Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2008, 19:22   #36
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Christianus
Bolesny deresz przeszył Twe ciało. Zaraz po nim poczułeś spazmy. Czego? Wiesz co to za doznanie, umiesz je nazwać. Lecz nie możesz? To słowo nie ziemskie, te liche słowa które znasz nie wiadomo skąd. Tylko... takie boskie, niebiańskie, teraz Ci obce. Po spazmach Tego, nadeszła przemożna chęć otarcia oczu, ucieczki z mroku. Tak i otworzyłeś, widząc... nie, już nie mies. w ręce noża, narzędzia przesyconego Twym gniewem.
Jakie to nowe, pachnące... lecz co? Ubranie, samo ubranie. Takie ludzkie, lecz masz odzienie. Jak człowiek, lecz przynajmniej to nim nie śmierci. Chciałeś walczyć, lecz czym? Nie ma niczego, wyczuwasz w tym wszystkim coś nieprawego, przeciw Jemu, Jahwe. Tylko on tworzył, nieograniczenie. Teraz Ty, może inni aniołowie kiedyś też. Lecz nie w otchłani, w ciemnościach. Odzienie tako same jak chciałeś. Wnet w twym sercu zapalił się ulotny płomyk radości, wyczułeś w dłoni pocisk. Patrzysz, mały, jeden z wydrapanymi literami tworzącymi zdanie.
De caelo in caenum
To co przeczytałeś przygnębiło cię, było dobitne i prawdziwe. Lecz czy Ty jednak, nie musiałeś, spać z nieba w błoto...

Andrel
Korytarz był pusty i ciemny, ciemny, ciemny i jeszcze raz ciemny. Ciemność Cię przytłaczała, mrok dominował, cień pragnął. Była tam tylko pusta, żadnej duszy, żadnego człowiek, żadnego anioła. Jakże jaźń parzyła, mięśnie gotował się ku ucieczce, ustka chciały krzyczeć, uszy uciec od ciszy, oczy od pustki, myśli od mroku. Lecz cos się zmieniło.
Amen.
I zrozumiałeś, myśl w Twej głowie, lecz jakby cudza. I dotarło. Zrozumiałeś. Niczym płomyk w mroku, lecz on był w Tobie. I ciemność nie była straszni, nic nie było straszne.
Upadłeś, cóż więcej może stać się gorszego?
Pytanie, jakże dziwne, lecz prawdziwe. W korytarzu była dalej ciemno i pusto, lecz to nic, tak jak ziemie, tak jak niebo, tak i to było zwykłe.
Amen
Ponownie pieczętujące słowo z niewiadomej przyczyny przebiegło po Twej głowie. Cóż było czynić skoro nic poza drzewami do Waszego pokoju nic nie słychać. Waszego, nie byłeś sam.

Ambustiel
Morf podrapał Cię wystraszony, wyskoczył na łóżko i tam się położył przyglądając się Tobie. Jakby nie chciał wyjść, jakby się bał. Wystraszone oczęta patrzyły na Ciebie, z tą głębią, starem lecz i zaciekawieniem.
Wiesz już czemu, byłeś ubrany, ubrany jak chciałeś, w kieszeni spoczywała paczka papierosów, w ustach tlił się jeden. Kiedy? Któż wie, lecz Ty. Ty wiesz, teraz.
Za oknem mrok miasta, jakaś taksówka. Taksówka, kolejne nowe słowo, kolejne nowe. Nowe, też poznane niewiadomo skąd słowo. Czemu? Czemu wszystko. Ci ludzie, krzątają się jak mrówki, swymi sprawami zajęci. Krzątają się, nie widzą Waszej tragedii! Lecz czemu by mieli znać, wiedzieć, płakać? Powszednieje, wszystko Ci powszednieje, dym wypełnia płuca w tej przykrej przyjemności.
Twój kot pręży grzbiet, dalej się na Ciebie patrzy, lecz teraz inaczej. Pewnie, zaciekawienie i z miłością. Czymś co da tylko zwierze, wzajemnie za miłość właściciela.

Uhmathael
Myślałeś, lecz Twoimi myślami targnęła dziwna emocja, ból, strach, niepewność. Lecz to na chwilę, chwilę kiedy powróciło to co było, niepewność po odejściu Azazela. Wnet wiesz, czujesz i rozumiesz. Będzie pościg, Azazae przyszedł gdyż... Ty nic nie rozumiesz! Nic! Nic! Lecz skoro nic, to może coś? Logika, jakże dziwny wynalazek ludzi, czy ona Cię dotyczy? Moc wszystko i nie móc nawet wstać i odezwać się do innych.
Lecz jeśli możesz, tylko nie chcesz? Jeśli możesz przewodzić, uzgodnić działania, znaleźć się razem w tym świecie, poszukać wyjaśnienia, innych upadłych. Czujesz ze możesz, pytanie czy chcesz. Nie ma bólu, nawet zmęczenia. Jest Twój umysł.
Palec drgnął, po nim prawa ręka. Drgnęła szukając czegoś. I znalazła, lecz nie ręka. Ręka, palec które widziałeś, ich nie było. To jest tylko mara umysłu, ręka która szuka. Wyjaśnienia, pewności. Zapewne?
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline