Mablung padł na ziemię, czując się tak zmęczony, że nie mógł niczym ruszyć. Podziwiał niebo i powoli starał się uspokoić oddech. Czuł że pomógł. Nie jest już dzieciakiem, któtry tylko stwarzał kłopoty. Teraz zdobył odpowiednią moc by walczyć o to co wierzy i by pomagać najbliższym.
-Gdzie się podział... jak mu tam... Jir'kin?- zapytał shaman.
" Co mnie to obchodzi. Jak dla mnie to mógł sobie odejść" pomyślał Mablung nie będąc w stanie otworzyć ust.
__________________ you will never walk alone |