Pytanie maga zdumiało go.
- Sztuka? - podrapał się po brodzie. - Mówią, że malarstwo to sztuka, rzeźbiarstwo... To wszystko - uniósł ręce do góry, pokazując pół świątyni; z daleka mogło to wyglądać jak gest towarzyszący modlitwie - to też sztuka...
Spojrzał na maga. Z twarzy Creada wyczytał, że odpowiedź nie była poprawna.
Potarł nos, spojrzał w sufit. Promienie słoneczne, rozjaśniające świątynię, jemu w głowie niezbyt rozjaśniły.
- To co masz na myśli? - spytał.
Być może magowi chodziło o coś, co znał, ale pod inną nazwą... A może cały czas był jeszcze otumaniony potokiem słów wylanym przez maga i zwariowaną teorią, którą Cread przedstawił.
- Może wyjaśnisz w paru słowach... |