Oj, chce mi się pograć. Tyle że to ja prowadzę (nie licząc dosłownie kilku razy na przestrzeni ostatnich, hm... 3 lat?).
No ale profeska...
Czyli tak, mam na komputerze rozbabraną historię Wojownika Autostrad, zagrane dwie krótkie sesje, świetny gość.
Mam rewolwerowca, to jest Kowboja, ze skondensowaną historią i chyba też dwiema sesjami oraz wielkim potencjałem. Przy dobrym mistrzu...
Mam nowego, niestety bez rozbudowanej na razie historii Gladiatora, po jednej krótkiej sesji.
Ale jak się nie ma, co się lubi...
Do tego całe wiadro fajnych postaci niezależych, robionych do moich sesji m. in. Najemnik (w zasadzie -czka, ale to głupio brzmi), Tropicelka (to już lepiej), Kaznodzieja Nowej Ery i Złodziej.
Kolega ma niepowtarzalnego murzyńskiego Szamana-rowerzysto-żeglarza, a drugi pokręconego Chemika (który się był przekwalifikował trochę w Amatorskiego Łowcę - wróć - Zabójcę Mutantów - ale to z zamiłowania.)
Ale po co to piszę. Otóż ja nie mam ulubionej profesji. Dla mnie wartość postaci zależy od pomysłu, staranności przygotowania i konsekwencji. No i tak zwanego klimatu czy też klimatyczności. Myślę, że wielu ma podobne zdanie.
Ostatnio edytowane przez Betterman : 29-04-2008 o 01:02.
|