| Malcolm oglÄ…dajÄ…c kabaret Å›miaÅ‚ siÄ™ do rozpuku. MachajÄ…c przy tym niemal opÄ™taÅ„czo rÄ™kami. ZwróciÅ‚ tym nieco na siebie uwagÄ™ publicznoÅ›ci, lecz z poczÄ…tku nikomu to nie przeszkadzaÅ‚o. Później byÅ‚o gorzej. GÅ‚upawy Å›miech rozbawionego perkusisty oraz wiercenie siÄ™ w miejscu sprowadziÅ‚o na niego gniew reszty widowni. Z tyÅ‚u daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć krzyki oburzonych ludzi. – Weź siÄ™ ku**a uspokój czÅ‚owieku! – wrzasnÄ…Å‚ jakiÅ› mężczyzna z tyÅ‚u. – WÅ‚aÅ›nie idioto! UsiÄ…dź na miejscu i oglÄ…daj! – rozwÅ›cieczona kobieta rzuciÅ‚a kawaÅ‚kiem papieru.
Wtedy to nasz szaleniec siÄ™ odwróciÅ‚. Gdy zgnieciona ulotka trafiÅ‚a go w tyÅ‚ gÅ‚owy, w jego oczach widać byÅ‚o szaÅ‚. Å»yÅ‚y zaczęły wychodzić, Å›ciÄ™gna na szyi momentalnie siÄ™ spięły, a rÄ™ce przybraÅ‚y bojowÄ… postawÄ™. CaÅ‚y ten proceder na szczęście zauważyÅ‚ John który, gdyby nie uspokoiÅ‚ faceta, zapewne w caÅ‚ej sali lataÅ‚yby krzesÅ‚a. - Dobrze, spokój Malcolm. Ludzie nie sÄ… na tyle zabawowi, żeby CiÄ™ zrozumieć. Sami sztywniacy. Zostaw ich w spokoju, nie sÄ… warci, byÅ› ich zlaÅ‚. – PowiedziaÅ‚ spokojnym gÅ‚osem, po czym usÅ‚yszaÅ‚ odpowiedź. – Może i masz racjÄ™ John. – caÅ‚e szczęście, dla ludzi, że Romeo byÅ‚ w pobliżu. Inaczej mogÅ‚oby nie być tak miÅ‚o.
Przedstawienie chyliÅ‚o siÄ™ ku koÅ„cowi. Rozbawiony niemal do Å‚ez Malcolm jeszcze rozsiadÅ‚ siÄ™, opierajÄ…c nogi na krzesÅ‚ach stojÄ…cych w rzÄ™dzie przed nimi. SiedziaÅ‚ tak przez chwilÄ™, wiedzÄ…c że nie ma sensu przebijać siÄ™ przez tÅ‚ok, który zbierze siÄ™ przy wyjÅ›ciu. Nagle jednak staÅ‚o siÄ™ coÅ› zarazem dziwnego, jak i strasznego. Z tÅ‚umu nagle dobiegÅ‚ gÅ‚os: - Gangerzy atakujÄ…! – po którym daÅ‚o usÅ‚yszeć siÄ™ seriÄ™ z broni automatycznej, krzyki mężczyzn i wrzaski kobiet. Najgorszym jednak odgÅ‚osem byÅ‚ pÅ‚acz maÅ‚ych dzieci, które również byÅ‚y w „teatrze”. Malcolm sÅ‚yszÄ…c to instynktownie zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ za pochwÄ™ na plechach. No tak, byÅ‚a pusta. CzÅ‚owiek zostawiÅ‚ swÄ… włóczniÄ™ w aucie, które jak zwykle zostawili za teatrem. WidzÄ…c wybiegajÄ…cych na dwór towarzyszy, majÄ…cych zamiar przedrzeć siÄ™ do Plymouth. Oni tez nie mieli przy sobie broni, a trzeba byÅ‚o dziaÅ‚ać szybko.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=ZT-qBvc3IxE[/media]Gdy wybiegali z budynku, wszędzie słyszeli huki wystrzałów, eksplozji, oraz krzyki konających ludzi. Na szczęście na tyle dobrze wparowali w tłum, że żadna zbłąkana kula ich nie trafiła, choć mieszkańcy miasteczka, biegający na około ich padali jak muchy. Teraz dało się zobaczyć rzeczywistą skalę problemu. Bandyci wparowali do wioski robiąc sobie sieczkę, chyba nawet tak dla zabawy, a nie jakiejś wymiernej korzyści. Jeździli na motorach łupiąc do ruchomych celów z UZI, klamek i innego badziewia wyrzucającego z siebie ołów. Motocykliści jeździli wszystkimi uliczkami, taranując, oraz strzelając do bezbronnych. Niektórzy ludzie zdążyli już dobiec do domów i zaczaić się tam ze strzelbami i innym ekwipunkiem. Nasza trójka musiała jak najszybciej dostać się do swojego wehikułu.
Kmiot i Romeo biegli Å‚eb w Å‚eb, odstawiajÄ…c ruskiego trochÄ™ z tyÅ‚u. Ten nieco zdyszany jednak dawaÅ‚ radÄ™ gonić ich po piaszczystej drodze. Nagle nastÄ…piÅ‚ nieoczekiwany zwrot akcji. Zza jednego z budynków wyjechaÅ‚ pickup napastników. Niby nic dziwnego, gdyby nie to, że na pace staÅ‚ jakiÅ› koleÅ› ze „Å›winiakiem” w rÄ™kach. TrzymajÄ…c zÄ™bami cygaro, facet uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, po czym nacisnÄ…Å‚ spust, wypuszczajÄ…c gradobicie kul. Dwaj, biegnÄ…cy z przodu mężczyźni momentalnie odskoczyli, a Baker, dziÄ™ki doskonaÅ‚emu refleksowi, zÅ‚apaÅ‚ jeszcze Aliexieja za fraki, wciÄ…gajÄ…c go w bocznÄ… uliczkÄ™. Nie byÅ‚o czasu na podziÄ™kowania, musieli teraz szybko biec, aby móc siÄ™ bronić.
Po krótkim sprincie, Malcolm poczekaÅ‚ na resztÄ™ ukrywajÄ…c siÄ™ za Å›cianÄ…. Gdy Romeo i Aliexiej wybiegli zza zakrÄ™tu, szybko pobiegÅ‚ za nimi. W czasie, gdy kolejni ludzie zdychali od kul, noży i czego tam jeszcze można, nasi „bohaterowie” szybko wsiedli do wozu. Drummer wyczekaÅ‚ jeszcze, by wejść na koÅ„cu. Czyżby chcieli uciec? A gdzie tam… Po prostu wiedzieli, że najwiÄ™ksze szanse majÄ… w wozie. Taki taktyczny manewr tak zwany. Gdy wszyscy usadowili siÄ™ w samochodzie, a perkusista wlazÅ‚ przez szyber dach, przyszedÅ‚ czas, aby uruchomić auto. Ale co to? John krÄ™ci stacyjkÄ… jak gÅ‚upi, a auto nie wydaje z siebie nawet odgÅ‚osu. Ruski znajÄ…c zachowania auta już niemal na pamięć krzyknÄ…Å‚: – Akumulator zszedÅ‚! – Cholera, nie teraz… BÅ‚agam! - mówiÅ‚ John usilnie próbujÄ…c odpalić. Byli w bocznej uliczce, gdzie gangerzy na razie nie zaglÄ…dali, wiÄ™c mieli czas, by pobawić siÄ™ trochÄ™ w mechanika. Nigdzie nie byÅ‚o jednak żadnego starego wozu, z którego można by wziąć akumulator. – Co teraz? - ZapytaÅ‚ Fieldstone. – Jak to co? Walczymy. - odpowiedziaÅ‚ z góry gladiator. Potem oboje obejrzeli siÄ™ w stronÄ™ ruskiego.
Tatko staÅ‚ już poza samochodem, trzymajÄ…c kaÅ‚acha w rÄ™ku. WyglÄ…daÅ‚ niczym. Niczym Rambo trzydzieÅ›ci lat później, albo jakiÅ› inny Peacemaker. Dziarsko odbezpieczyÅ‚ broÅ„ i powiedziaÅ‚: – Let’s Rock! – Hehe… I to mi siÄ™ podoba! - zakrzyknÄ…Å‚ punk wyÅ‚ażąc z miejsca, w którym staÅ‚. On również wyciÄ…gnÄ…Å‚ swoje klamki, a włóczniÄ™ przewiesiÅ‚ przez placy. – MiÅ‚o mi siÄ™ z wami jeździÅ‚o chÅ‚opaki. Dobra… Dawajcie mi ich. - powiedziaÅ‚ kierowca otwierajÄ…c drzwi. – No dobra chÅ‚opcy. – Rusek zatrzymaÅ‚ gestem rÄ™ki bandÄ™ idÄ…cÄ… wÅ‚aÅ›nie na sieczkÄ™. PrzebijajÄ…c siÄ™ przez huki wystrzałów i wybuchów rzekÅ‚: – Jak wyjdziemy razem we troje, to Å›winiak zrobi z nas mielone. Malcolm, wyÅ‚aź drugÄ… stronÄ…. John, idź przez kulisy w budynku. Ja utorujÄ™ wam drogÄ™. Pajeli? – widzÄ…c przytakujÄ…ce kiwanie gÅ‚owÄ… krzyknÄ…Å‚ jeszcze: - No to jazda! – po czym wybiegÅ‚ stronÄ…, którÄ… wszyscy dostali siÄ™ do tego miejsca.
Gdy Pavlov począł osłaniać pozostałą dwójkę, tamci zaczęli działać. Romeo wbiegł do budynku, po czym zaczął ostrzał z dogodnej pozycji gdzieś w oknie, a Malcolm wybiegł drugą stroną. Mężczyzna wpierw wyłonił się zza winkla. Widząc trupy, nieco się przeraził. Niemal cała ulica zasłana była trupami, czy to gangerów, czy mieszkańców miasta. Choć ci drudzy znacznie przeważali. Drummer zobaczył też paru gangerów jeżdżących na motorach po tym całym pobojowisku. Paru było pieszo, gdyż ich motory zdążyły się już rozwalić, lub spłonąć. Dwa pickupy zasłaniające jedną drogę wjazdu stały jednak niewzruszenie, prując w całe zgromadzenie tysiącem kul.
Perkusista wpierw dwoma szybkimi strzaÅ‚ami zlikwidowaÅ‚ jednego z motocyklistów, którego pojazd uderzyÅ‚ w wystawÄ™ starego sklepu. Tym zdarzeniem zwróciÅ‚ na siebie uwagÄ™ paru goÅ›ci, ale o to mu chodziÅ‚o. Trzeba byÅ‚o dać Fieldstone’owi wolne pole, aby ten mógÅ‚ wszystkich likwidować. Baker ukrywaÅ‚ siÄ™ krótkÄ… chwilÄ™ za winklem, po czym wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ znowu oddajÄ…c parÄ™ strzałów. Jeden z nich trafiÅ‚ niegroźnie kolejnego z gangerów, który zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ za ramiÄ™, kulÄ…c siÄ™ z bólu. Po chwili jednak wstaÅ‚. Ta chwila nieuwagi wystarczyÅ‚a jednak, aby wyÅ‚aniajÄ…cy siÄ™ z okna Romeo mógÅ‚ go dobić.
Obaj mężczyźni co chwilÄ™ sÅ‚yszeli serie z kaÅ‚acha. Widać, że staruszek siÄ™ stara. Ciekawe ilu już ubiÅ‚? Ale kogo to teraz obchodzi? Ważne, żeby ratować wÅ‚asnÄ… dupÄ™, co Kmiotowi udawaÅ‚o siÄ™ wybitnie. OddaÅ‚ kolejnych parÄ™ strzałów, chowajÄ…c siÄ™ znowu przed oÅ‚owiem pÄ™dzÄ…cym w jego stronÄ™. ZlikwidowaÅ‚ już dwóch, jednego raniÅ‚. CaÅ‚kiem dobrze. MieszkaÅ„cy miasteczka również dawali sobie nieźle radÄ™. Kolejnych parÄ™ strzałów, kolejny ganger padÅ‚ martwy na ziemiÄ™. Po chwili punk usÅ‚yszaÅ‚ krzyk przedzierajÄ…cy siÄ™ przez wszechogarniajÄ…cy harmider: – Szybko! Za teatr! – to byÅ‚ Aliexiej. NależaÅ‚o siÄ™ „przegrupować” i uderzyć jeszcze raz, gdyż napastnicy doskonale znali już pozycjÄ™ drużyny. Malcolm oraz Romeo pobiegli tak jak nakazaÅ‚ przywódca. Gdy spotkali siÄ™ znowu na tyÅ‚ach budynku, John spytaÅ‚, ciężko dyszÄ…c: – Ile ubiliÅ›cie? Ja trzech… – Ja też trzech… – odpowiedziaÅ‚ paÅ‚ker. – Ja siedmiu… - rzekÅ‚, z wyraźnym zadowoleniem Rosjanin, ku zaskoczeniu reszty drużyny. - W dodatku znalazÅ‚em kaÅ‚acha jednego z tych zbirów. Hehe… Mam magazynek - dodaÅ‚. On zawsze musiaÅ‚ mieć farta. Czy w Rosji majÄ… Vegas? – No, ale nie po to tu jesteÅ›my. Rozdzielamy siÄ™ chÅ‚opaki. Trza ich do koÅ„ca wytÄ™pić. – OK! – ZakrzyknÄ™li oboje mÅ‚odzieÅ„cy, po czym rozbiegli siÄ™ w dwie strony. Rosjanin również gdzieÅ› popÄ™dziÅ‚.
Malcolm przedzieraÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy paczkami, kryjÄ…c siÄ™ po ciemnych zauÅ‚kach. Nie szÅ‚o mu to może zbyt dobrze, ale wystarczaÅ‚o czasem. W koÅ„cu wybiegÅ‚ na plac, na którym również odbywaÅ‚a siÄ™ rzeź. Ludzie stali strzelajÄ…c zza samochodów do jeżdżących gangerów, który odpÅ‚acali oÅ‚owiem za ołów. CzÅ‚owiek również skryÅ‚ siÄ™ za jednym z wozów. Nim do niego dobiegÅ‚ oddaÅ‚ jeszcze trzy strzaÅ‚y, zaliczajÄ…c piÄ™knego headshota na motocykliÅ›cie. Na jego miejscu zjawiali siÄ™ jednak kolejni. Po chwili za tym samym wozem zjawiÅ‚ siÄ™ też Fieldstone. Traf zawsze chciaÅ‚, że chÅ‚opaki nie mogli walczyć osobno. Los zawsze kierowaÅ‚ ich ku sobie, by nawzajem sobie pomagali. Strzelali tak przez chwilÄ™ ramiÄ™ w ramie. ParÄ™ strzałów, schowanie siÄ™. Powtórzyli takÄ… sekwencjÄ™ kilka razy, po czym Malcolm zobaczyÅ‚ przerażajÄ…cÄ… rzecz. Zza pleców braci wyjechaÅ‚ gość na motorze, trzymaÅ‚ w rÄ™ce przyszykowany do rzutu, nóż. Trzeba byÅ‚o szybko coÅ› zrobić. Facet celowaÅ‚ w Johna. Baker szybko wyciÄ…gnÄ…Å‚ włóczniÄ™, momentalnie stajÄ…c za plecami kumpla. Ten w tym czasie powiedziaÅ‚: – Biegniemy za nastÄ™pny wóz. – Biegnij pierwszy. – wystÄ™kaÅ‚ perkusista. – Ok…. No to start. – Romeo popdziÅ‚ ile siÅ‚ w nogach. ZobaczyÅ‚ jednak, że kumpel za nim nie podążyÅ‚.
Malcolm popatrzyÅ‚ przez chwilÄ™ na gangera, przybitego włóczniÄ… do drewnianej Å›ciany i ostatkiem siÅ‚ starajÄ…cego siÄ™ jÄ… wyjąć. Jego trudy szÅ‚y jednak na marne, broÅ„ wbiÅ‚a siÄ™ na tyle gÅ‚Ä™boko, że nawet drummer bÄ™dzie miaÅ‚ problemy z wyciÄ…gniÄ™ciem jej.. Zdziwiony Romeo krzyknÄ…Å‚ zza kolejnego auta: – Czemu nie biegniesz?!
Ku przerażeniu kierowcy, perkusista obróciÅ‚ siÄ™ w jego stronÄ™, po czym upadÅ‚ gÅ‚ucho na ziemiÄ™ z nożem wbitym w plecy. Na jego twarzy wciąż widniaÅ‚ uÅ›miech triumfu…
__________________ "Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Ostatnio edytowane przez Bulny : 29-04-2008 o 15:04.
|