Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2008, 13:54   #46
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
League of Justice!

Headquarters Ligi Sprawiedliwych - Planeta Mango

-Captain Jean Luc Picard! Jueses Enterprajs! - Zawył poczciwy łysy starzec w obcisłym różowym mundurze i ustał w progu u boku sprzymierzonego wąsatego Elektronika.
-No nie! Toż to czysty skandal! - Podsumował zażenowany całym obrotem sprawy Leonidas - Zeus nigdy by na to nie pozwolił!! Nasza ojczyzna jest już stracona!
-Uspokój się! Kocham tą planetę tak samo mocno jak Ty! - Nawrzeszczał na swego przyjaciela Kleks waląc zaciśniętymi pięściami w stół. - Wiesz o tym doskonale, nie jedną wojnę razem przeżyliśmy i sobie nawzajem tyłki ratowaliśmy - otworzył się Klex przed Leonidasem - Pamiętasz bitwę pod górą Hijal? Jak z połączonymi siłami Orków i Nocnych elfów pokonaliśmy płonący Legion i Archimonda? Wychowaliśmy się razem... Razem się bawiliśmy i razem na dziewczyny do tamtej remizy chodziliśmy - pokazał gdzieś w bliżej nie określony punkt - Wątpisz we mnie przyjacielu? A pamiętasz tą polankę gdzie się biliśmy? Bo powiedziałeś ze że Spiderman jest lepszy od Batmana a to nie prawda.
-Heh pamiętam, po 5 lat mieliśmy, ale to była solówa- na ponurej twarzy Leonidasa pojawił się dziecięcy uśmiech
-I pamiętasz co sobie przyrzekliśmy po wszystkim?
-Że zostaniemy kumplami do końca życia.
-No, chcesz złamać dane słowo?
-Nawet mi się nie śni... ale powiedz - w tym miejscu Leonidas bacznie przyjrzał się dwóm nowym osobnikom Ligi Sprawiedliwych - Skąd ich wytrzasnąłeś?
-Z gazety, bezrobotny inżynier urządzeń elektrycznych, a przy tym doktor prawa i emerytowany kapitan zwolniony dyscyplinarnie za alkoholizm
-Gah! - Leonidas splunął ponuro przed oblicze Kleksa - I co myślisz że to coś da? Z Pegazusem Wielki Elektronik jest niepokonany, cała nasza armia nie dała mu rady... - Z smutkiem w oczach stwierdził Spartanin, drapiąc się po getrach w panterkę.
Kleks w kontemplacji trawił słowa przyjaciela, raz przyglądając się mapom taktyczno-strategicznym z rozmieszczeniem korpusów SS Teletubiś Totenkopf i siły osłaniające Elektronika SS Schmaletz Korps, raz przyglądając się gustownemu kaskowi Lecha Elektronika i jego zastanawiająco zacieszającym się uśmieszku, raz na dziurawe getry Leonidasa i raz rażący gejowski mundur Picarda. Przez tą chwilę konsternacji przechodziły różne myśli przez jego umysł, ba, czuł nawet że jego umysł to nic innego jak pewnego rodzaju gniazdko przez które przechodzą miliony światłowodów. Profesora Ambrożego zaczęło podniecać owe myślenie, a może to było dzieło dziurawych getrów Leonidasa i munduru Picarda...
-Proszem wybaczyc, ale czemuż się zajmujemy jakimis tutaj prawda bredniami, do jasnej anielki musimy coś zrobić! I proszem przestać dlubać w nosie, bo czujem sie zniesmaczony! - I tak oto chwila wyłączenia umysłowego i odpłynięcie do krainy marzeń sennych zostało przerwane przez dukanie Lecha.
-Musiałem sie... no tego zastanowić! I już wiem! - Oznajmił Kleks. - Musimy poprosić Madam Web by sprowadziła nam posiłki!
-HA! Wiedziałem! - Rozległ się głos Leonidasa po całej sali narad - Ty Ch[amulca] wiesz co robić? Ty nic nie wiesz!! To już teraz se możemy kule w łeb w[sadzić] jak mamy korzystać z jej pomocy!
-O co Ci chodzi... ? - Spytał odwracając w teatralnym geście gałki oczu, odwracając przy tym niechętnie wzrok
-O co mi chodzi? O to chodzi że chcesz skorzystać z pomocy tej wiedźmy, która nawet nie wie jak się nazywa!
-Nie marudź! Nie mamy innego wyjścia, chodźmy do wyroczni.

Wnet bez dalszego szemrania cała czwórka weszła do windy która znajdowała się w centrum dowodzenia. Winda była mała, 2 osobowa, ale z powodzeniem mieściły się 20 osoby, przetestowane i zatwierdzone jeszcze za czasów pokoju, kiedy to owy obiekt pełnił rolę akademika. Kleks czuł co prawda pewien dyskomfort, gdyż w jego mniemaniu każdy jeden z jego podwładnych śmierdział gorzej od drugiego, lecz to on w rzeczywistości puszczał bąki gazując towarzyszy. Kiedy wreszcie zjechali 20 pięter pod ziemię, drzwi od windy w końcu się otworzyły, pośpiesznie wszyscy wysypali się z niej by móc odetchnąć świeżym powietrzem, ale ich złudne marzenia szybko prysły, gdy poczuli swąd moczu, lekarstw i innych woni rodem wziętych z kostnicy i innych pieczar cmentarnych. A przed ich oczyma ukazało się...
- O w dupęm !! - Zawył elektryk chowając swą mizerną posiwiałą główkę w kask



-Sir, kto to jest? - Zaintrygował się Picard
-To jest właśnie Madam Web - Odparł na pytanie Profesor Kleks, każdy mieszkaniec planety Mango wie że jest ona od zawsze, małe dzieci się nią straszy i jest obiektem szykan i dowcipów. Krążą legendy że buszuje po kanałach i pod osłoną nocy wychodzi z muszli klozetowej, porywa małe dzieci i wraca do swej kryjówki gdzieś w głębinach piekielnych.
Rzeczywistość jest bardziej oczywista , Madam Web to stara, emerytowana luksusowa prostytutka, która w latach świetności swej kariery zawodowej była pojona wódą i różnymi dragami. I tak po dziś dzień kobicina nie jest w stanie wyrwać się z narkotykowego letargu. Zamieszkała tutaj w podziemiach akademika, gdyż ciągle miała dostęp do różnych dilerów, w zamian wróżyła im z żył dłoni i innych kończyn, ale w każdej legendzie jest ziarenko prawdy, Madam Web potrafi siłą woli przyzwać osoby z najodleglejszych stron wszechświata, a to było dowódcy partyzantki Kleksowi niezbędne do skompletowania drużyny.
-Maaaacieee PIii...Piiixyyyy?? - Spytała się na wpół grobowym głosem kobieta na taborecie, porośnięta pajęczynami
-Mamy - Stwierdził raźnie kleks, wyciągając z kieszeni kilka białych tabletek
-Nie dawaj jej wszystkiego, bo zeżre z miejsca i odleci - Ostrzegł przyjaciela Leonidas - Wiesz jaka ona jest pazerna, po kolei jej dawaj... I pamiętaj że musisz mieć jedną pigułkę dla siebie, w razie jakbyś wpadł w niewolę, wróg nie może się niczego dowiedzieć...
-Wiem wiem pamiętam, nie dygaj - Uspokoił druha w panterce i podszedł bliżej przed jej karkołomne oblicze, z pewną dozą nieufności dając na koniuszkach palców pigułkę radości, nieruchoma dotąd Madam, z trudnością poruszająca dotąd ustami, żywiołowo pochwyciła nimi ofiarowaną pigułkę, prawie odgryzając przy tym dłoń i zaczęła namiętnie przewracać ozorem w gębie, wykrzywiając głowę w nienaturalne pozycje, raz 90 geometrycznych stopni na lewo, chwile potem na prawo, dostając szczękościsku przeżywała taką rozkosz że aż zaczęła się obracać na taborecie w okół własnej osi. PO chwili jak nagle wszystko się zaczęło, tak szybko i gwałtownie ustało a Madam z powrotem przyjęła pomnikową pozycję.
-Miiisiiibiiisiiii... - wydukała śliniąc się przy tym
-Co? - Zapytał Leonidas który nie zrozumiał słów naćpanej wyroczni
-Mitsubishi... - Przetłumaczył na bardziej zrozumialsze słowa Kleks
-Cóóż... cheeeecieeee... mooojeeee Dziiaaatki...
-Potrzebuję Twojej pomocy, musisz przywołać kilka osób, które pomogą nam w obronie Mango! - Rozkazał Madam Web Ambroży czule pieszcząc swoją brodę obklejoną cekinami.
-Aaa.. kooogooo...poootrzeebuujeeeciee?? - wystękała z trudem trzymając się na taborecie
-Potrzebujemy najsilniejszego woja, jaki widział świat... daj nam Conana Barbarzyńcę z Cymerii!!
-Beeezieee Kooonaaan... ale nie z Cyyymeriiii.... - Rzekła Madam, emfatycznie kręcąc głową i rysując rękoma coś w powietrzu, majacząc przy tym, po krótkiej chwili trwania w transie coś huknęło i wzniósł się kurz... a przed bohaterami pojawiła się dodatkowa pomoc w walce ze złym Elektronikiem:

[media]http://www.youtube.com/watch?v=PkbB-X9654s&feature=related[/media]

Pojawił się na wpół nagi, odziany jedynie we włochate majtki dwu metrowy goryl, który zręcznie wymachiwał świetlnymi ozdóbkami które są niezwykle popularne na parkietach techno-party

-Co jest... kur[cze]? - Zająknął się Leondias przecierając oczy ze zdumienia
-Jam jest Conan z Ibizy! - Przedstawił się osobnik, zręcznie kłaniając się w pół
-Dobrze. - odrzekł Kleks- Conan to Conan - Usprawiedliwił sobie, że nie tak to miało wyglądać - No to teraz potrzebny nam będzie cygan!
-Cygan? Po cholerem nam jakiś Cygan? Panie, ja się bojem Cyganów, jak byłem mały to jeden z tych łobuzów wsadził kosem w plecy! - Zakłopotał się Wałęsa Lech
- Mistrz ekscelencja Ja-Po nauczał, "Smród dokucza mniej, kiedy masz szczura obok"... i tego się będę trzymał - Oznajmił Kleks kładąc swoją dłoń na niskim ramieniu zaprzyjaźnionego elektronika, a przyjacielski uśmiech jakim go obdarował sprawił, że Lechowi minęły wszelkie wątpliwości i przytaknął swojemu dowódcy
-Madam Web, sprowadź nam jakiegoś Cygana! - Kontynuował

Zaś Dama porośnięta pajęczynami ponownie zaczęła mamrotać i gestykulować bliżej nieznane obiekty w powietrzu, huknęło pierdnęło a przed nimi pojawił się...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7ZiyuhWQxt0[/media]

-Niech Cię Klex! - zaklął Leonidas, już nawet te pchły które miał na getrach nie przeszkadzały mu na tle tego co się wyrabiało przed jego oczyma - Gorszego debila jak Ty to świat nie widział! Te oszołomy jedyne co mogą to iść na linie ognia i osłaniać mięso armatnie, bo do niczego więcej się nie nadają!
Klex zmroził Leonidasa wzrokiem, po czym sprzedał mu liścia, Leonidas w obrazie majestatu opuścił zwiesił wzrok i milczał, dając jasno do zrozumienia że nie ma ochoty na dalszą rozmowę.
-Nigdy więcej nie śmiej wątpić w moją wizję... TEN plan musi się udać! - Zripostował oczernienie na oczach podwładnych Profesor.

-Ziomki o co kaman? Bo mnie się trochę śpieszy a nie mam czasu tu byle komu nawijki nawijać, sucze na mnie czekają a mam dziś zagrać melo z Liroyem - Wybełkotała nowo przybyła postać, brana w gustowne przy małe dresy odsłaniając urok cały kostek u nóg oraz brudny szary polar z kapturem, trzymając w rękach mikrofon.
-Coś mi się zdaje że dogadałbyś się z Bartłomiejem... - Odpowiedział Klex, tuląc trzęsącego się Lecha przed obliczem nowego nabytku do drużyny.
-Nie w takcie jest się nie przedstawić. - Rzekł Picard, który dotychczas cały czas był dystyngowany, małomówny i wyrafinowany słowem aż do bólu "angielski"
-Co chcesz gościu? - Odparowała postać machając mikrofonem
-Jak Cię zwą ziomek... - z trudem wydusił z siebie Klex, ale te długie tygodnie obcowania z Bartłomiejem opłaciły się, z każdym teraz się da porozumieć.
-Lech Roch, raper ogólnoświatowy Kumalski lamusy? - Przedstawił się Cygan

Madam Web przerwała jakże porywający dialog i ponownie jej grobowy głos zmroził zjeżył włosy co najmniej na głowie:
-Muusiiciee ooodszuuukać Meeerliiina...
-Merlina? - Wyskoczył Klex - Skąd znasz Merlina?
-Oooon, jest waaaszą jedynaaa nadziejaaa... znaaadziecie gooo na baazaaarkuu, wieeecej nieee mogeee waaam pooomoooc - Rzekła Madam Web i machnęła rękoma, a cała liga sprawiedliwych znalazła się na samym środku bazarku.



Muszą odnaleźć RoboMarlina, od tego zależą losy planety Mango...
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 30-04-2008 o 14:26.
Extremal jest offline