Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2008, 13:09   #103
Kokesz
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Gdy kapłan oznajmił wszystkim swój wyrok, Alfred myślał, że spór został załagodzony. Sumy grzywien, jakie nałożył sigmaryta na uczestników kłótni, przyprawiły niziołka o lekki zawrót głowy. On sam nigdy nie miał takich pieniędzy w ręku, nie marzył nawet o nich. Zawsze wystarczało mu to co wyhodował w swoim ogródku. Od czasu do czasu jako kucharzowi wolno było mu upolować królika w lesie należącym do jego pana. Choć z reguły taki królik był przeznaczony na stół dziedzica, to jednak od czasu do czasu udawało mu się skubnąć coś dla siebie. Przecież, jak uważał Alfred, różnorodna dieta była podstawą dobrego samopoczucia i zdrowia.

Nadzieja na to, że w reszcie w karczmie zapanuje spokój szubko prysła. Alfred podszedł do kozaka, by zgodnie z wolą Adrena zająć się nim, lecz zauważył, że ten jest już opatrzony i raczej jego pomocy już nie potrzebuje. W tym momencie znów dał o sobie znać ciężki charakter szlachcica. Jego słowa w połączeniu dumy kozaka i wschodniego uporu panienki Klary nie dawały nadziei na to, że cała kompania razem uda się do majątku tutejszych von Volfgromów. Do tego doszedł konflikt z Dwainem i jego przyjacielem elfem. Niziołek nie znał się na krasnoludzkim honorze, ale z opowieści i bajań jakie słyszał mógł wnioskować, że te istoty bronią go jak nikt inny w Starym Świecie.

"Długo chyba nasza grupa razem nie pobędzie" - zastanawiał się idąc w kierunku pachołków gospodarza karczmy. Zaczął ich poganiać, by jak najszybciej załadowali bagaże na powóz i przywiązali do niego konie i muły, które na tym etapie ich podróży nie były im potrzebne. Podszedł jeszcze do Klary. Mimo, że wciąż między nią i Adrenem panowała chłodna, co by nie powiedzieć, lodowata atmosfera, to jednakże była ona nadal krewną szlachcica - tak sie przynajmniej wydawało Greenhill`owi.

- Może pomóc z bagażami? - zaproponował. - Mam nadzieję, że panienka uda się razem z nami - oznajmił z uśmiechem wykorzystując to, że von Volfgrim dyskutował z Khazadem. - Mój pan ma charakter twardy niczym kamienie na dnie potoku. Najlepiej jest przymknąć na jego słowa oko i przyznać mu rację. Po jakimś czasie się uspokoi. Przebywanie wśród samych magów nieco go zmieniło, ale powrót do normalnego życia powinien na niego wpłynąć pozytywnie.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline