- Ach, mójże dzielny woju! Twoja gorliwość jest cnotą! Czemuż to tak zacny wojownik nie ma niewiasty?! Takiegoż to chcą baby przecie…- Rzekł Samon... Twarz Racimira stężała niczym maska i delikatnie poczerwieniała... Poczuł gniew i smutek. Samon nieumyślnie przypomniał mu o jego ukochanej.. Nie odpowiedział Samonowi, ucieszył się gdy ten nagle odezwał się do innego mężczyzny... Starał się uspokoić i opanować... Dalsza przemowa Samona pozwoliła mu na oderwanie się od wspomnień...
Racimir już wcześniej zastanawiał się, jaki jest cel wyprawy... Wysłuchał spokojnie słów Samona i popatrzył na niego...
„Dziwne... Głód tu i bida w tej krainie... A świecidełka obiecują, zamiast kupić za nie żywność dla ludzi?? Może jednak, jeżeli się znajdą ludzie lepsi od Ziemomysła to w końcu coś się tutaj polepszy? Może nawet rozdamy zapłatę biedniejszym?”- Pomyślał Racimir, lecz nie odważył się wypowiedzieć tych słów do Samona... Mimo swej siły i umiejętności wiedział, że nie warto zadzierać z urzędnikiem, nie miał zamiaru zostać wychłostany za obrazę Ziemomysła... Bądź, co bądź był rad iż może ruszyć się poza teren swej chaty i co najważniejsze pomóc biednym i ubogim ludziom...
Ruszyli w kierunku grodu.. Racimir ocenił przybyłych.. Niw wyglądali na wojów... Myślał o wiedźmie, którą w swej przemowie uwzględnił Samon....
-
Samonie!!!- rzekł głośno Racimir gdy przechodzili przez wrota grodu.... –
Jeżeli byłbyś skory odpowiedzieć na moje pytanie byłbym ci ja bardzo wdzięczny... Wiedźmę ciężko ubić.. Wojów poza tym mało... A przekonać jej, żeby nam pomogła jeszcze gorzej!! Ba!! To cud od bogów zesłany byłby gdyby sama nam pomogła... Powiedz mi Samonie, jakim to sposobem chcesz czarownicę ukatrupić???- Popatrzył Samonowi prosto w oczy i cichszym głosem rzekł.-
Ja się Panie nie boję.. Ginąc iść mogę... Ale nie wiem czy wszyscy nadają się i wytrzymają... W każdym bądź razie licz na mnie i jeśli Pan Jarowit da to będę miał siłę, aby wszystkich bronić...- Odwrócił się i rzekł już głośniej tak aby wszyscy usłyszeli-
Aha... Panie mój co z mym Koniem????- Wskazał na mocnego wierzchowca stojącego przed drzwiami grodu... -
Toż to chyba zwierzę moje spać nie będzie z nami... A i obrok by się dlań przydał...
Gdy wszyscy weszli już do stodoły i otrzymali swoje porcje miodu Racimir zajął miejsce i rozłożył się wygodnie... Popił miodem i rozłożył rynsztunek blisko siebie... Wstał po chwili i rzekł do zgromadzonych towarzyszy:
-
Jam jest Racimir syn Bogomieła... Rad jestem, że mogę wraz z wami uczestniczyć w tej wyprawie...- Wzniósł kubek z miodem nad głowę w toaście...