Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2008, 20:26   #38
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Galed i Cread
Szan Thar odprowadził wychodzącego ze świątyni elfa wzrokiem do drzwi z odrobiną złości na twarzy, choć ktokolwiek spoglądałby teraz na twarz kapłana musiałby zastanowić się czy to co widział faktycznie miało miejsce, czy było to zaledwie przewidzenie. Kapłan wyrwał się z zamyślenia i rozejrzał po komnacie w poszukiwaniu dwójki podróżników rzekomo pragnących zostać kapłanami Mystry. Jego źrenice wędrowały przez moment od ołtarza do ołtarza, a kiedy w końcu was dostrzegł podszedł do was przerywając waszą szybką pogawędkę o Sztuce.

- Cóż was zatem sprowadza w nasze progi moi drodzy? Czyżbyście chcieli dostąpić Świętego Obcowania z Mystrą? WYbaczcie, iż musieliście czekać, ale musicie zrozumieć, że nie mogłem tak po prostu zignorować jegomościa, który przed wami przedłożył mi swoją sprawę...


~*~


Lathandis
Całą sprawa z Amnickiem wyraźnie śmierdziała na odległość i nie pocieszał cię nawet fakt, że kapłan mógł znać Amnica przynajmniej na tyle, aby znać jego nazwisko i nadal nie mieć kompletnie nic wspólnego z jego zniknięciem. Twój prosty, myśliwski umysł nigdy nie lubił zbyt dużo niewiadomych - życie w lesie było proste - trop jest, tropu nie ma, zwierzyna jest - zwierzyny nie ma, kłusownicy są, albo ich nie ma... to takie proste, czego nie można było powiedzieć o tej sprawie. Już skierować się do wyjścia, kiedy spotkało cię to czego w życiu nie mogłeś się spodziewać, tym bardziej w takim miejscu. W końcu jak często można spotkać jakiś szalonych ludzi, którzy nagle rzucają ci się na szyję jakby nigdy nic i szepczą do ucha jakieś głupoty... Kolejne niewiadome i kolejna śmierdząca sprawa tego dnia... a dzień się przecież jeszcze nie skończył.

- Elfie, nie wiem jak się nazywasz, ale to, że jesteśmy razem w tym miejscu to nie przypadek. Zarówno ty, jak i Galed znaleźliście się w mojej wizji. Musimy powstrzymać kult Talosa.

Spojrzałeś na człowieka wzrokiem z mieszaniną zdziwienia, dezaprobaty, niesmaku i ciekawości, ale niezrozumiania, które również niósł twój wzrok ukryć się nie dało w całej tej nawale uczuć. Człowiek musiał to wyczuć, gdyż po chwili odrobinę naprostował swoje, wyrzucane z siebie z prędkością szalejącego na morzu wiatru, słowa:

-Najbliższa prawdziwa świątynia Mystry leży piec dni konnej jazdy stąd. To oznacza, że ktokolwiek stoi za tą maskaradą, nie chciał zyskać korzyści politycznych, tudzież gospodarczych. Rozejrzyjcie się, tu nie ma ani jednego straganu z eliksirami. Nawet płatnej biblioteki, niedzielnej szkółki. Nic, na czym można by było zarobić. Zależnie od tego, jak się sprawy potoczą, całe przedsięwzięcie potrwa od dekadnia do dwóch. Ktokolwiek to wymyślił, miał jakichś bardziej złowieszczy cel. Skoro świątynia tak zachęca ludzi do modlitwy, choć modły nie zapewnia wyżywienia, to znaczy, że potrzebują energii ludzkiej wiary do czegoś innego. Zważywszy na maksymalny czas przedsięwzięcia, wnioskuję, że ich celem jest zniszczyć miasto. Lub dokonać czegoś bardziej niszczycielskiego. Zapewne swoiste akumulatory wiary i przyrządy potrzebne do rytuału znajdują się wewnątrz wzgórza. Musimy się tam dostać.

Co za brednie?! - pierwsze co nasunęło ci się na myśl, jednak rzeczy, które wygadywał czarodziej były równie dziwne, co zniknięcie Amnica i być może nie było to przypadkowe.

Nadal będąc mało optymistycznie nastawionym do tej dwójki, ale mimo wszystko zaciekawionym to też postanowiłeś dać im jednak szansę przedkładając wpierw swoje zastrzeżenia, co do nagłej napaści człowieka na twoją osobę oraz co do nazbyt optymistycznego i narwańczego charakteru mężczyzny - jakże to typowe dla ludzi.

- Proponuje spotkanie w zajeździe „Pod Brzozą” Tam będziemy mogli spokojnie omówić sprawę. - po tych słowach odszedłeś z mętlikiem w głowie, zostawiając za sobą nowo poznanych wariatów...

Wyszedłeś ze świątyni - słońce było jeszcze wysoko na niebie, a ze wzgórza rozciągał się widok na miasto - takie widoki mimo, że piękne zawsze miały w twoim sercu miejsce drugie, pierwszeństwo miał las. Odwróciłeś się jeszcze i spojrzałeś na świątynię, a następnie ruszyłeś przed siebie - do zajazdu 'Pod brzozą'.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline