Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2008, 09:53   #36
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Śmierć nigdy nie była dla Diego powodem do przechwałek, ani do dumy. W zawodzie który uprawiał istniało stałe ryzyko, że ktoś zginie, ale nigdy zabicie przeciwnika nie było celem samym w sobie, to był raczej błąd w sztuce.
Wyzwanego należało przede wszystkim pokonać i elegancko złupić. Oczywiście czasami zdarzało się, że nie można było inaczej. Najczęściej wtedy, gdy wyzwany zaślepiony gniewem walczył do końca lub gdy był zbyt dobry i estalijczyk mógł przegrać. Wynikało to najczęściej z błędnej oceny ofiary i zdarzało się na początku „kariery” Diego. Dość szybko jednak Barosso nauczył się dobierać oponentów. Powinni być dumni, zamożni i niezbyt biegli w szermierce.
Z tych powodów nie odpowiedział Oktawianowi, który swoim pytaniem zasłużył w jego oczach na miano pajúo, czyli dupek.
To co zobaczył chwilę później wstrząsnęło nim do tego stopnia, że nie wiedział co odpowiedzieć. W jego kierunku szedł opancerzony jak do bitwy August, zaś w ręku trzymał lekki rapier i lewak, które w połączeniu ze strojem wyglądały tak groteskowo, że nie wiedział czy się śmiać, czy oburzać.
Barosso przez chwilę wyglądał na kompletnie zdezorientowanego. Gapił się na Augusta nerwowo bębniąc palcami o rękojeść broni.
Zmarszczył brwi spuszczając wzrok i nad czymś się zastanawiając.
Jak to ? Jak to możliwe by Leticia, która była jego Leticią pokochała takiego tchórza ? Takiego szczura ? Dziewczyna którą znał nigdy nie pokochałaby kogoś takiego. Więc dlaczego ? Dlaczego do Stu Bram Chaosu za niego wyszła ? A może jednak ? Może go kocha ?
Diego przyjrzał się jeszcze raz Augustowi. Spojrzał mu w oczy tak jakby chciał przewiercić jego głowę na wylot. Po długiej, bardzo długiej chwili bez słowa powoli pokręcił przecząco głową.
Nie. Nie mogła go pokochać, to było niemożliwe. Zatem dlaczego ? Dlaczego go zostawiła ? Dlaczego wyszła za tego wymoczka? Z jakiego powodu skoro nie z miłości ?
Poczuł jak narasta w nim złość. Jak ogarnia go ogień wściekłości.
A więc to tak. Myślał naiwnie, że rzuciła go z miłości do innego. To mógłby zrozumieć, choć nie wybaczyć, ale ona rzuciła go z wyrachowania. Dla pieniędzy, albo władzy. Zniszczyła mu życie, by zaspokoić swe ambicje. Miał do pogadania z Leticią. Nie wiedział kiedy i jak do niej dotrze, ale był pewien, że czeka go długa z nią rozmowa.
Lecz najpierw musiał załatwić sprawę z tym śmieciem jej żałosnym mężem.
Wściekle wbił koniec rapiera w ziemię i zaczął zakładać rękawice.
- Perdon Senior. – zwrócił się do Eryka odpowiadając na jego pytanie. – Ale teraz nie czas po temu. Jeśli zechcesz zaczekać powrócimy do naszej rozmowy po wszystkim.
Przekładając dwa palce przez jelec i opierając kciuk o ricasso ujął rapier wyciągając jednocześnie lewak.
- Nie przyszedłem tu dla krotochwil. To nie jest jedna z waszych komedii de Baries. Walczymy dopóki jeden z nas nie padnie. Trafiamy w całe ciało. Nawet w twoją facjatę. Używać można tylko rapiera, lewaka i własnego ciała. Jak się nie zgadzasz, to wyciągnę pistolet i palnę ci w łeb kończąc ten cały cyrk.
Rzucił wściekle ostatnie zdanie wcale nie żartując.
- Stawaj.
Rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu. Sam przyjął pozycję górną unosząc broń nad głowę. Wspiął się na palcach by w następnej chwili runąć na przeciwnika.
Zaczął od szybkich cięć na głowę. Prima prosto w twarz Augusta, sekunda w szyję i tercja w rękę. De Baries sparował wszystkie ciosy z wysiłkiem. Ledwie wiążąc ostrze przy tercji. Nie dość, że był wolny, to jeszcze kolczuga opóźniała jego ruchy. Starczyło mu jednak na tyle rozsądku, by nie próbować ataku.
Diego nie dając mu odpocząć rozpoczął tym razem od dolnego złożenia. Zrealizował klasyczny wariant miragliański. Sześć szybkich cięć i finałowe cięcie w obojczyk.
Quatra doszła celu i rapier Barosso po ominięciu gardy Augusta prześliznął się w cięciu po jego brzuchu. De Baries, gdyby nie kolczuga osunąłby się właśnie na ziemię trzymając w rękach własne flaki. Lepsze efekty dała seksta, czyli pchnięcie w ramię. Koniec rapiera estalijczyka wbił się między kółeczka kolczugi, przeszedł przez przeszywanicę i choć płytko jednak ranił Bretończyka. Uzmysławiając mu w bólu, iż zbroja kolcza nie jest uniwersalną ochroną.
Zaledwie dwa starcia wystarczyły, by August zaczął ciężko dyszeć.
Trzeci atak był najdłuższy. Diego zasypywał wręcz męża Leticii szybkimi ciosami. Jego rapier i lewak wykonywały niewielkie ruchy, jednak August musiał co chwilę zasłaniać się z coraz to innej strony. Przez dobrych pięć minut estalijczyk ani razu nie trafił oponenta jednak nie wydawał się w ogóle tym przejmować.
I wtedy August przeszedł do ataku uznając najwyraźniej, iż teraz nadeszła jego szansa. Gdy Diego zbyt się odsłonił gwałtownym wypadem do przodu próbował sięgnąć obojczyka Estalijczyka, który w ostatniej chwili odchylił się do tyłu. Ostrze o cal zatrzymało się przed jego szyją. Barosso odbił klingę i odskoczył.
Po twarzy Augusta spływały już krople potu. Mimo to czując, że nie zbierze już więcej sił ruszył do przodu wykorzystując, to że przeciwnik oddał mu pole i idąc za ciosem.
Starli się ponownie ich rapiery skrzyżowały się tuż przed ich twarzami, a lewaki na wysokości pasa. Zaczęli się przepychać. August słabł. Zwłaszcza zraniona ręką trzymająca lewak nie była w stanie utrzymać naporu estalijczyka.
Diego uznał, że nadszedł już czas. Zakręcił ostrzem lewaka zmuszając osłabioną ręką Augusta do bolesnego wygięcia. Jednocześnie zsunął ostrze rapiera po klindze Bretończyka uderzając końcem głowicy w nadgarstek ręki z lewakiem.
August krzyknął z bólu i upuścił broń.
Diego odepchnął go i kopnięciem odtrącił upuszczony lewak.
Zatrzymał się na chwilę obserwując przeciwnika. Przed nim stał słaniający się ze zmęczenia człowiek, a rapier w jego ręku drżał.
Starcie nie było długie, ale niezwykle forsowne. Nawet lżej ubrany Diego był już zdyszany.
Zaatakował. Tak jak poprzednio ich ostrza związały się. Szybkim ruchem Diego uderzył głowicą lewaka nie chronioną twarz Augusta. Cios trafił tuż pod prawe oko przeciwnika. Mocno. August zatoczył się do tyłu. Gdy próbował odzyskać równowagę Diego ominął z łatwością jego zastawę i ujmując jego rapier pomiędzy swoją broń wytrącił mu ją niczym dziecinną zabawkę. Z czystej mściwości uderzył go ponownie trafiając koszem rapiera w usta.
August stracił resztki równowagi i przewrócił się na ziemię. Prawie natychmiast przerażony zaczął pełznąć do tyłu, gdy Diego spokojnie podążał za nim.
De Baries natknął się w końcu na pień drzewa i opierając się o niego zamarł patrząc ze strachem w oczach na to co miało się stać.
Estalijczyk podszedł i spojrzał na przeciwnika sycąc oczy miłym widokiem wyczerpanego wroga.
- Ponerse. - rozkazał kopiąc podeszwę Augusta.
Jednak ten był zbyt zmęczony i przerażony by się ruszyć.
- Ponerse cabrón ! – krzyknął. I tym razem bez rezultatu.
Diego zbliżył ostrze rapiera do szyi Augusta i oparł sztych na jego gardle.
- Ponerse. – powiedział wolno i cicho z groźbą w głosie.
August wstrzymał oddech i zesztywniał sparaliżowany strachem.
Estalijczyk patrzył mu w oczy z satysfakcją. Prześlizgnął koniec rapiera od gardła na twarz i dwoma szybkimi ruchami wyciął mu na zsiniałym policzku całkiem zgrabne „L”.
Bez pośpiechu odstąpił od leżącego i zakrwawionego Augusta.
- Senior médico. Jest Twój. – oznajmił wyciągając z rękawa szmatkę i wycierając starannie broń.
Gdy skończył zwrócił się z ukłonem do Eryka.
- Jeśli masz ochotę Senior Eryku, to możemy wrócić do naszej rozmowy.
 
Tom Atos jest offline