Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2008, 17:18   #81
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Folkena Legary i Francesci de Riue

maj, miasto Aldersberg, Aedirn

Gdy Legara udał się po swój ekwipunek, karczmarz nie odezwał sie nawet słowem pilnowany przez Francesce. Sztylet może i nie jest najstraszniejszą bronią wymyśloną przez człowieka, ale w bity w ciało powoduje ból. Sama jego obietnica sprawiała, że karczmarz nie robił niczego głupiego w stylu krzyczenia.
Grund dalej był oszołomiony urokiem. Stał bezmyślnie przy swoim stoliku. Sytuacja wewnątrz była pod waszą kontrolą, na zewnątrz jednak może być znacznie gorzej. Wyczulony słuch wampirzycy wychwycił, jak zebrani przed budynkiem ludzie zaczęli okrążać karczmę. Akurat wtedy, gdy Folken zbiegł na dół i poinformował o możliwej drodze ucieczki.
Legara przeskoczył szynk i zniknął w kuchni nim Francesca zdążyła go w ogóle poinformować o tym co słyszy.
Folken wypadł do ogródka akurat na czas by zobaczyć jak dwóch ludzi przechodzi przez płot. Obaj mieli przerzucone przez ramiona kusze. I oczywiście obaj zobaczyli wychodzącego z karczmy mężczyznę.
-Ty! Stój, rzuć broń!
 
Zapatashura jest offline  
Stary 03-05-2008, 12:21   #82
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Francesca stała przed karczmarzem ze skierowanym w jego stronę sztyletem, gdy Legara ruszył w stronę wyjścia stała kilka chwil nie wiedząc co uczynić. Nie mogą przecież tak go zostawić, gdyż zaraz poinformowałby całe zgromadzenie. Kazała mu dać butelkę, po czym z całej siły rozbiła ją na jego głowie. Aż ciarki ja przeszły gdy człowiek upadł bezwładnie, a resztki trunku polały jej dłoń. Jak ona nie lubiła przemocy.
Ruszyła natychmiast za brązowookim, który wpadł na kuszników. Szła cicho starając się być niezauważona. Gdy podejdzie dostatecznie blisko, weźmie sztylety i zrani jegomościów, tak by ich nie zabić, lecz tylko obezwładnić. Na pytanie Folkena dotyczące podsadzenia, nie odpowie nic, tylko zmierzy go wrogo spojrzeniem.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 03-05-2008, 21:50   #83
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Derrick uśmiechnął się.
Tej królewny nie zbudziłby nie tylko książę... Nawet paru książąt nie dałoby rady... Chyba żeby któryś zaopatrzył się w wiadro wody. Lodowatej...
Ale to byłoby niedopuszczalne barbarzyństwo...

Nessa poruszyła się lekko. Gorsecik, posłuszny nieubłaganym prawom rządzącym wszechświatem, zsunął się, odsłaniając przed zachwyconymi oczami Derricka całkiem nowe obszary... Jeszcze bardziej godne podziwu...

Derrick pochylił się nad Nessą. Wyglądało na to, że czarodziejka spędzi w krainie snów jeszcze kilka godzin. A potem obudzi się z bólem głowy. I kręgosłupa... I z całkowitym brakiem wdzięczności za nieprzerywanie snu...
Pokręcił głową.
Zabranie stąd Nessy było kiepskim pomysłem, ale pozostawienie - jeszcze gorszym... A z dwojga złego zawsze należało wybierać to mniejsze...

Z ciężkim sercem Derrick zabrał się za ubieranie Nessy. Cóż... Do naturalnych należało raczej działanie w drugą stronę, ale czarodziejka z pewnością nie byłaby zachwycona, gdyby się dowiedziała, że była niesiona przez miasto w stroju nieco nieobyczajnym...

>>> Kto wymyślił takie długie buty? <<< - zastanawiał się, przeciągając cholewkę przez kształtną kostkę, równie zgrabną łydkę, by w końcu zatrzymać się w połowie nad zwyczaj apetycznego w dotyku uda.
Na szczęście skórka cholewki była bardzo miękka i dawała się zwinąć, a Nessa, choć nie pomagała, nie stawiała zaciekłego oporu. Chociaż uśmiech zniknął na chwilkę z jej ust, to szybko pojawił się na nich powtórnie.
Z drugim butem poszło nieco szybciej, chociaż Derrick zdecydowanie stwierdził, że to barbarzyństwo zakrywać przed światem tak wspaniale zbudowane nogi...

Z górą poszło nieco gorzej... I to w zasadzie nie chodziło o opór psychiczny, towarzyszący zakrywaniu tego, co odkryte wyglądało nad wyraz ciekawie...
Najpierw trzeba było wyciągnąć spod głowy Nessy jej kubraczek, a potem posadzić czarodziejkę i przyodziać...
>>> Przydałyby się jeszcze ze dwie ręce... <<< - pomyślał, gdy Nessa po raz kolejny usiłowała się położyć, a na jej twarzy pojawił się wyraz jako żywo przypominający niezadowolenie... Ale mimo wszystko nie obudziła się.

Derrick rozejrzał się dokoła.
Miejsce wybrane przez Nessę miało mnóstwo zalet, ale niestety nie było pozbawione wad... Na próżno można by się rozglądać za lektyką czy powozem.
>>> Gdzie jest dobra wróżka i karoca z dyni <<< - pomyślał z przekąsem Derrick.
Wyglądało na to, że żadna z wróżek nie jest zainteresowana jakąkolwiek dodatkową działalnością i problem związany z przenosinami Nessy w spoczywał całkowicie na barkach Derricka. A raczej na ramionach, bo nie można było Nessy zarzucić na plecy jak worek mąki...

- Ruszamy w drogę, królewno - powiedział Derrick.
Ale widać szambelan nie przekazał informacji i królewna pozostała w bezruchu.
Można się było tego spodziewać. Skoro Nessa przespała skomplikowany proceder ubierania, to parę słów nie miało szans, by skłonić ją do otwarcia oczu...
>>> Słodki ciężar <<< - pomyślał, biorąc czarodziejkę w ramiona.
I spodziewał się wszystkiego - od bezwładu po pełen pretensji jęk - ale nie tego, że Nessa zarzuci mu ręce na szyję i przytuli się. Szepcąc przy okazji "Kochanie..."

>>> Ale szczęściarz <<< - pomyślał, zastanawiając się, któż taki przybył, by ratować królewnę z jej wysokiej wieży. I znaleźć się w jej ramionach.
Po raz kolejny przeklął pomysł chodzenia w skórzanej zbroi. Bez wątpienia strój ten był bardzo praktyczny, ale ponownie uniemożliwił pełne rozkoszowanie się bliskim kontaktem ze wspaniałymi atrybutami kobiecości...

Nessa, chociaż miała odpowiednio rozwinięte odpowiednie partie ciała, do najcięższych nie należała i noszenie jej na rękach było całkiem przyjemne. I - ku zdziwieniu Derricka - widok mężczyzny niosącego w ramionach zemdloną kobietę nie wywołał powszechnego zbiegowiska. A paru usłużnych przechodniów wskazało drogę do najbliższego zajazdu. Z pewną zawiścią spoglądając na Derricka. I z pewnością zastanawiając się, czemu nie im przydarzyło się takie miłe zdarzenie...

Zajazd "Brokilońska Legenda" przywitał ich otwartymi podwojami. Gospodarz nie miał żadnych obiekcji przed przyjęciem pod swój dach zemdlonej niewiasty... Nawet jeśli była ona w towarzystwie... Może spowodował to widok dość wypchanej sakiewki, ale Derrick wolał żywić nadzieję, że to gospodarz jest taki sympatyczny...
Starsza wiekiem pokojówka zaprowadziła Derricka do pokoju... Z oknem wychodzącym na ogród...
- Jak mogę jeszcze pomóc? - spytała.
>>> Zamykając drzwi z tamtej strony <<< - pomyślał Derrick, ale nie wyraził tego na głos.
Uśmiechnął się mile i powiedział:
- Prosiłbym dzbanek soku jabłkowego, dwa owoce awokado, garneczek wrzącej wody... Trzy kromki chleba, ser... kozi... Łyżkę miodu... I kawałek placka. Z jabłkami...
- Nie sądzę, byście mieli sowie jajka...? - dodał.
- Sowie jajka? - pokojówka wytrzeszczyła oczy.
- Przyspieszają odnowienie energii magicznej, zużytej podczas rzucania czarów - ze śmiertelną powagą wyjaśnił Derrick.
- Spra... Sprawdzę - wyjąkała pokojówka. - Ale chyba nie mamy...

Ściągnął Nessie buty i przykrył ją kocem, a zanim pokojówka wróciła zdążył zrzucić wams i zbroję, oraz ułożyć na stole przygotowane wszystkie ingrediencje potrzebne do stworzenia remedium na kaca, który bez wątpienia zacznie dręczyć Nessę ledwo ta otworzy oczy.
- Coś jeszcze? - spytała pokojówka, spoglądając z ciekawością na stół.
- Nie, dziękuję, poradzę sobie - Derrick zdecydowanie odesłał służącą i zamknął za nią drzwi.
Co prawda przydałby mu się sok z kapusty, ale to był zbyt znany środek na całkiem niemagiczną dolegliwość...
Wsypał do kubka z wrzątkiem korę wierzby, garść startych na pył liści melisy, łyżeczkę roztartych, suszonych borówek, sproszkowany liść lepiężnika. Zamieszał starannie i przykrył wszystko talerzykiem. Mikstura mogła spokojnie dochodzić. W tej chwili czekało go bardziej skomplikowane zadanie...

Brązowe, obcisłe spodnie na szczęście nie należały do tych, które zakładało się i ściągało "na siłę". Wystarczyło rozwiązać znajdujące się po lewej stronie sznurowanie, by można było ściągnąć nie stawiającą zbyt wielkiego oporu część ubrania. Przynajmniej teoretycznie, bo Derrickowi, wbrew najlepszym chęciom, nie udało się dokonać tego bez problemów. Jego wzrok przyciągnął wspaniały widok - cudowne, alabastrowe biodra, z którymi wprost idealnie współgrały barwą niewielkie majteczki ze śnieżnobiałego, gładkiego jedwabiu. Wspaniały tatuaż, przedstawiający szarą żmiję z bordową pręgą tylko dodawał im uroku.
Derrick westchnął. Z nieukrywanym żalem.
Nie sądził, by ta niewielka część garderoby mogła Nessie przeszkadzać w należytym wypoczynku... A w związku z tym chyba należało ją zostawić w spokoju... Wolał, by po przebudzeniu czarodziejka nie zachowała się jak oplatająca jej biodro scarletia...

Przyjrzał się Nessie.
Na twarzy czarodziejki malował się psotny uśmiech małej dziewczynki, której właśnie udało się dobrać do klejnotów matki. I zaczęła się stroić przed wielkim lustrem.

Derrick przykrył nogi Nessy kocem, a potem zaczął delikatnie ściągać kubraczek. Wymagało to co prawda wyciągnięcia rąk z rękawów i lekkiego manewrowania Nessą, ale obyło się bez kłopotów.
Z gorsetem był nieco większy problem... Wiązanie było z tyłu... Co prawda wystarczyło poluźnić wiązanie, ale potem trzeba było Nessę posadzić i ściągnąć gorset przez głowę. A do tego przydałaby się pomoc Nessy...
Derrick delikatnie uniósł Nessę i podsunął jej pod plecy zwiniętą poduszkę. Co powinno chociaż przez chwilę utrzymać czarodziejkę w pionie...
Plan był niemal doskonały. Ale nikt nie mógł przewidzieć, że pozbawiona gorsetu Nessa oprze się o niego i powie przez sen "Przytul się..." Co nieco skomplikowało ciąg dalszy działalności...
- Zaraz, królewno - odpowiedział cicho. - Jeszcze tylko drobiazg...

Nie sądził, by Nessa była zachwycona widząc swoją śliczną batystową koszulkę wygniecioną na skutek parogodzinnego pobytu w łóżku.
Ku jego zdziwieniu ten fragment operacji okazał się najłatwiejszy, bowiem zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch Nessa podniosła dół koszuli i ściągnęła ją jednym, szybkim ruchem.
>>> Chyba jestem po złej stronie <<< - pomyślał z żalem widząc, że traci jeden z najwspanialszych widoków. Z miejsca, w którym siedział, zdecydowanie nie można było dojrzeć całości...
A o powtórkę jakoś nie wypadało prosić...

Nessa szepnęła coś, czego Derrick nie zdołał zrozumieć, a potem, ciągle z zamkniętymi oczami, poprawiła poduszkę i położyła się...
Derrick nie potrafił oderwać oczu od rozciągającego się przed nim widoku. Już przedtem widział znaczną część tego fragmentu anatomii Nessay, ale w tym momencie widok był jeszcze wspanialszy. Piękne, krągłe piersi zakończone cudownymi brodawkami w kolorze dojrzałych malin przyciągały nie tylko wzrok.
Derrick ponownie westchnął. Z jeszcze większym żalem, niż poprzednio.
Uwielbiał Rubus idaeus, ale w tym momencie był to dla niego owoc zakazany...

Wstał po cichu i delikatnie przykrył Nessę. Tracił co prawda wspaniały widok, ale nie chciał, by czarodziejka przeziębiła się. W tej chwili przede wszystkim był medykiem...
Podszedł do stołu. Napar już wystarczająco ostygł. Doprawił go, dla lepszego smaku, miodem i dolał łyżeczkę wyciągu z opuntia ficus indica.
Zasunął zasłony, po cichu przestawił stół bliżej łóżka, a potem usiadł na krześle koło łóżka Nessy.
Teraz pozostawało cierpliwie czekać, aż czarodziejka się obudzi...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 07-05-2008 o 12:22.
Kerm jest offline  
Stary 05-05-2008, 12:58   #84
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Osiem godzin zdrowego snu. Tyle Derrick musiał wytrzymać w fotelu. Gdyby nie praktyka medyka nie byłoby sposobu...
A tak Nessa w wielkim dwuosobowym łożu, cóż karczmarz był człowiekiem o bujnej wyobraźni, obudziła się sama.
I nawet jeśli przyczyną pobudki było to źródełko, które we śnie oddalało się z każdym czynionym krokiem, wkrótce jej myśli zaprzątnęły inne problemy.
Ale nie uprzedzajmy faktów.
Przebudzona czarodziejka najpierw dostrzegła dzbanek z sokiem. Wstała z łoża, podeszła do stołu i przechyliła dzban do ust.
Derrick obudził się.
Spod przymkniętych powiek obserwował prawie nagą czarodziejkę, która postanowiła duszkiem wypić wielkie naczynie jabłkowego nektaru.
Co jej się udało. Tyle że się pooblewała.
Derrick usłużnie podał jej płótno do wytarcia się. I dopiero wtedy do Nessy dotarło że nie jest sama.
Starała się nic nie robić zbyt pośpiesznie, jakby stanie nago przed obcym mężczyzną było dla niej chlebem powszednim. Do tego pytanie >>>Jak bardzo obcym?<<< zaczęło nurtować ją wyjątkowo mocno.
Dopiero gdy naciągnęła koszulkę, włożyła gorsecik i spodnie i poczuła się mniej zażenowana mogła myśleć logicznie. I dotarło do Żmijki, że była w majteczkach, a lekko wymięty wygląd towarzysza wziął się z tego, że przespał on popołudnie na krzesełku. >>>Jednak dość obcym.<<<
Usłuchała polecenia i wypiła lekarstwo. Szybko, spodziewając się czegoś paskudnego, ale nie było takie złe. Nadal chciało jej się soku.
Powolutku zakładając buty starała się odtworzyć wspomnienia sprzed paru godzin.
Głowa nie zaczynała boleć. Widać intensywne myślenie dobrze jej robiło.
Żmijka obmyła trochę twarz. I była gotowa.
- Będziemy szukać tej elfki? – zapytała Derricka. Chciała podziękować za opiekę, ale nie chciała rozmawiać o minionym dniu. Udawała więc sprytnie, że nic się nie wydarzyło. Bo przecież tak było.
 
Hellian jest offline  
Stary 05-05-2008, 14:21   #85
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Widząc tamtą parę Folken już gotował się do zaatakowania tamtych. Spojrzał na trzymany w dłoni łuk. Zdążyłby wystrzelić. Był tego pewien. Ale mimo wszystko..miał inny plan. Upuścił łuk i spogląda wyczekująco na tamtą dwójkę. Jeżeli Franceski plan się nie powiedzie nie czeka długo. Wolną ręką sięga do noża i ciska nim w jednego z mężczyzn, licząc że kobieta rozprawi się z drugim. Jeżeli natomiast się powiedzie - podrzuca stopą łuk, łapie go w dłoń i zręcznie wspina się po płocie.
 
Zaelis jest offline  
Stary 05-05-2008, 17:08   #86
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Folkena Legary i Francesci de Riue

maj, miasto Aldersberg, Aedirn

Strażnicy pokonali w końcu płot, choć poszło im to dosyć niezdarnie. Jeden od razu zdjął kuszę i zaczął ją ładować, nie spuszczając cię z oczu. Drugi rozglądał się uważnie na boki.
-No proszę, doniesiono nam, że w karczmie znajduje się jedna złodziejka. A tutaj w ręce wlazł nam jeszcze jej wspólnik.-Ten z kuszą umilał sobie robotę gadaniem.
A Francesca niemiłosiernie się wlekła. Jeszcze trochę i broń będzie załadowana. A wtedy mogiła, jeśli pociągnie za spust to koniec. Na dodatek ten drugi był czujny, zachodził Folkena od boku aby zajrzeć wgłąb karczmy. W końcu nie było już czasu na czekanie. Legara wyszarpnął nóż i jednym płynnym ruchem posłał go w gardło strażnika. Ten próbował się zasłonić, ale nie zdążył. Zacharczał jedynie i osunął sie na ziemię, zezując na sterczącą rękojeść sztyletu wystającego mu z krtani.
Złodziejka w końcu wyszła na zewnątrz, ale pozostały przy życiu stróż praw i porządku zauważył ja bez trudu.
-Do mnie!- Krzyknął na całe gardo, a wy mogliście tylko kląć w duchu.
Folken sięgnął po łuk, jasno dając do zrozumienia towarzyszce, że ta ma się zająć strażnikiem. I Francesca zrobiła to, choć bez ochoty. Jedyną przewagą, jaką dziewczyna miała nad przeciwnikiem była szybkość. Strażnik był silniejszy, bardziej doświadczony i uzbrojony w zdecydowanie dłuższą broń. Tym większe było jego zdziwienie, gdy ostrza sztyletów zagłębiły się w jego prawe ramię i lewe udo. Przewaga szybkości była jedyną, ale okazała się decydująca.
Nie trzeba było zmysłów wampira, by słyszeć osoby biegnące przez alejki bo obu stronach karczmy. Oboje przeszliście szybko przez płot i stanęliście przed decyzją: dokąd teraz. A musieliście podjąć ją błyskawicznie.
Staliście w wąskiej alejce pomiędzy dwoma rzędami domów. Po waszej lewej kończyła się ona niewysokim murem, po prawej zaś po kilkudziesięciu metrach wychodziła na ulicę. Przed wami znajdowała się ściana jakiegoś domu. Najniższe okna znajdowały się na wysokości dwóch metrów.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 05-05-2008, 20:37   #87
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Folken bez słowa zarzucił sobie łuk na ramię. Nie ma czasu na myślenie, trzeba działać. Skoro wtedy dziewcyzna sobie poradziła, teraz też powinna dać radę. Podskoczył, łapiąc się oburącz za framugę okna i szybko podciąga się. Nim zniknie w budynku ogląda się mimo wszystko na dziewczynę. Jeżeli jeszcze tam stoi syknie do niej -Szybko - i w razie jakichś problemów pomoże jej się wciągnąć do środka.
 
Zaelis jest offline  
Stary 05-05-2008, 21:41   #88
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nessa spała snem nazywanym zwykle snem sprawiedliwego. Co - tak na marginesie - było określeniem równie obrazowym, co mijającym się z prawdą. Czarodziejka spała spokojnie jak dziecko, nie zwracała wcale uwagi na otoczenie. I nie reagowała na żadne zmiany w nim zachodzące...
Piasek przesypywał się w kolejnej klepsydrze. Derrick zdążył zjeść kolację, wysłać posłańca do domu Lyvenbrooków z informacją, że wróci później i gdzie go szukać w razie potrzeby, zapalić świecę...
W tym czasie Nessa zaledwie obróciła się z boku na bok. Ukazując ciekawy fragment nader ciekawych kształtów...
A potem znów się obróciła... I pozostało znacznie mniej do oglądania...
Derrick przymknął oczy...

Otworzył oczy, gdy łóżko skrzypnęło głośniej. Akurat na tyle wcześnie, by móc ujrzeć, jak Nessa, wiedziona jakimś dziwnym instynktem, wstaje i rusza przed siebie bezbłędnie odnajdując dzbanek z sokiem.
Widok kołyszących się lekko pełnych i kształtnych piersi Nessy sprawił, że Derrick przez moment siedział bez ruchu i wpatrywał się w roztaczający się przed nim widok.
Na skutek tego nie zdążył powstrzymać spragnionej czarodziejki, która łapczywie przyssała się do dzbanka...
Zapał Neesy sprawił, że dzbanek przechylił się nieco zbyt mocno...
Wąska strużka soku spłynęła po brodzie, podążając coraz niżej... i niżej...

Derrick spojrzał na zabłąkane krople bursztynowego płynu z wolna ściekające po kształtnej piersi Nessy.
>>> Olśniewające... <<< - pomyślał.
Z pewnym wysiłkiem powstrzymał się od sprawdzenia, czy smak jest tak samo wspaniały, jak wygląd.
- Proszę - powiedział, podając czarodziejce czyste płótno.
W oczach Nessy pojawiło się zdumienie... Najwyraźniej dopiero teraz dotarło do niej, że nie jest sama. A w jej odzieniu występują wyraźne braki...

Z podziwu godnym opanowaniem przyjęła ręcznik i zaczęła się wycierać. Tylko cień paniki, który mignął w jej oczach, świadczył o tym, że czarodziejka nie ma zielonego pojęcia, w jaki sposób spędziła ostatnie parę godzin...
Derrick z pewnym wysiłkiem opanował uśmiech. I pewnym żalem zrezygnował z propozycji udzielenia pomocy w usuwaniu resztek soku...
Za to z widocznym w oczach podziwem obserwował, jak Nessa się ubiera. I chociaż najpiękniejszy fragment z tych zazwyczaj niewidocznych zniknął na samym początku, to i tak cały czas było co podziwiać...

Nessa ubrała się. Prawie do końca... Z jej spojrzenia widać było, że czarodziejka skojarzyła wreszcie pewne fakty i wyciągnęła uspokajający wniosek...
Derrick uśmiechnął się, wziął kubek z miksturą i podał Nessie.
- Proszę, wypij to - powiedział. W głosie zabrzmiał pewien odcień nacisku. - Pomaga na... ból głowy. - Zmienił słowa w ostatniej chwili...
Czarodziejka spojrzała na kubek jakby w środku znajdował się wyciąg z ropuch doprawiony wywarem z muchomorów.
Ale spróbowała...
Z widocznym zdziwieniem obejrzała kubek, a potem wypiła do dna...

- Będziemy szukać tej elfki? - spytała.
Derrick spojrzał na Nessę. Wyglądało na to, że czarodziejka myśli dość poważnie o przyszłej współpracy.
- Sądzę... - zaczął mówić.
W tym momencie za oknem rozległ się huk, a błyskawica rozdarła niebo. Jej blask przedarł się nawet przez zasłony...
- Chodź - Nessa podbiegła do Derrica i złapała go za rękę - na dwór. Popatrzymy...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-05-2008 o 07:24.
Kerm jest offline  
Stary 06-05-2008, 17:33   #89
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
- Do mnie! - rozległo się wołanie strażnika. Francesca przeklęła go w duchu tak brzydko jak tylko mogła wymyślić w tym momencie. Brązowooki sięgną po łuk, kobieta miała nadzieje, że zajmie się pozostałym strażnikiem. Lecz najwidoczniej nie miał na to ochoty i musiała zająć się nim sama. Stał niebezpiecznie blisko, nie mogła zadziałać już z dystansu. Szybki unik, uratował jej przed zranieniem. Przeciwnik bez trudy posługiwał się mieczem, jego pewność na twarzy z pewnością przeraziłaby innych walczących z nim. Liska to jednak nie przestraszyło. Jednocześnie zagłębiła sztylety w jego prawie ramie i lewe udo. Miała ochotę oblizać ostrza ze świeżej krwi, jak to uczyniła ostatnio w karczmie, ale nie było na to czasu. Jednym susem skoczyła do okna i wciągnęła się bez problemu. Trzeba było zachować ciszę, mieszkańcy jak ich odkryją na pewno nie będą zadowoleni z tego powodu. Francesca ostrożnie ruszyła przez pokój do sąsiedniego, na szczęście były puste. Chciała już spytać się coś Folkena, gdy nagle usłyszała szmer, dom nie był pusty, były w nim co najmniej dwie osoby.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 06-05-2008, 19:50   #90
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Folkena Legary i Francesci de Riue

maj, miasto Aldersberg, Aedirn

Po chwili do Francesci dołączył Legara, ale wampirzyca dała mu dłonią znak, by pozostał cicho. Znajdowaliście się teraz w czymś, w rodzaju korytarzyka, z jednej strony kończącego się ścianą, a z drugiej schodami. Za wami i przed wami znajdowały się drzwi, najpewniej do jakichś pokojów.
Złodziejka słyszała kroki, ktoś szedł na górę, wprost do was.
 
Zapatashura jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172