Ledwie dotknął tą cholerną dziewkę, a ta już zaczęła wrzeszczeć i piszczeć jakby ją co najmniej obdzierali ze skóry! Miał jej przyłożyć, ale ataku na swoje uszy nie zdzierżył. Puścił ją, patrząc oskarżycielsko. -No co?! Musiałaś tak drzeć mordę?
Na domiar złego, z niedalekiej odległości dobiegało pogwizdywanie obdartusa, który na szczęście nie chciał zarobić prostego w nos i nie wtrącał się do niemal "rodzinnej" rozmowy. Leah szybko się uspokoiła. -Gbur i prostak! I tak miałam ci wszystko powiedzieć, ale w odpowiednim czasie!
-Czas jest odpowiedni, gadaj póki jeszcze lańska nie dostałaś!
-Nóż znalazłam, jak spałam za składem, obudziłam się a on był. I cała historia! Chciałam opchnąć u Flotta Muchołapki, ale nie chciał wziąć!
-Coś mi tu pierdolisz mała...
-Sama prawda! Przysięgam! Dawał za mało a i sie pytał skąd mam...
-Ta. A krew?
Dziewczyna zbladÅ‚a, po czym niespodziewanie zaczęła szlochać i rzuciÅ‚a siÄ™ na Petera, obejmujÄ…c go nieco panicznie. –Peter ja go zabiÅ‚am...
Wybuchła płaczem, przyprawiając pasera o całkowitą konsternację (chociaż on sam za cholerę nie znał takich słów). -Niby, kurwa, kogo?
Podkreślenie wypowiedzi dość popularnym słowem dodało mu nieco pewności siebie. -Gustava... znaczy tego w teatrze... to przez te sny! Ja musiałam...
-Że niby ten skurwiel rzucił na ciebie jakiego uroka a ty żeś utłukła tego kiepa na scenie, tak? Nosz kurwa, kobieto! A jak ktoś cię rozpozna?! Trzeba będzie co z tym zrobić, było powiedzieć wcześniej, bym mu wpierdol spuścił a nie tak... Tyle ludzi się gapiło! Jutro z samego rańca pójdziem do tych całych kapłanów i spuszczę im taki łomot, że odwołają wszystkie uroki i jeszcze swoje dupy zaczarują by takiej sraki dostali...
Zdenerwowany Peter dostał nagłego słowotoku. Zaciął się jednak nagle, poklepując niezdarnie Leah po głowie. Czegoś mu brakowało i wiedział czego. -Te, gospodarzu! Daj lepiej jakiego trunka, a i bym zeżarł co bo mi w brzuchu od tego wszystkiego burczy. Ty mała nie szlochaj, takie rzeczy się zdarzają.
Zrobił niezwykle mądrą minę, jakby powiedział jakąś wielką i mocno skrywaną prawdę życiową. -Idź rybę złów lepiej.
Obdartus dał jakiegoś piwka, więc Perer łyknął nie zastanawiając się. Niezbyt dobre, ale nie takie rzeczy się piło. Spojrzał na mężczyznę, który i tak przecież wszystko słyszał. -A ty jak myślisz? Tylko łomot skurwielowi spuścić, czy od razu po łbie by już nie wstał?
Jasne było o kim mówi... |