do Folkena Legary i Francesci de Riue maj, miasto Aldersberg, Aedirn
Gdy Legara udał się po swój ekwipunek, karczmarz nie odezwał sie nawet słowem pilnowany przez Francesce. Sztylet może i nie jest najstraszniejszą bronią wymyśloną przez człowieka, ale w bity w ciało powoduje ból. Sama jego obietnica sprawiała, że karczmarz nie robił niczego głupiego w stylu krzyczenia.
Grund dalej był oszołomiony urokiem. Stał bezmyślnie przy swoim stoliku. Sytuacja wewnątrz była pod waszą kontrolą, na zewnątrz jednak może być znacznie gorzej. Wyczulony słuch wampirzycy wychwycił, jak zebrani przed budynkiem ludzie zaczęli okrążać karczmę. Akurat wtedy, gdy Folken zbiegł na dół i poinformował o możliwej drodze ucieczki.
Legara przeskoczył szynk i zniknął w kuchni nim Francesca zdążyła go w ogóle poinformować o tym co słyszy.
Folken wypadł do ogródka akurat na czas by zobaczyć jak dwóch ludzi przechodzi przez płot. Obaj mieli przerzucone przez ramiona kusze. I oczywiście obaj zobaczyli wychodzącego z karczmy mężczyznę.
-Ty! Stój, rzuć broń! |