy zobaczyłeś w jednym z korytarzy błysk, usłyszałeś huk i właśnie przez otwarte na oścież metalowe drzwi wyleciał płonący snotling, domyśliłeś się, że jesteś na miejscu. Pisząc wyleciał bynajmniej nie miałem na myśli zwrotu: wybiegł.
Zresztą to nieistotne, bo teraz jego zwęglone resztki robią za gobelin na ścianie - z tak dużą siłą uderzył. Och, wesoła i pełna nowych doświadczeń może być praca kata!
Przestąpiłeś próg warsztatu i dostrzegłeś Mekhaniacka. Poznałeś tego Goblina po obłędzie w oczach, goglach, zabrudzonym od smaru fartuchu, pasie na narzędzia, ślinotoku i jakimś bełkocie o zagubionym śrubokręcie. Poza tym miał identyfikator z imieniem (którego nie mogłeś przeczytać, bo o ile jakoś czytasz, to ten kto podpisywał ID nie umiał pisać). A domyśliłeś się, że jesteś w warsztacie, bo pełno tu jakiś dziwnych maszyn, narzędzi, puszek ze smarem i cała masa, wręcz niewyobrażalna ilość czerwonej farby.
Stary Goblin przestał najwyraźniej szukać swojej zguby, bo wbił w Ciebie wzrok.
Achach. Czekałem na Ciebie. Chodź za mną. Mam nadzieję, że lubisz ból… Hyhy.
Makhaniack każe Ci podążać za sobą, prowadząc Cię do drugiego pomieszczenia.
No to zobaczymy z czego jesteś zrobiony… Hyhy.


Lele, Szmata, Słodziak i last but not least Kilu.

Hmm. Korytarze w Morgiev musiał projektować jakiś pokręcony pajac. Są źle oznakowane, jest ich stanowczo za dużo i wiele złego można by na ich temat pisać, ale na pewno nie da się im zarzucić tego, że są różowe i wykonane z pluszu (to nie róż, tylko wyblakła krew, i to nie plusz, tylko grzyb i mech).
Ale ja nie o tym, tak więc nasza dzielna Ekspedycja starannie wyselekcjonowana przez tęgi umysł Paragrafa zmierzała ku nowej przygodzie, czy tez jak kto woli – eksplorować nowe niezbadane tereny (wentylacja była czyszczona za poprzedniego namiestnika Morgiev, czyli jakieś 200 lat temu).
Po błądzeniu po krętych korytarzach, których plan spisany na kartce z pewnością spowodowałby obłęd u każdego kto rzuciłby na niego okiem (i nie mam tu na myśli oka Lele) - udało się – stoicie przed właściwym wiatrakiem.
Poznaliście to po niewielkiej ilości zgniłego mięsa pokrywającego podłogi i ściany. Ogromne łopaty wiatraka są nieruchome – urządzenie najwyraźniej jest wyłączone. Słyszycie jakiś cichy jęk. Gdy Lele podchodzi ostrożnie w stronę wiatraka, by zlokalizować źródło dźwięku słychać drugie jęknięcie. A w zasadzie wrzask: mooojanoga!
Lele patrzysz pod swoje nogi i widzisz, że nadepnęłaś na snotlinga, a w zasadzie na to co kiedyś było snotlingiem, a teraz nie nadaje się na paszę dla lisów. No może przypomina trochę to co serwują w waszym bufecie.
Kotlet mielony ze sntlinga mówi: Strzeżcie się. Odejdźcie, zanim przyjdzie po was. Bestia. Yyyyyghhh.
Wasz informator nie powiedział nic więcej, gdyż z przyczyn rozległych ran (złamanie otwarte kręgosłupa, brak kończyn dolnych i parę innych ciekawych) odwalił kitę.

Słyszycie jakiś niepokojący dźwięk dochodzący z głębi tunelu… i (sorry, jako MG nie mogę się powstrzymać przed zadaniem tak oldschoolowego pytania w takiej sytuacji) CO ROBICIE?
 
__________________
Arkham Radio

Ostatnio edytowane przez nonickname : 25-04-2008 o 12:20.
nonickname jest offline