Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2008, 16:37   #636
Odyseja
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
- To nie rany tak go przeraziły...Na arenie gladiatorskiej wielu świetnie wyszkolonych nowicjuszy ginie podczas pierwszej walki, gdyż strach przed śmiercią paraliżuje ich ruchy. Myślę, że po raz pierwszy Turam był w sytuacji, w której jego życie było naprawdę zagrożone. Z czasem przywyknie...lub umrze przy którymś razie. My nic na to poradzić nie możemy. Dobrze by było gdyby ktoś przyjazny był z nim cały czas. Niestety, poza tobą i mną, wątpię by nasz przewodnik darzył kogoś większym zaufaniem.

Druidka uważnie wysłuchała słów Ayednna. Miała ogromną nadzieję, że Turam po prostu jak najszybciej przyzwyczai się do tego typu sytuacji. W końcu czeka ich długa i niebezpieczna podróż, nie mogą więc ciągle zajmować się przerażonym inżynierem.

Gdy elf skończył mówić, druidka udała sie do krasnoluda.

- Jest w szoku. - wyjaśniła Yokurze. - Zapewne nigdy nie był w tak niebezpiecznej sytuacji, więc sam rozumiesz...

Gdy pół-ork odszedł, usiadła na podłodze, oparła się o kanapę na której leżał Turam i w milczeniu wpatrzyła się w okno. Obok nie wyłożyła się Nuhilla, kładąc głowę na kolanach dziewczyny. Luinehilien bezwiednie gładziła dłonią jej lśniące, szare futro. Bała się o wilczycę. Jak zwierze zareaguje w Dzielnicy Świątynnej? Czy przerażenie nie przesłoni jej więzi z panią? Czy na pewno ją usłucha? Pół-elfka miała nadzieję że tak.

Odruchowo otworzyła swój medalion. Od razu przypomniała jej się piosenka, którą tak lubiła. Tą, którą mama ułożyła specjalnie dla niej. Tą którą jej śpiewała kilka godzin przed śmiercią... Luinehilien miała wtedy trzy lata, a nadal dokładnie pamięta jej melodię, słowa i twarz pochylonej nad nią Lorezail...

Druidka zacisnęła powieki, by odpędzić od siebie łzy. Zamknęła medalion. Najwyraźniej wszyscy zaczęli się już zbierać w pokoju obok. Spojrzała na Turama, oceniając jego stan. No cóż, jeszcze nie było najlepiej. Wstała więc i dołączyła do reszty.

Luinehilien wysłuchała słów Ayednna, potem Berianda i Rasgana.

-Ammanie
, mogę iść z tobą? Do tej świątyni?

- Idę się trochę rozejrzeć po mieście. Może wstąpię do Dzielnicy Świątynnej. Postaram się zapoznać troszkę z trasą, którą mamy podążać. Może uda mi się znaleźć coś co pominąłeś Aydennie, choć wątpię w to szczerze. Czy ktoś idzie ze mną?

- Ja niestety nie mogę. - odezwała się pół-elfka, po czym zwróciła się do "przywódcy". - Ayednnie, nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, abym brała ze sobą Turama na inicjację Ammana... Nie jest do końca pewna, jak będzie ona wyglądała, oraz czy obecność osoby spoza kręgu druidów jej nie zakłóci... Beriand, przykro mi, ale to dotyczy również Ciebie. Nie wiem też, ile będzie ona trwała. Proponuję, by Turam został na razie tutaj, a ja wrócę kiedy tylko będę mogła i się nim zajmę.

- Ammanie... Weź te... hmmm... trofea - druidka nie miała pojęcia jak nazwać głowy ghuli - Skoro wykonałeś zadanie, pewnie będziesz musiał otrzymać jeszcze list od kapłana? Dzisiaj pójdę z tobą.

Następnie razem z przyszłym druidem udała się do świątyni Jaśniejącego. Potem w milczeniu poszli do świątyni Pana Kniei, gdzie Amman miał przejść inicjację.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline