...Magia... Sztuka... Splot... Piąty element... Magia arkaniczna....
Galed, nagle wyrwany z zalewającego go potoku słów tryskających z ust Creada w pierwszej chwili patrzył na kapłana nieco nieobecnym wzrokiem. Słowa Creada ciągle dźwięczały mu w uszach, powodując pewien konflikt z tym co powiedział Szan Thar.
Z trudem powstrzymawszy chęć potrząśnięcia głową ukłonił się. W miarę nisko i zdecydowanie niezgodnie ze swą naturą.
Zanim zdążył powiedzieć cokolwiek Cread znów dorwał się do głosu. Widać było, że mag lubi mówić. A czasami nawet robił to z sensem. Choć z drugiej strony nie wspomniał ani słowem o objawieniu, o którym Galed mówił przy wejściu do świątyni. A zatem należało nieco uzupełnić wypowiedź maga...
Otworzył usta... i tej chwili dopiero uświadomił sobie, że się nie przygotował odpowiednio do tego wystąpienia. A to, co był w stanie wymyślić mogło nie wystarczyć, by zmylić doświadczonego kapłana. Pozostawało mu tylko odegrać rolę jeszcze większego prostaczka, niż wyglądał na pierwszy rzut oka.
- Arcykapłanie... - z szacunkiem zwrócił się do Szana Thara. - Tak jak powiedział mój towarzysz, dołączyłem się do niego w drodze do tej świątyni. Od jakiegoś czasu coś mnie ciągnęło w tą stronę...
Przerwał na moment, a potem mówił dalej:
- Coś ujrzałem we śnie... Sam nie wiem... - zawahał, jakby nie umiejąc się należycie wysłowić. - Może to był zwykły sen...
Wzruszył ramionami.
- Ale musiałem tu przybyć... Ciągnęło mnie tu, jak już mówiłem... |