Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2008, 17:11   #9
mjl
 
mjl's Avatar
 
Reputacja: 1 mjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwumjl jest godny podziwu
-Ach, mójże dzielny woju! Twoja gorliwość jest cnotą! Czemuż to tak zacny wojownik nie ma niewiasty?! Takiegoż to chcą baby przecie… - rzekł do Racimira.
Odwracając się do Błażeja, rzekł:
-Widzisz o potężny. Kłamstwem to było, ale pomóc tu możesz.
-I już wyjaśniam wam o panowie.. Ziemomysł pragnie, aby drużyna składająca się właśnie z was zrobiła porządek w tejże krainie. Głód tu i bida… A kiedyś było pięknie. Za tą przysługę dostaniecie świecidełek i większych praw. A rozchodzi się o podróż. Ja jadę z wami, jako przewodnik i sprawozdawca. Jechać mamy daleko na południe, do innego ludu. Tam mają babę, która nam pomoże. – rzekł.

Dla zwykłej ludności samo wspomnienie o jakichkolwiek kosztownościach było czymś niezwykłym. Ludzie w nieskończoność mogliby przyglądać się wyszlifowanym rubinom, śnieżnym perłom, ogromnym bursztynom i innym kosztownościom. Nie byli zachłanni, jedynie prości i pragnący polepszyć swój los. – przypomina Święt0pełk.

-Wy wszyscy, którzy nie mają broni ustawcie się po lewej. Dostaniecie jakieś miecze. No chyba, że wolicie łuki… - mówił przyglądając się drużynie.
-Kolcze koszule dostaniecie również wszyscy! – kontynuował.
-Lecz racji podróżnych na drogę wam dać nie możemy. Jedzenia mało. Będziecie musieli sobie jakoś radzić. – mówił.
-No, to ruszamy rano. Wtedy to i damy wam wyposażenie, a śpicie dzisiaj w dworze.– mówił.
Wywołało to krótki okrzyk zachwytu. Było to przecież niejakie wyróżnienie. Jednak po chwili, rzekł.
-Tam dalej, za siedzibą Ziemomysła jest stodoła. Dostaniecie coś, żeby wam dupy nie zmarzły i damy wam miodu. – mówił.
Spotkało się to już trochę z mniejszym entuzjazmem. „Po co spać jak psy, skoro ma się własne domy?”
-Poznajcie się lepiej, w końcu jutro już wyruszamy na szlak, razem! – mówił urzędnik.

Cały czas stali przed bramą. Straż przysłuchiwała się rozmowie, ale po krótkim spojrzeniu Samona wyprostowała się i utkwiła swe spojrzenie gdzieś daleko na niebie. Wiadome było, że podsłuchują.
-Przepuścić nas. Oni są ze mną. – krzyknął Samon do straży i przeszedł przez bramę.
Gdy weszli do grodu, urzędnik rzekł.
-Resztę rozmowy dokończymy w miejscu waszego noclegu.
W końcu tam doszli. Samon zawołał paru chłopców, coś do nich powiedział i tamci wybiegli. Po chwili przynieśli skóry i gliniane dzbany wypełnione miodem.
-Nie zamarzniecie. – rzekł, uśmiechając się.
-Widzicie, sprawa którą wam przedstawiłem to jedynie namiastka tego co nas czeka. Mówić dużo nie chciałem, straż słuchała. – mówił, siadając na beczce.
-Iść mamy do Wiedźmy, która jest okrutna. Słyszeliście o niej na pewno. Jest brzydka, niczym czarci pomiot, zła niczym sam czart… Nie cierpi ludzi za ich piękność, za to że są dobrzy, delikatni i mają sumienie. Jednak ona ma moc. Jej zaklęcie zdejmie urok z tej krainy. – mówił, starając się zachęcić drużynę.
-Możemy ją pokonać. – rzekł głośno.
Wokół panowała tylko cisza.
 
__________________
Idzie basista przez ulicę, patrzy a tam mur przed nim. Stoi przed nim i stoi, a wkrótce mur się rozwala...
Jaki z tego morał?
"Albo basista jest głupi albo niedorozwinięty."
mjl jest offline