Wątek: Tacy jak ty 3
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2008, 21:13   #656
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Astaroth;
Dokonało się. Przepowiednie, nie przepowiednie. Rith zginął. Pora przejąć władzę nad mgłami chaosu, które ci się należą, które stworzyłeś. Zaczynałeś tę dziwną przygodę jako szlachcic wtrącony do więzienia w podrzędnej mieścinie. Skończysz ją jako Nowy Shabranido, Ast i Aroth, władca planu mgieł, władając nie tylko mgłami, ale i mocą amuletu Kaihi-ri, Żywego ognia i Wiatru Lodu! A potem, jak na dobrego władcę mgieł przystało, po tych wszystkich mordach, zniszczeniach, przyjdzie pora na tworzenie nowego ładu.

Słonko, Almanakh.

Kiedy Verion przybył z nią do Rasganu, zakazał jej używana jakichkolwiek mocy, aby demony nie wyczuły jej obecności. Verion trafił do niewoli u Kanzeliva, Słonko błąkała się, zagubiona, aż spotkała Różyczkę, waszą dawną towarzyszkę. Kiedy Różyczka, nieświadoma, że spotkała samą Almanakh, odprowadzała ją do karczmy na nocleg, obie dziewczyny zauważył Valgaav będący akurat w pobliżu. Smok poznał Almanakh, oknem dostał się do jej pokoju i zaproponował jej, że się nią zaopiekuje. Zabrał Słonko z karczmy, uleciał z nią w niebo na smoczych skrzydłach, w pustym pokoju w karczmie pozostawiając wizję-hologram dziewczyny, aby nikt nie zorientował się, że zabrał Almanakh ze sobą.

Później, Słonko zjawiła się u boku Veriona, i wraz z nim otworzyła Bramę międzywymiarową, którą dotarliście do Wymiaru Bieli z Rasganu. Jawiła się wtedy jako trójskrzydła dziewczyna. To ponoć jej najczęstszy wizerunek.

Teraz zjawiła się znowu. Ona i Valgaav. Valgaav, Kihara Gaava. Ciekawe, jakie relacje łączyły Riona i Gaava. Od tego zależy wasza najbliższa przyszłość.

Valgaav i Verion zaakceptowali decyzję Mistress, zdaje się. Obaj wiedzieli, że wasza drużyna dąży do ocalenia swego świata kosztem zniszczenia ich czasoprzestrzeni. Mimo to ani jeden ani drugi nie próbowali cię powstrzymać. Zastanawiające, Almanakh tak łatwo zgodziła się na zagładę istnień żyjących pod Białą gwiazdą, oddając rolę zbawiciela w ręce chaoty, Ast i Arotha.

Barbak; Almanakh nie odpowiedziała na twoje podziękowania, lecz obejrzała się na krótką chwilę w twoim kierunku. W jej dziwnych karmazynowych oczach ujrzałeś smutek, żal i poczucie winy. czy to naprawdę Almanakh? Ani jedna legenda nie mówiła o tym, żeby Wojowniczka Światła miała czerwone oczy! Zawsze białe, błękitnobiałe!
Symbole Paladine`a na twej zbroi, oraz tatuaże, przez moment migoczą białym światłem.Za swą bohaterską postawę otrzymujesz błogosławieństwo paladina, i wypełnia cię nieopisana radość, czyste ciepło, nieziemska ulga. Nie jesteś już Wielkim, Zielonym, Z Orkową Gębą. jesteś paladynem czci godnym!

Wciąż, zostało jedno zadanie. Zniszczenie imiona Astarotha i Kejsi, w podziemiach Świątyni Abazigala. Zastanawiasz się co będzie dalej. Będzie...coś...? Twoi towarzysze powrócą do swej czasoprzestrzeni. A Tacy Jak Ty?

Funghrimm; No cóż. Pora zostawić popioły za swymi plecami i ruszać dalej.

Funghrimm, Barbak, Tev;
Idziesz na czele pochodu, zmierzającego przez... Zmierzającego...?
Dochodzicie na krawędź lewitującej wyspy.



A niech to drow kopnie, wysoko t-UUUUuuuu!!!...

Zanim się zorientowaliście, wyspa zaczęła się rozpadać i runęliście w dół wraz z jej odłamkami.

Plusk był ogłuszający. Zderzenie z wodą jak z litą skałą.

- Ijją?
- Tak, tak, przecież mówię.
- Ęiu-iają-ę!
- Ponieważ są nieprzytomni. Ryby nie bywają nieprzytomne. Nie martwcie się, zaraz się ockną, i będą się poruszać wtedy...eeeh.... miejmy nadzieję...

Barbak, Tev, Funghrimm; Szum wody. Powoli otwieracie oczy. Leżycie na brzegu wodospadu.

where the elves dance at night by ~darkRaika on deviantART

Wokół fruwa mnóstwo tiżnijów.

Mermaid by *Zombiesmile on deviantART

DArk and light .Elf king . by =sakimichan on deviantART

- Widzicie? – odezwał się wesoło elf.
- Iją! – ucieszyły się chimery-syrenki.

Elfy kłaniają się wam z uznaniem i dłuższa chwilę trwają nieruchomo, milcząc.

Po dojściu do siebie wyruszacie do Świątyni Abazigala, dawniej Świątyni Przybycia. Czyli przez las. Przez step. Przez sawannę. I wspinaczka po pionowych ścianach skał. A potem pustynia.

Słońce przygląda się wam wędrując po nieboskłonie. Docieracie na miejsce ledwo żywi ze zmęczenia, głodni i spragnieni. Wyprawa na szagę zajęła sześć godzin.

Waszym oczom ukazuje się Świątynia Abazigala. Właściwie zgliszcza nawy głównej, wokół której uwija się mnóstwo chimer, elfów, syntetów i ludzi. Sprzątają, rozgrzebują gruzy, wyciągają szczątki zmiażdżonych przez zawalony dach. Nieopodal znajduje się tez drzewo. Samotne drzewo. Poruszające się drzewo.



Wygląda jak topola osika, jej liście szeleszczą głośno na wietrze. Drzewo porusza konarami, po czym schyla do ziemi jedną z gałęzi i na piasku rysuje napis; „To ja, to ja, to ja, Kejsi!” a następnie dokładnie zamazuje napis liśćmi.

„Kopię korzeniami do ruin. Na pomoc, wody, wody, wody!” – pisze dalej drzewo.

Woda, hm.
Jest w okolicy jezioro, w którym się wykąpaliście jakieś 6 godzin temu...
Jest też jedna ocalała studnia przy gruzowisku świątyni.

Barbak;....Już...nie...dasz rady... Jesteś wyczerpany walką z Rithem i tą wycieczką... Oczy ci się kleją, ledwo stoisz na nogach.

Tev;... Nóżki załamują się pod tobą i padasz [przepraszam za wyrażanie ale jesteś tygrysem] na pysk na ciepły piasek pustyni. Walka, wędrówka, brak pożywienia i wody i przez dłuższy czas... Zaraz zaśniesz albo zemdlejesz z wycieńczenia.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline