Zaskoczyło ją z jaką łatwością Mirela podchwyciła jej, nie oszukujmy się lekko nawiedzony, pomysł. Obawiała się, że współlokatorka na nią naskoczy i definitywnie skrytykuje chęć zdemolowania ich wspólnego mieszkania. Jednakże oczekiwane słowa krytyki nie nadchodziły. Wspaniale. Po raz pierwszy w życiu czuła, że nie jest w tym bagnie sama, że ktoś podziela jej poglądy jakkolwiek mocno ortodoksyjne by one nie były.
- Tak. Myślę, że Adam pomoże nam bez zadawania pytań. - odezwała się wreszcie - Zresztą, on przywykł do tego że miewam ekscentryczne zamysły. Ten ze ścianą nie jest bardziej wyrafinowany niż wszystkie poprzednie.
Wyciągnęła telefon z kieszeni spodni i znalazła go na liście kontaktów pod nazwą „Ciacho”. Jakoś zawsze sprowadzała ich relacje do fizycznych aspektów, co nagle wydało jej się wyjątkowo nie fair. A teraz znów dzwoni żeby suszyć mu głowę. Usłyszała dwa krótkie sygnały a później jego zaspany głos. Najwyraźniej zdążył już zasnąć po tym jak wyszła. Nie ma się co dziwić, w końcu jest środek nocy.
-Cześć skarbie. To znowu ja, Kornelia. Mam prośbę, wiesz? Czy nie mógłbyś wpaść do nas rano? Hm... A, tak. Rano idziesz do pracy. To przecież poniedziałek, zupełnie straciłam rachubę czasu. W takim razie wieczorem? Świetnie. Chcę cię wykorzystać i zadbać trochę o twoją kondycję fizyczną... Co? Nie. Akurat nie miałam tego na myśli świntuchu. Chcę żebyś wywalił mi dziurę w ścianie, wiesz mały remont szykujemy. W porządku. W takim razie oczekujemy cię wieczorkiem. Dziękuję ci.
Rozłączyła się i zerknęła ożywiona na Mirelę.
-Załatwione. Będzie wieczorem i wywierci dla nas tę przeklętą dziurę.
Wciąż chodziło jej po głowie czego tak w zasadzie oczekiwały? Czy faktycznie sądzą, że kiedy wejdą już do składu staroci zastaną tam w całej okazałości upiora dzwoniącego łańcuchami? Kompletnie nie miała planu działania ale nie zniechęciło jej to ani trochę. - Pasowało by się teraz przespać. Tylko jak tu spać kiedy adrenalina nadal szaleje w moim krwiobiegu? - powiedziała zamyślona - Nie wspominając, że na samą myśl o tym, że miałabym sama zostać w pokoju oblatuje mnie niepohamowany strach. Chyba najlepiej będzie jeśli postanowimy spać razem. Zawsze to nieco raźniej. A poza tym jeśli jutro zawalimy mój pokój gruzem i zdewastujemy ścianę nie będzie się już raczej nadawał do zamieszkania. Może więc przeprowadzę się do ciebie? Na dłużnej... Konkretniej to chyba do czasu odwołania stanu podwyższonej gotowości. |