Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2008, 23:32   #34
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Całą okolicę przeszył donośny ryk. Deidre wzdrygnęła się i zamarła osłupiała. Nie mogła rozszyfrować jaki niósł z sobą przekaz ale była pewna jednego – było to nawoływanie jej brata.

Dzieci w mieszkaniu nie zareagowały prawie wcale na ten przeraźliwy wrzask. W każdym razie nie bardziej niżby doszły je odgłosy dzieciaków bawiących się na podwórku.

Reilly szykował się właśnie do wyjścia ale zastygł w bezruchu słysząc skowyt. Cokolwiek ten miał oznaczać Reilly wyglądał na zaniepokojonego. Znała go jak swoje pięć palców. Potrafiła wyczytać z jego twarzy najsłabsze choćby ślady emocji. A teraz dostrzegła ból i smutek. Wyglądało to jakoś złowróżbnie, aż przeszył ją zimny dreszcz.

Rzucił na odchodnym polecenie aby się stamtąd nie ruszali. Ale jak mogła trwać tu bezczynnie jeśli najwyraźniej działo się coś złego? Zniknął zamykając za sobą drzwi wejściowe pozostawiając ją wypełnioną obawami.

~I co teraz? Czy powinna go posłuchać? A jeśli coś złego działo się z Emmetem? I niby jak mogłabym mu pomóc? To teraz nieistotne. Muszę się dowiedzieć co się stało.~

Szalała z niepokoju. Kilka razy przemierzyła pokój w tą i z powrotem a później otworzyła okno w nadziei, że dostrzeże w oddali coś co pomoże rozwiać targającą nią niepewność. Przyklęknęła po chwili przy Szonie i z błagalnym wyrazem twarzy powiedziała:

- Przepraszam cię Szon ale muszę wyjść. Zostań tu i o nic się nie martw. Zaraz wrócę, obiecuję.

Jednym susem dotarła do wyjścia. W głowie obmyślała spontaniczny plan działania.
~Trzeba szybko wybiec na ulicę. Spróbować zlokalizować skąd dobiegł ten ryk. A jeśli nie będę w stanie wtedy pokręcę się po prostu w pobliżu. Wiadomo, że jeśli Garou wda się w bójkę to nie robi tego bezszelestnie. Coś będę musiała wreszcie usłyszeć... Mam co do całej tej sytuacji jakieś złe przeczucie. Chociaż lepiej żebym się myliła.~

Już miała wybiec gdy zatrzymała się jednak w progu i spytała jeszcze Szona:
- Ten ryk... To był Emmet. Ty to wiesz, prawda? Ty rozumiesz mowę Garou - bardziej stwierdziła niż zapytała. - Powiedz mi proszę o co chodzi? Czy coś mu się przytrafiło?
 
liliel jest offline