Cread zaprowadził elfa (mimo początkowego sprzeciwu) do ołtarza i udzielił szczegółowych wyjaśnień obu mężczyznom. Ku jego zdziwieniu, nie wydawali się zbytnio przejęci. - Tak, Galed, mości elf też idzie z nami. To oczywiste. Wizja miała połączyć naszą trójkę. Z pewnością! I nie, nie mam zamiaru czekać do jutra. Nie ma chwili do stracenia. Kto wie, ile czasu potrzebują kultyści? Pomysł z akolitami był dobry, możemy dalej go ciągnąć.
Następnie elf przedstawił swój punkt widzenia. Mag nie dziwił mu się. Nieznajomy mężczyzna, witający go jak starego przyjaciele i wciągający w (powiedzmy to szczerze) szalony plan. Miał słuszność, posądzając ich o najgorsze okropności- jaki miał dowód, że mówili prawdę? Mimo wszystko, jedna kwestia nie dawała Gryfowi spokoju.
W ostatniej chwili zarwał się i krzyknął za elfem, by ten się zatrzymał. Zanim opuści świątynie, powinien wyjaśnić sobie z Gawrynem jedną kwestię. - Nie wiem, czego szukasz, ale „myśliwski pokój” jest jakoś związany z tym, czego szukasz tu, w świątyni. Musisz uważać, świątynia jest mroczna. I potrafi się sobą zaopiekować.- wyszeptał, przypominając sobie treść przepowiedni. - Cieszę się, że u Emilii wszystko w porządku- rzucił głośniej, by odwrócić od siebie potencjalne podejrzenia. Na zakończenie uścisnął elfowi rękę. Następnie wrócił do ołtarza. -Jeszcze tylko jedna litania- rzekł błagalnym tonem do arcykapłana. Póki co, miał większy problem niż świątynia. Edukację krasnoluda
-Galedzie, mam pytanie-wyszeptał, udając modlitwę-co wiesz o Sztuce?
W razie czego, stopień wiedzy towarzysza na temat nauk mistycznych mógł przesądzić o życiu i śmierci. Trzeba było zaradzić potencjalnej wpadce. |