Przekleństwo samo cisnęło się na usta Belegrisa, ale ten nie odezwał się choćby słowem. Jakikolwiek dźwięk mógłby zaniepokoić gobliny, nie mówiąc już o wilkach, które dzięki wyczulonym zmysłom w przeciągu kilku chwil i tak dowiedzą się o obecności trzech podróżnych. Elf bynajmniej nie obawiał się walki z zielonoskórymi, po prostu chciał zyskać element zaskoczenia, tak samo jak zapewne Elran dający pozostałym znaki, żeby zostali w miejscu i zachowali ciszę. Belegris starał się nawet oddychać bezgłośnie, ale pozostać w miejscu nie miał zamiaru dla samej zasady: nikt nie będzie mu mówił, co ma robić. Obecna sytuacja może nie była najlepsza do udowadniania innym swojej niezależności i samodzielności w podejmowaniu decyzji w przypadku zagrożenia życia, ale Belegris mimo to chciał, żeby Elran i Brog wiedzieli, że nie ma zamiaru respektować komendy któregokolwiek z nich. Zaczął przemieszczać się w stronę goblinów, starając się znaleźć z prawej strony najbliższego z nich. Kątem oka spostrzegł, że Elran przymierza się do rzutu nożem w jednego z zielonoskórych. Po tym ataku gobliny, o ile będą w stanie, najprawdopodobniej rzucą się w stronę półelfa, ale ten, do którego zbliżał się Belegris może nie dotrzeć do celu. Zanim wilk zerwie się do biegu, elf postara się jednym cięciem ranić jego i dosiadającego go goblina. Jeżeli manewr się uda, dalsza walka nie powinna stanowić najmniejszego problemu. Belegris słysząc już jedynie bicie własnego serca czekał na rzut Elrana, sygnał do ataku.
__________________ "Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą" |