- W takim razie zacznij sobie takiego szukać – nie zdziwiło mnie to, Łukasz zawsze był wybuchowy, w przeciwieństwie do mnie. Przeciwieństwa się przyciągają? zapytałem sam siebie, patrząc na leżące na podłodze krzesełko i wychodzącego Łukasza. Ludzie patrzyli się na nas dziwnie, pewnie usłyszeli co nieco o pierdoleniu. W spokoju dopiłem swój sok, już nie gryząc słomki. Gdy skończyłem, podniosłem krzesełko i ruszyłem za Czarneckim. Jego wulkaniczny temperament czasem potrafił mnie wkurzyć, jego natomiast wkurzał mój stoicki spokój. Chyba...
Szedłem korytarzem w ślad za mym partnerem w podróży i życiu, mimo wszystko chciałem, żeby tak zostało. Pięknie... przebiegło mi przez myśl, gdy zobaczyłem strużkę krwi płynącą po ręce Łukasza i wyłamane deski w ścianie przedziału.
- Po kim odziedziczyłeś tę wybuchowość?... - zapytałem, zanim zdążyłem się opamiętać. Następnym razem pierdyknie twarzą w szybę.
__________________ .
Ostatnio edytowane przez Baranio : 27-04-2008 o 21:31.
|