Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2008, 22:25   #92
Aveane
 
Aveane's Avatar
 
Reputacja: 1 Aveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumnyAveane ma z czego być dumny
Podniósł się, podparł na łokciach. Wzrok jego powędrował po wszystkich twarzach. Uśmiechnął się do siebie i wstał.
- No, mój mały, Kolegium już się nim zajmie. A na razie niech się pocieszy - po raz kolejny szepnął do przyjaciela.

- Dziękuję, nie lubię karetami jeździć. Pojadę konno. Jak chcesz jechać, Dwain, to przydreptaj szybko do mojego siwka. Będę jechał za karetą. Klaro, czy zaszczycisz mnie swoim towarzystwem? - zszedł ze stołu i ukłonił się lekko szlachciance. Podczas ukłonu puścił jej oczko. - Moglibyśmy w tym czasie omówić pewne sprawy dotyczące Twojego... Twojej nauki. Dymitrze, trzymaj się - uśmiechnął się pokrzepiająco do kozaka. Polubił go, twardy chłop. Podszedł do niego, położył mu rękę na ramieniu. Przy okazji nachylił się do Klary. - Oszczędzaj, jeśli chcesz mu pomóc. Z pustą sakwą nie uratujesz go przed banicją - powiedział cicho, jednakże nie szeptał. Zwrócił się do kapłana. - Pozwolisz, że pójdę po mojego konia? Chciałbym zdążyć go osiodłać, zanim wszyscy się zbiorą. - Nie czekając zbyt długo na odpowiedź skierował się ku wyjściu. Skłonił lekko głowę mijając kapłana, pozwolił sobie nawet na uśmiech.

- Niech sprawiedliwość zatriumfuje - z tymi słowami na ustach wyszedł i skierował się do stajni. Wszedł, rozejrzał się. Szukał swojego konia. Zauważył wreszcie swojego ukochanego rumaka i podbiegł do niego. Zwierzę zarżało radośnie, widząc swojego pana. Elf zawołał chłopca stajennego, który od razu przyniósł siodło, derkę i popręg.
- Przepraszam, pana wędzidło się zgubiło - chłopak pochylił głowę.
- Nie zgubiło się, po prostu nie korzystam z niego - zaśmiał się Kyfandys. Nie było mu potrzebne, a przynajmniej jego koń unikał bólu. Owszem, początkowo jazda bez wędzidła była ciężka, ale szybko ją opanował. Zdobył sobie tym większą sympatię zwierzęcia. Osiodłał szybko wierzchowca, wsiadł na niego i podjechał przed karczmę. Czekając na resztę głaskał go po szyi. Nikt nie powinien mieć pretensji o to, że przyjedzie tam konno.
 
Aveane jest offline