Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2008, 15:02   #238
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Veinsteel był gotowy na przyjęciu ataku, zaś gdy nadarzył się odpowiedni moment, co nastąpiło stosunkowo szybko, ciął Goblina na szyję, ale tamten przewrócił się. Skutkiem było to, że Półelf nie trafił stworzenia.
Skrzywił się nieznacznie. Właśnie na tym polegała nieprzewidywalność Goblinów. Żaden doświadczony wojownik nie potknąłby się od tak po prostu na prostym terenie.
Oczywiście wiedział, że te pokraczne stworki patrzą jedynie przed siebie. Mają jeden, jedyny kierunek patrzenia. Widziały jednowymiarowo, podczas gdy inne, bardziej prymitywne stworzenia wydziały trójwymiarowo. Jak to się działo, że one jeszcze żyją?
Veinsteel wiedział. Była ich tak ogromna ilość, że stawały się prawdziwym zagrożeniem, jednakże ich siła jest tylko i wyłącznie w gigantycznych ilościach. W pojedynkę są słabowitymi stworzeniami nie mającymi dostatecznej ilości siły oraz prędkości z jedynym atutem nieprzewidywalności, który jest niczym, kiedy ma si przeciwko sobie tylko jedno z tych stworzeń. Hańbą byłoby dać się zranić, ale jednocześnie Vein wiedział, że zlekceważenie nawet jednego Goblina mogło sprowadzić na niego śmierć, którą do tej pory trzymał na dystans.
Półelf widział jak Goblin zbiera się z ziemi i ponawia atak, ale Jeździec bez najmniejszego wysiłku, majestatycznie ciął, przecinając tchawicę. Krew chlusneła strumieniem, jednakże on zdążył się w porę odsunąć i życiowe soki Goblina nie zdążyły go ochlapać.
Rozejrzał się błyskawicznie i zobaczył Tantaliona oraz Falco, dających sobie radę ze swoimi przeciwnikami. Adrila, Aquodayro i Thomas również. Jedynie Lukas miał godnego przeciwnika, a mianowicie Orka.
Lukas leżał na ziemi, zaś Ork wyciągał z siebie trzy strzały Thomasa. Z pewnością stwór był gotowy na zadanie ostatecznego ciosu, więc trzeba było mu pokrzyżować plany.
Veinsteel wiedział, że stworzenia te są bardzo silne, więc nie zamierzał się z nim siłować, gdyż byłoby to głupotą. Każdy blok musi być miękki i zamortyzowany. Twarde bloki sprawdzały się tylko i wyłącznie w przypadku słabych przeciwników. Wiedział również, że Orkowie są wolnymi stworzeniami, więc trzeba bazować na szybkości i pociąć na plasterki zanim ten zdąży podnieść swój wielki miecz.
Vein wiedział, że zanim rozpocznie się walkę, trzeba znaleźć co najmniej jeden słaby punkt przeciwnika. On znalazł już kilka. Słabością była ich powolność oraz oczy.
Błyskawicznie pobiegł za plecy Orka, ale tak, by tamten go nie dostrzegł. W jego umyśle wykrystalizowało się kilka planów. Jeden z nich polegał na mocnym wybiciu się z rozbiegu, prosto na barki Orka z jednoczesnym wbiciem sztyletu w oko, a następnie błyskawicznym zeskoczeniem oraz lądowaniem spory kawałek za jego plecami, gdzie miał zamiar błyskawicznie zdjąć łuk, rzucając ostrza na ziemię i napinając cięciwę ze strzałą, wystrzelić w kierunku kolejnego słabego punktu, a mianowicie miękkiej potylicy głowy Orka.
Nie powinno to być trudne przy takich rozmiarach. To była jego kolejna wada.
Gdyby Ork zamachnął się na niego łapią, a Vein wiedziałby, że go trafi, złapie się jego łapy i wbije mu w nią sztylet, a precyzyjniej to w biceps, stawiając na niej również nogi i całym ciałem odbije się od niej lądując dosyć daleko. Jednocześnie wyszarpnie sztylet z mięśnia stworzenia, rozcinając go.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline