Piotruś Czarny
„Nareszcie normalny dorosły w tym zwariowanym świecie baśni.” – przeleciało przez głowę Piotrka. Podekscytowany tym faktem zbliżał się do pozostałych dzieci. Szybko stawiał kroki i deptał soczyste źdźbła trawy, które kładły się i równie szybko powstawały nie pozostawiając śladu obutej stopy.
Nagle widok tej pani wywołał w chłopcu niejasne i nieokreślone uczucie braku. Niepokój i smutek pojawiły się na twarzy chłopca. Uczucie zaczęło przybierać coraz wyraźniejszy kształt, a po kilku chwilach można było je zidentyfikować jako tęsknotę.
„Kim właściwie jest ta pani...”
Rozmowa między dziećmi, a tą panią toczyła się już od kilku chwil. Piotruś dostrzegł, że pani nie jest sama. Obok rozkładała skrzydła wielka gęś. Piotrek już był kilka kroków od dzieci kiedy pani powiedziała: „- Chociaż z wysoka uroczo wyglądacie.” – słowa były miłe, ale to „chociaż” miało dwuznaczny wydźwięk. Chłopiec nie słyszał całej rozmowy, więc zdziwił się.
Pani wsiadła na gęś i odleciała. W tym momencie Piotruś wszedł miedzy inne dzieci, które obserwowały odlot.
„Kim właściwie była ta pani...” Piotrek wpatrywał się w oddalającą się kobietę lecącą na gęsi. Pewnie w normalnym świecie byłby zdziwiony tym faktem, ale nie tutaj. Chłopiec spojrzał na inne dzieci pytającym wzrokiem. „Ciekawe czy któreś z dzieci wyjaśni mi…”
- … kim właściwie była ta pani? – myśli niespodziewanie zamieniły się w słowa. |