Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2008, 14:42   #3
Lord Artemis
 
Lord Artemis's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumny
Chatka, w której zamieszkał Racimir była malutka, ale dobrze urządzona i zawsze czysta... Mieszkał tutaj sam, lubił samotność, ciszę i spokój. Jednakże często wychodził do pobliskiej karczmy napić się miodu i porozmawiać z miejscowymi... Życie leciało tutaj powoli i monotonnie jednak Racimir lubił je... Mógł oderwać się od problemów i wspomnień....

Wstał Rano i wyszedł z chatki, powietrze było świeże i czyste... Powoli wykonał kilka ćwiczeń rozciągających mięśnie a następnie umył twarz i ręce w wiaderku wody... wszedł do chatki, zjadł obfite śniadanie a następnie ruszył do stojącego niedaleko przywiązanego do pala konia... Gdy tylko nakarmił zwierze ruszył żwawo w kierunku miasta... Ponieważ w karczmie nie mógł skorzystać z cudownych porcji miodu, bo jak twierdził karczmarz skończył się, Racimir zakupił potrzebny prowiant i ruszył w drogę powrotną do domu... Do końca dnia rąbał drewno przygotowując się na gorsze dni, chłodniejsze dni...

Nastał wieczór... Racimir rozłożył się wygodnie w obitym świńską skóra fotelu, wyłożył nogi na drewnianym stołku i powoli , nie spiesząc się popijał miód z drewnianego kubka... Oczy miał lekko przymknięte... Powoli zatapiał się w krainę snów gdy nagle rozbudziło go pukanie do drzwi... Racimira nikt raczej nigdy nie odwiedzał, więc zupełnie nie przypuszczał kim może być dana osoba... Odłożył kubek na stół i ruszył w kierunku drzwi... otworzył je a w drzwiach ujrzał urzędnika- doradcę Pana Ziemomysła...

- Witaj o Samonie!- Rzekł donośnym mocnym głosem Racimir. Był lekko zdziwiony czego może chcieć ten człowiek.
-Witaj o Racimirze. Sprawa jest. Pomocny byłbyś do niej.- Odparł prosto z mostu i bez wyjaśnień Samon...
-Jakaż to sprawa?
-Przekonasz się. Podejdź pod wejście do grodu, tam do bramy. Weź ze sobą miecz i zbroję! Czas mnie nagli. – Rzekł jeszcze Samon i odszedł w mrok...

Racimir zawsze był pomocny, nigdy nie odmawiał ludziom w potrzebie... Jednak zupełnie nie wiedział, o co może chodzić Samonowi... Zwłaszcza, że kazał wziąć miecz i zbroję... Racimir jednak nie zastanawiał się długo... „Trzeba pomóc to pomogę”- Pomyślał i wyciągnął z kufra kolczugę oraz miecz... Ściągnął podniszczone buty i ubrał lepsze sięgające do kolan. Założył cieplejsza koszulę oraz metalową kolczugę... Przypiął pas z toporkiem. Zarzucił płaszcz z kapturem, przełożył miecz przez plecy i z tarczą wiszącą na ramieniu ruszył w mrok...

Odwiązał konia, złapał go za uzdę i ruszył w kierunku bramy gdzie miał być umówiony z Samonem... Przy bramie spostrzegł kilku mężczyzn oraz stojącego przy nich Samona...
„Ano szykuje się nam chyba grubsza sprawa” – Pomyślał i skierował się wraz ze swym koniem w stronę ludzi... Kolczuga delikatnie dzwoniła przy każdym kroku.. Racimir ocenił przybyłych... Nie wyglądali na wojów, było tam kilku chłopa potężnej budowy aczkolwiek nikt nie dzierżył broni, zastanawiające więc było czego mógł chcieć Samon...

Racimir podszedł do zgromadzonych i donośnym głosem z szerokim uśmiechem na pociętej twarzy rzekł do Samona:

- Miłościwy Panie Samonie ino mi powiedz, co to za sprawa jaką żeś do mnie miał bo ja sam nic nie mogę zrozumieć... Kogoś ubić trzeba czy dziewkę, jaką z opresji wyratować??
 
__________________
Śmierć uśmiecha się do każdego z nas. Jedyne co możemy zrobić, to uśmiechnąć się do niej...
Lord Artemis jest offline