Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2008, 12:49   #35
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pożegnanie przed teatrem było dość chłodne. Widać było, że zgrzyt, jaki nastąpił po przedstawieniu zwarzył humory wszystkim - nawet Veronique i Francois.
Eryk w zadumie patrzył w stronę, w którą odjechał powóz wiozący de Baries'ów. Miał o czym myśleć...
"Dobrym wychowaniem August nie błysnął. Zdecydowanie nie. I troską o żonę też nie można było tego tłumaczyć... Czy gdyby nie Francois doszłoby do awantury?" - kolejne z pytań, na które nie było odpowiedzi...
Z drugiej strony - jak na na dziwne zachowania żony powinien zareagować mąż, którego owa małżonka wcześniej pchnęła nożem... W dodatku tłumacząc się snami...
A do czego jest zdolna Leticia w napadzie gniewu? Tym razem potrafiła się opanować... Ale czy zawsze tak bywało? Emocje, płonące w jej oczach świadczyły o ognistym temperamencie...

- Odwieźć cię? - pytanie Francois wyrwało Eryka z rozmyślań.
Skinął głową.
- Co August powiedział na temat tej rany? - spytał, gdy już siedzieli w powozie.
- Nie uwierzysz - uśmiechnął się Francois - jakie bzdury opowiadał. O mały włos by powiedział, że upadł na rapier...
- Wypadek podczas czyszczenia rapiera - z kolei uśmiechnął się Eryk. - Gdzie on tak się nauczył kłamać... - Z udawanym podziwem pokręcił głową. - Ja bym tak nie potrafił...
"Nic dziwnego, ze nie powiedział prawdy" - pomyślał Eryk. - "Też bym się nie przyznał..."
- A co robiliście z Leticią? - spytał chwilę później Francois. - August o mały włos się nie wściekł...
Eryk skrzywił się.
- Nie bardzo wiem, jak to wyjaśnić...
- Może spróbujesz... Byle nie w stylu Augusta... - uśmiechnął się Francois.
- Wiesz... Jego rapier jest bardziej prawdopodobny...
Po chwili kontynuował:
- Zarówno pani Leticia, jak i ja mieliśmy to samo odczucie - wrażenie, że zaraz ktoś zabije Gustawa... To ten czarny charakter - wyjaśnił nieco żartobliwie. - A ten złośliwie żył. Za to stracił przytomność... I złośliwie nawet nie miał na koszuli takiej wspaniałej, czerwonej plamy... Jakby miał czas, żeby się przebrać...

Dalsza dyskusja nie przyniosła żadnych efektów. Zresztą trwała bardzo krótko, bo dom pani Dombasle nie leżał aż tak daleko.
- Tylko nie zaśpij - powiedział Francois, wsiadając z powrotem do powozu.

Drzwi otworzyła Margot.
"Czyżby na najmłodszych spadała zawsze czarna robota?" - pomyślał Eryk z uśmiechem.
Dziewczyna dygnęła grzecznie, a potem ruszyła przed Erykiem. zapaliła lampę w pokoju, a potem powiedziała:
- Zaraz przyniosę wodę i coś do jedzenia. Pani kazała, żeby o panicza zadbać, jak panicz wróci...
Eryk nawet nie zdążył skinąć głową, gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami.

Widocznie wszystko było już prawie gotowe, bo Margot wróciła bardzo szybko, niosąc ze sobą tacę pełną jedzenia i dzbanek z wodą.
- Jeśli panicz sobie jeszcze czegoś życzy, to proszę powiedzieć - oznajmiła, stojąc już w drzwiach.
- Proszę mnie obudzić przed świtem - powiedział Eryk.
- Przekażę Jean-Jacques'owi - padła odpowiedź i dziewczyna zniknęła.

Chociaż wygodne łóżko wzywało, Eryk nie miał zbytniej ochoty na sen. Siedząc w otwartym oknie spoglądał na z wolna pogrążające się we śnie miasto. Przegryzając chleb szynką i serem zastanawiał się nad minionym wieczorem...
"Ciekawe, co ciotka powie, gdy dowie się o nieudanej randce... Pewnie się wścieknie i mnie wydziedziczy... Albo znajdzie kolejną kandydatkę - z podobnymi koneksjami, tylko starszą i brzydszą, bo te ładne są już pozajmowane..."
Przeklął w duchu nie najlepszy gust ciotki. Jeśli już miałby się żenić, to wolałby jakąś młodszą dziewczynę. Niekoniecznie wdowę. Nie mówiąc już o tym, że majątek ciotki nie wydawał mu się na tyle pociągający, by brać ślub z kimkolwiek... Powiadają, że lepiej pożyczyć pieniądze, niż się dla nich żenić. Może tak lepiej poczekać na miłość...
Skrzywił się, gdy przed oczami pojawiła mu się twarz Crissy... Czasami miłość to też nie najlepszy pomysł. Tyle, że od człowieka niezależny...

Bez wątpienia Francois miał więcej szczęścia. Wyglądali z Veronique na dobraną parę. Nie to co Leticia i August.
"Czemu za niego wyszła? Na wielkie uczucie to raczej nie wygląda... Kupił ją, czy ona się sprzedała? A może też pojawiła się jakaś 'ciotka Gwenn' i wszystko załatwiono za ich plecami? Chociaż Leticia nie wyglądała na taką, która łatwo da się do czegoś zmusić..."

Wnikanie w zawiłości życia małżeńskiego de Baries'ów do niczego nie prowadziło. Podobnie jak zastanawianie się, czy Leticii byłoby łatwiej bez męża. To nie bajka o księżniczce więzionej przez potwora, którego trzeba usunąć z tego świata...
Uśmiechnął się lekko.
Pozbycie się potwora, to byłby szlachetny uczynek, ale Augusta, w dodatku cudzymi rękami, to już nie. Poza tym tych rączek, chętnych do usuwania Augusta było najwyraźniej parę...
Stanięcie po stronie de Baries'a mogło oznaczać narażenie się kilku osobom. Czy byłoby honorowo wycofać się? Być może niegłupie, ale honorowe? Nawet nie było nad czym się zastanawiać.
Ale był jeszcze Diego...
Eryk z trudem opanował chęć wzruszenia ramionami.
Diego był wyraźną niewiadomą. Opanowany żądzą zemsty, zakochany aż do nienawiści szaleniec, czy też w miarę rozsądny człowiek, który zgodzi się odłożyć zemstę na później?

Gdyby August zginął, to parę spraw zostałoby pewnie pogrzebanych na zawsze. Nie mówiąc już o tym, że ciotunia mogłaby wpaść na genialny pomysł, by jedną wdowę zastąpić inną. Co z tego, że znacznie młodszą, skoro miała ciekawe, bardzo ciekawe zwyczaje...
"Czemu raniła męża? Sama z siebie, czy ktoś jej pomógł? A może miała lub chciała zabić, ale jej się nie udało?"
"Jak to się stało, że w teatrze zareagowała równie szybko, jak ja? I po co poszła na zaplecze? Na ratowanie aktora byłoby zbyt późno... Chciała sprawdzić, czy żyje? A może miała dokończyć robotę? A ogóle to jakim prawem ten aktor przeżył? Powinien leżeć sztywny... A tu nawet zadraśnięcia... I żadnej plamy. Podmienili go? Czy wszyscy mieliśmy omamy?"


Nagle wyprostował się.
"Co sie stało z dublerką? Może ona by potrafiła coś wyjaśnić... Może ta staruszka ją widziała... W końcu była tam przed nami."
Uśmiechnął się. Jeśli stało się to regułą, to jutro też spotka tę samą staruszkę. Być może wdającą się w kolejną awanturę...

Patrzył na zapięstek. Wyglądał ciągle tak samo... Srebrne zdobienia, niczym pnącza czy gałęzie oplatające całą bransoletę nie zmieniły się ani na włos.
Postukał w zapiestek.
- Co w tobie siedzi? - spytał. Nie oczekując zresztą odpowiedzi.
Zgasił lampę i nie ściągając bransolety położył się spać.
Zasnął niemal natychmiast...

Wyszedł o świcie. Do ogrodów nie było daleko, ale nie wypadało, by zaczęli bez niego...
Wszyscy już byli na miejscu.
Rzut oka na twarz Francois powiedział Erykowi, że nie wszystko idzie tak, jak trzeba... Lub raczej że wszystko idzie nie tak...
Wyraz twarzy Loisela też mu się nie podobał.
"Może masz zamiar objąć protektoratem ciepłą wdówkę?" - pomyślał. - "I co ty robiłeś za kulisami? Kogo szukałeś? Leticii, skoro nie zdziwiłeś się na jej widok?"

Przeniósł wzrok na twarz Estaliczyka. Do zrobienia pozostała tylko jedna rzecz...
- Zechciałby pan ze mną zamienić parę słów, monsieur Diego? - spytał. - W cztery oczy, zanim rozpocznie się ten pojedynek?
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-04-2008 o 13:14.
Kerm jest offline